Była stara stajnia. Miał z niej powstać wiejski dom. Na działce znaleziono jednak stosy jasnego wapienia roztoczańskiego. Przepiękny! Jak go więc nie wykorzystać? Zmiana planu! Pracownia Noke Architects zaprojektowała dom na Roztoczu, który szanuje historię, ale też ciekawie spogląda w przyszłość.
Takie realizacje zawsze są interesujące, bo pokazują, jak wielką frajdą może być tworzenie w oparciu o zastane otoczenia, a nie wbrew niemu. Fascynuje z jaką elastycznością architekci pracowni reagowali na pojawiające się nowe okoliczności. Ten projekt w świecie muzyki nazwanoby pewnie jazzowym jam session. Tu jednak improwizację zastąpiło rozważne i pełne szacunku podejście do zastanej rzeczywistości.
Inwestor – Michał Małka – zmęczony już nieco wielkomiejskim zgiełkiem postanowił, że będzie więcej czasu spędzał na bliskim jego sercu Roztoczu. Chciał stworzyć tu dla siebie oazę, z której będzie mógł wyskakiwać do Warszawy, gdy będzie to niezbędne.
Stąd pomysł, by zamienić starą stajnię znajdująca się w jednej z roztoczańskich wsi w nowy dom z poddaszem. Co zaproponowała pracownia Noke?
Tym tropem projektanci poszli także teraz, w kreatywny sposób czerpiąc z kolorytu lokalnego wsi Paary.
Jednak już na początku prac koncepcyjnych pojawiła się niespodzianka.
To lokalny budulec o wielkich walorach wizualnych. Skąd się tam wziął? Pozostał po rozbiórce starego domu mieszkalnego. Stał on niegdyś w rzędzie podobnych mu zabudowań ciągnących się wzdłuż drogi.
Projektanci z Noke Architects nie byliby sobą, żeby ot tak po prostu znaleziony skarb wywieźć gdzieś na wysypisko. Postanowili zainspirować się nie tyle przeszłością wsi, ile raczej procesem zachodzących w niej przekształceń. Zgodnie z bliskimi ich sercom ideałami zrównoważonego rozwoju i rozwiązaniami przyjaznymi środowisku zdecydowali się na ponowne użycie znalezionych materiałów budowlanych.
Pracownia Noke Architects zbudowała ten dom z tego, co znalazła na działce
– Wykorzystaliśmy więc wspomniany już rozbiórkowy wapień, pordzewiały metal, a nawet nadgryzione zębem czasu drewno – wymienia Piotr Maciaszek.
I tak budynek stajni stał się korpusem domu, pełniąc funkcję strefy dziennej.
– Na ścianach tradycyjną metodą wykonaliśmy tynki mineralne. Strop betonowy w części stajni został tylko oczyszczony, a historyczne stalowe belki pomalowane – podkreśla Karol Pasternak.
W dobudowanej nowej kamiennej część zaplanowano strefę prywatną. Wielkie okna kadrują tu widoki na przyrodę. Naturalne materiały mimo minimalistycznego charakteru wnętrza dają dużo przytulnego ciepła. Najciekawiej wypadło jednak zestawienie starej stajni z nową kamienną bryłą.
Jak informują architekci kubiczna forma łącznika posadowiona jest ok. 80 cm nad ziemią. Wspiera się na czterech dyskretnych filarach, dzięki czemu wydaje się unosić w powietrzu. To właśnie na tej części obiektu możemy oglądać odzyskane bloki kamienne. Własną tożsamość mają też okiennice, okładziny ścienne i podłogi wykonane z dębowych desek pozyskanych z rozebranej stodoły.
Pracownia Noke wykorzystała też fundamenty starego domu. Zamienili je w kwietnik obsiany polnymi kwiatami. Strefa relaksu powstała natomiast w miejscu stojącej tu niegdyś stodoły.
– Naszym celem było przedstawienie typowych dla tej wsi materiałów, takich jak tynk mineralny, kamień czy drewno, w nowej odsłonie. Wierzymy, że nasza realizacja stanie się inspiracją dla kolejnych inwestycji w okolicy i pomoże rozwijać nowoczesne budownictwo w łączności z tradycją – podsumowuje Piotr Maciaszek.