– Projektant to jest bardzo piękny zawód. Wymyślanie wszystkiego od początku i życie w przyszłości – mówił nam w jednym z wywiadów Janusz Kaniewski. Dziś, 9 maja, mija 5 lat od Jego śmierci. Przyjaciel naszej redakcji zmarł przedwcześnie, w wieku 41 lat…
W tym roku będziemy mieli okazję przypomnieć sobie jego osobę i projekty – dużą retrospektywę Janusza Kaniewskiego przygotowuje Muzeum Miasta Gdyni.
„Samochody. Kochał! Jeździć nimi, mówić o nich, pisać, słuchać ich pomruków i tworzyć je. Ferrari, Lancia, Alfa Romeo, Mazda, Citroen, Suzuki, Fiat – w każdej z tych nazw Janusz zostawił kawałek siebie. Pracował i zdobywał doświadczenie we Włoszech, w sercu motoryzacyjnego piękna, tam uczył się nie tylko fachu, ale i kultury projektowania samochodów i celebracji życia. W Polsce założył pracownię Janusz Kaniewski Design, którą wykreował na najlepszą w kraju i tej części Europy w branży projektowania dla transportu. Mimo wielu udanych realizacji dla takich klientów jak: Koło, Orlen, Paradyż, Pesa, Żywiec jego oczkiem w głowie był Zły – niepokorny, konceptualny samochód, który tworzył od kilku lat. Zawsze kiedy o nim mówił, zadziornie się uśmiechał” – pisała we wspomnieniu o Januszu Ewa Trzcionka, redaktor naczelna magazynu „Design Alive”, z którym Kaniewski się przyjaźnił i gdzie systematycznie publikował swoje felietony.
Muzeum Miasta Gdyni wybrało Janusza Kaniewskiego na bohatera kolejnej, siódmej już wystawy w cyklu „Polskie Projekty Polscy Projektanci”. Przedwcześnie zmarły projektant to postać niezwykła, człowiek pełen wizji, silnie związany z Gdynią. Współtworzył festiwal Gdynia Design Days, doradzał też prezydentowi Gdyni w sprawie estetyki miasta. Wystawa będzie dostępna dla zwiedzających najprawdopodobniej od września.
– Na wystawie w Muzeum Miasta Gdyni, angażującej wszystkie zmysły odbiorców, zaprezentowana zostanie twórczość Janusza Kaniewskiego, uznanego na świecie polskiego projektanta samochodów, wrażliwego na problemy przestrzeni publicznej. W atrakcyjny sposób przedstawimy oryginalne rysunki projektowe Janusza Kaniewskiego i jego zrealizowane projekty. Przybliżymy świat bliskich mu idei, w tym spojrzenie na design jako narzędzie, które poprawia funkcjonalność naszego otoczenia i współtworzy lepszą przyszłość. Wystawę dopełnią elementy multimedialne: film o projektancie, interaktywna aplikacja oraz polsko-angielski katalog – informuje kuratorka wystawy Anna Śliwa.
Wystawy „Polskie Projekty Polscy Projektanci” to jedyne cyklicznie wydarzenie ukazujące dorobek polskich projektantów. Muzeum Miasta Gdyni postanowiło pokazywać zarówno nestorów polskiego wzornictwa z olbrzymim dorobkiem, jak i twórców młodych, dynamicznych, którzy mają już na swoim koncie ważne i inspirujące osiągnięcia projektowe i produkcyjne. Cykl ekspozycyjny został zainaugurowany w 2014 roku wystawą Zbigniewa Horbowego, uznanego twórcy szkła artystycznego i użytkowego. W następnych latach prezentowano twórczość Tomasza Rygalika, Marka Cecuły, Oskara Zięty, Karola Śliwki oraz Barbary Hoff.
Janusz Kaniewski (ur. 30 marca 1974 w Warszawie, zm. 9 maja 2015) − projektant, twórca studia projektowego Janusz Kaniewski Design. W 2000 r. ukończył wydział projektowania środków transportu w Istituto Europeo di Design w Turynie. W latach 1999-2001 pracował w studiu Pininfarina w Cambiano, z którym współpracował do końca. Od 2003, niezależnie od Pininfariny projektował dla Ferrari. Współprojektował samochody Ferrari California, Ferrari 458 Italia, Lancia Delta, Alfa Romeo Mi.To, Alfa Romeo Giulietta, Citroen C4 Picasso, Suzuki Kizashi oraz wnętrze następcy Ferrari 458 Italia. Jest współautorem logo koncernu Fiat, opakowań papierosów Marlboro, autorem gamy butów narciarskich Lange, w tym modelu, w którym Hermann Maier zdobył w 2001 r. Puchar Świata. W Polsce zaprojektował Stację Benzynową Roku 2012 Orlen przy ul. Grunwaldzkiej 76 w Gdańsku, szklankę piwa Żywiec, fotele kolejowe do wielu linii europejskich, trzy pojazdy ekspozycyjne producenta ceramiki Koło, ciężarówkę z 60-metrowym apartamentem i garażem na trzy Ferrari dla klienta indywidualnego, kampera dla Adama Małysza, instrument muzyczny DDrome, logo głównego Ceramiki Paradyż, plakat festiwalu Camerimage 2013. Doradca prezydenta Gdyni. Kurator i współorganizator festiwalu Gdynia Design Days 2012. Pierwszy nie-architekt członek Stowarzyszenia Architektów RP. W 2013, nakładem wydawnictwa Bosz, wydał książkę „Janusz Kaniewski: Design”. Juror konkursu architektonicznego na toaletę publiczną Koło oraz konkursu Arena Design Międzynarodowych Targów Poznańskich. Projektował sieć stacji benzynowych Pit Stop na Ukrainie; współpracował z samorządem m. st. Warszawy. W 2014 r. projektant obchodził 25-ciolecie pracy twórczej. W 2011 zajął drugie miejsce w rankingu najbardziej innowacyjnych przedsiębiorców w Polsce („Forbes”); w 2011 był pięćdziesiątce najbardziej kreatywnych ludzi w Polsce („Brief”); 2008 – nagroda za całokształt działalności („Machina Design”); 2003 – wyróżnienie burmistrza miasta Osaka (Japonia); 2001 – wyróżnienie Motor Trend (USA); 1999 Grand Prix, Come ti Vorrei/Quattroruote (Włochy); 1993 Award of Excellence, CorelDraw Design Contest (Kanada).
Przypominamy wywiad pt. „Jestem jak drwal” jaki Eliza Ziemińska przeprowadziła w 2013 roku dla „Design Alive” z Januszem Kaniewskim po wydaniu przez niego książki „Design”, prezentującej historię najciekawszych realizacji oraz tajniki warsztatu pracy projektanta.
Skromny, pełen pasji, nieustannie rzuca anegdotami, a jest ich wiele! Janusz Kaniewski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich projektantów. W jego portfolio można znaleźć samochody, przedmioty codziennego użytku, stacje benzynowe, a nawet buty narciarskie. Spotykamy się przy okazji premiery jego książki '„Design”, prezentującej historię najciekawszych realizacji oraz tajniki warsztatu pracy.
Skąd pomysł na książkę? Czy to nie za wcześnie na podsumowanie?
To jest bardzo dobry czas. Jak miałem 12 lat wymyśliłem sobie, że chcę być projektantem samochodów. Postanowiłem, że będę pracować dla najlepszych. Udało się. Potem wymyśliłem, że założę własną pracownię, by później z niej odejść i zająć się tylko malowaniem, pisaniem i robieniem muzyki. Teraz właśnie do tego dążę.
Chce pan zostawić projektowanie?
Będę projektował, ale w inny sposób. Nie będę już prowadził pracowni. Szalenie konsekwentnie realizuję ten plan, wszystko mam rozpisane na lata. Tak było od początku. Poszedłem do liceum z językami po to, żeby wyjechać za granicę. Przed wyjazdem dostałem się na architekturę, żeby nauczyć się rysować i żeby móc pracować. Skończyłem studia projektowania samochodów w Turynie, pracowałem w Pininfarinie. Dokładnie tak jak sobie założyłem mając 12 lat. Gdy miałem trzydzieści kilka lat wróciłem z powrotem do Polski i teraz mój następny cel jest taki: jak skończę 40 lat, to chcę mieć uporządkowaną firmę projektującą, tak żebym mógł zostawić organizowanie i wszystko, co mi ciąży, bo nie jestem biznesmenem. 30 marca kończę 40 lat. Ta wystawa to jest prapremiera do wystawy, którą zrobię w urodziny. Do tego czasu pracownia musi działać. Dlatego napisałem książkę, która opowie całą tę historię i zrobiłem wystawę o procesie projektowania.
Jest pan zadowolony z decyzji o przeniesieniu się do Polski i założeniu pracowni?
Teraz chcę już iść dalej. Przeniosłem się tu z Zachodu, bo tyle było do zrobienia, a teraz widzę nowe cele. W tej chwili pracuję nad projektem sieci stacji benzynowych na Ukrainie – tam to dopiero jest do zrobienia! Jestem jak drwal, widzę las i tyle roboty jeszcze przede mną.
Mówi pan, że będzie zajmował się muzyką…
Mam drewniane ucho, ale lubię grać na fortepianie. Jak siedzę, rysuję i brakuje mi dźwięku to siadam do fortepianu i te dźwięki sam sobie dodaję.
Długo pracował pan nad książką?
Pół roku pisałem, przez drugie pół zbieraliśmy ilustracje, co wcale nie było proste – firmy nie chcą pokazywać rysunków roboczych, tylko gotowy produkt, bo pokazywanie alternatywnych wersji może spowodować, że ktoś powie – a jednak mogło być ładniej.
To może zaszkodzić wizerunkowi.
Firmy nie chcą też, żeby osoba projektanta odwracała uwagę od produktu. To jest szczególnie ciężkie w przypadku firm samochodowych. Serce mi się kraje, bo nie mogę pokazać żadnych samochodów, które projektowałem.
Lubi pan to, co robi?
Projektant to jest bardzo piękny zawód. Wymyślanie wszystkiego od początku i życie w przyszłości. Wszystkie rzeczy, które teraz robię wyobrażam sobie jak będą wyglądały w kontekście 2015, 2016 roku. Ja żyję w przyszłości. I kocham to, co robię. Bardzo się w to angażuję.
Czy nie żałuje pan którejś ze swoich decyzji?
Jak się któraś nie sprawdzi to znaczy, że pora umierać. Na razie wszystko się udało.
Zadedykował pan książkę swojemu stażyście. To dosyć zaskakujące. Kim jest Mateusz Przystał?
To jest chłopak, który mając 16 lat przyjeżdżał z Białegostoku na wszystkie moje wykłady i wystawy. Za każdym razem pokazywał swoje portfolio, pytał o opinię. Ja coś tam mu podpowiadałem, potem znów widzieliśmy się za pół roku, czy za kilka miesięcy i widziałem, że on coś wyciąga z tych lekcji. Po jakimś czasie zaproponowałem mu żeby coś dla mnie zilustrował i on sobie z tym świetnie poradził. Szesnastolatek zrobił na czas, starannie, profesjonalnie. Poprosiłem go, żeby coś poprawił i następnym razem był znowu lepszy. Więc dałem mu coś do robienia i znów zrobił to jeszcze lepiej. Teraz po dwóch latach robi świetne ilustracje. Mam wrażenie, że wykształciłem naprawdę dobrego projektanta. Chłopak robi to, o co go poproszę, jest punktualny i staranny. Fenomen. Teraz ma 18 lat, doradzam mu gdzie ma iść na studia, co dalej. Nie daruję jak ktoś mi go ukradnie. To jest mój własny, wykształcony, ukształtowany czeladnik. Determinacja, staranność, talent, wszystko na miejscu. Gdyby nic już mi się nie udało, to wiem, że wykształciłem jednego dobrego projektanta. Po to warto takie rzeczy robić.