Dom w Berlinie w dzielnicy Westend – polska architektka swoim projektem wpłynęła nie tylko na jego kształt. Celem głównym była odmiana życia mieszkającej w nim klientki. Takie było właśnie jej życzenie. Przyjrzyjmy się projektowi Agnieszki Kuczyńskiej, właścicielki pracowni TAKK Studio.
Każdy projekt jest wyjątkowy, ale ten zwłaszcza. Świadoma siebie, ale i siły designu właścicielka domu zgłosiła się do polskiej projektantki, by ta odmieniła nie tylko ściany i meble. Nowy projekt domu ma pomóc w zamknięciu pewnego rozdziału w życiu prywatnym, by wejść z nową czystą energią w kolejny jego etap po zakończonym rozwodzie.
Sam dom w Berlinie położony jest w zachodniej części stolicy Niemiec. Niedaleko stąd do eleganckiej, słynącej ze starych willi dzielnicy Grunewald oraz ulubionego jeziora berlińczyków – Grosser Wansee. W pobliżu znajdują się też monumentalny stadion olimpijski oraz ikoniczny Corbusierhaus. Otoczenie więc wyjątkowo wymagające, ale – jak się okazało – również inspirujące.
Polski stół w berlińskim domu
Budynek stanął na niewielkiej działce, będącej wcześniej częścią ogrodu sąsiada. Minimalistyczną, białą bryłę obsadzono zimozielonymi bambusami. Tak konstrukcją powiązano z otaczającą zielenią. Połączono w ten sposób wnętrze budynku z jego przestrzenią zewnętrzną.
Na pierwszym poziomie Agnieszka Kuczyńska zaprojektowała jadalnię z kuchnią. Centralnym punktem został duży drewniany stół. Oczywiście wykonany na miarę przez polskich rzemieślników z IWWT. Towarzyszą mu polskie krzesła Ng Design i stalowe stołki od The Good Living and Co.
Jest też motyw duński. Na ścianie zawisł gobelin Capellen Dymir. Uwagę zwracają też lampy marki New Works, wykonane z tyveku. Przywodzą one nieco na myśl jachty żaglowe, których latem przecież pełno w nie tak odległym Wannsee.
Kluczowym elementem jest tu kultowa lampa Parentesi D projektu Achille Castiglioni i Pio Manzu marki Flos. Na rynku jest od pięćdziesięciu lat i mimo to nadal emanuje nowoczesnością. Wisząca na ścianie praca, cenionego polskiego fotografa Jacka Kołodziejskiego, dodaje wnętrzu dodatkowego charakteru.
Dom w Berlinie. Na poziomie i z misją
Geometryczną grafikę artysty widzieliśmy wcześniej również na aksamitnej zasłonie na najniższym poziomie domu. Ta przestrzeń pełni rolę biura, pokoju gościnnego, ale i sali do ćwiczeń baletu. Lustrzana ściana, dobrze sprawdza się podczas treningów, ale może być też zasłonięta, aby nie rozpraszała podczas pracy.
Warto na chwilę zatrzymać się przy biurku. To Eiermann Table z 1953 r. według projektu niemieckiego designera Egona Eiermanna. Meblowi towarzyszy mobilny organizer Boby Trolley projektu Joe Colombo z lat 70. Bladoróżowy regał polskiej marki Tylko pełni funkcję przyjemnego tła i użytecznego mebla do przechowywania.
Na najwyższym poziomie znajdują się sypialnie. Prowadząca do nich klatka schodowa została ocieplona polskim kilimem Tartarugi oraz drewnianymi, ryflowanymi panelami, które pokryły jedną ze ścian oraz barierkę. W samej sypialni obok wejścia zawisło lustro nawiązujące formą do okolicznego jeziora. Z sufitu zwiesza się mobil z lustrzanymi elementami z chromowanej stali, który przez odbicia wprowadza naturę do wnętrza. Kolorowym akcentem jest nocna lampka Flowerpot Vernera Pantona. Większość mebli w berlińskim domu pochodzi jednak z Polski.
— Moja misja to pokazać klientom, że polski design i rzemiosło są na najwyższym poziomie — wyjaśnia architektka.