135 m kw. w XVII-wiecznej kamienicy zalano entuzjazmem, sztuką i kolorem. Ale nie stało się to „na hura”. Transformacja trwała trzy lata, a punktem wyjścia dla projektu była prawdziwa wnętrzarska tabula rasa.
Paryż, 6. dzielnica. Specyficzny francuski szyk historycznej zabudowy. Rebecca Benichou i Florence Jallet, założycielki Batiik Studio, łatwo mogły podejść do tego wielkiego mieszkania według oczywistego klucza. Duch wielkiego urbanisty – barona Georges’a Haussmanna nakazywałby przecież stonowany klasycyzm i jednolitość stylu. Ale że ciekawość i pasja do eksperymentu to dwie podstawowe zasady, które tworzą profil ich studia, wymyśliły coś zgoła innego.
I tu wchodzi brytyjski filozof John Locke, który był empirystą radykalnym; uważał, że wszystkie idee biorą się z doświadczenia, i spopularyzował średniowieczną koncepcję tabula rasa – niezapisanej tablicy. Właściciele mieszkania zilustrowali tę ideę bezbłędnie. Skorzystali z okazji, aby powiększyć swoją przestrzeń do życia, i kupili inny lokal – w tym samym budynku, w którym już mieszkali. Nie zatrzymali nic z posiadanych wcześniej mebli, a następnie żyli tak przez… trzy lata. Na koniec, po kilku próbach okiełznania nowej przestrzeni, zdecydowali się powierzyć rozbudowę i aranżację wnętrz Batiik Studio.
Całkowita nieobecność bieli
W takiej architekturze wiele można zachować. Na podłodze ostał się więc węgierski parkiet punktowy, a na stropie – odsłonięte belki. Stary jest też kominek w salonie – poza tym nic nie jest oryginalne. Plan wnętrza został całkowicie przeprojektowany, aby otworzyć przestrzeń i dać jak największe pole do popisu dla światła. Słońce wlewa się do tego mieszkania o każdej porze dnia, tworząc energetyczny booster oraz podkręcając i tak mocne już kolory wyposażenia.
Centralnym punktem tego pogodnego i rodzinnego mieszkania jest kuchnia, którą najlepiej opisuje, całkowita nieobecność bieli.
– Rzadko zdarza się, aby klienci podejmowali ryzyko pomalowania wszystkich ścian tak ważnego pomieszczenia na niebiesko. Zwłaszcza że na suficie także położyliśmy błękit. Nie wspominając już o zieleni marmuru i emaliowanego kamienia lawowego, użytego do centralnej wyspy i blatu. Do tego dochodzi szkarłatny odcień kwadratowych płytek z terakoty, które przypominają typowe płytki Haussmanna. I to działa! Przestrzeń, bardzo piękna, emanuje prawdziwą aurą – opisują kuchnię projektantki.
Lubimy wyobrażać sobie wanny!
Każdy pokój ma swój indywidualny klimat. Biuro, które jest jednocześnie sypialnią gościnną, to coś pomiędzy modernizmem a filmem gangsterskim. Rzucają się w oczy dywan w panterkę i kinkiet w kształcie hibiskusa Indii Mahdavi, a także krzesło Zig Zag Gerrita Rietvelda. Wszystkie oprawy oświetleniowe – od papierowej kuli z papieru washi Isamu Noguchiego po modele vintage – zostały wybrane przez projektantki.
To w łazience jednak dały upust swoim designerskim fantazjom: – Naprawdę lubimy wyobrażać sobie wanny. Ta wyrzeźbiona z bloku marmuru, podobnie jak umywalka, robi wrażenie! Preferujemy produkty szyte na miarę i same projektujemy wiele elementów – dodają Rebecca i Florence.
Batiik Studio
Agencja architektury i projektowania wnętrz z siedzibą w Paryżu, założona w 2014 roku przez Rebeccę Benichou, do której cztery lata później dołączyła Florence Jallet. Ich charakterystyczny styl opiera się na niesztampowym i pełnym wyczucia podejściu do tradycji i estetyki, która płynnie łączy elementy współczesne i retro.