Po raz kolejny początek lata powitaliśmy różnorodnym programem pełnym spotkań, warsztatów, wykładów, dyskusji, spacerów oraz wydarzeń towarzyszących zrealizowanych w gdyńskiej scenerii. Słowem – działo się i to dużo. Jak przebiegła 17. edycja GDD pod hasłem „Gdynia-Zdrój”?
Tegoroczną nowością była zmiana daty festiwalu, dzięki czemu nie kolidował on z odbywającym się wkrótce Open’erem. Efektem była wysoka frekwencja, mimo kapryśnej pogody. Jak informuje Beata Bochińska, samą ekspozycję Fundacji Bochińskich odwiedziło blisko 2,5 tysiąca osób. Organizatorzy wykazali się również imponującą elastycznością, modyfikując program w zależności od panujących warunków.
Z równie ciepłym przyjęciem spotkała się tegoroczna kolekcja Manuba. – Zależało nam, aby nasze projekty były praktyczne i mogły towarzyszyć ludziom w codziennym życiu – podkreśla Marta Borkowska, jedna z kuratorek kolekcji. Limitowaną serię przedmiotów stworzonych specjalnie na potrzeby festiwalu do końca lipca można kupić w sklepie internetowym.
W festiwalowe aktywności zaangażowała się również redakcja „Design Alive”, która wraz z Flow Café i Gdynia Design Days zaprosiła uczestników do wspólnej przebieżki ulicami modernistycznego miasta, której zwieńczeniem było spotkanie przy kawie. Pamiątkową koszulkę z tego wydarzenia w limitowanej edycji zaprojektowali architekt Jakub Szczęsny i Büro Bambino – można ją kupić we Flow Café lub zamówić u nas mailowo.
Co więcej? O to zapytaliśmy kierowniczkę festiwalu Ewę Chudecką; członka Rady Programowej, multidyscyplinarnego artystę Łukasza Pączkowskiego (Zulu Kuki); kuratorki kolekcji Manuba Martę Borkowską oraz Martynę Barbarę Golik; historyczkę sztuki i wykładowczynię Katarzynę Andrzejczyk-Briks; prezesę Fundacji Bochińskich Beatę Bochińską oraz organizatorkę licznych wystaw i konferancji poświęconych tematyce designu i zrównoważonego rozwoju Olgę Łosiak.
Jaka była 17. edycja GDD?
Katarzyna Andrzejczyk-Briks:Gdynia Design Days to zawsze ważne wydarzenie w moim letnim kalendarzu imprez związanych z designem, to moje ulubione miejsce spotkań projektantów, kuratorów i pasjonatów designu, pełne wydarzeń, wystaw i dyskusji. Cieszę się, że w tym roku impreza biła chyba rekordy frekwencji.
Mam wrażenie, że ta edycja kontynuowała ducha poprzednich festiwali podejmując tematy projektowania zrównoważonego, odpowiedzialnego za ludzi i planetę. Nie zauważyłam na niej żadnych przełomowych, zupełnie nowych wątków oprócz tematu AI, który pojawił się na wystawach, co dowodzi tego, że osoby zajmujące się designem próbują się jakoś z tym tematem zmierzyć i oddemonizować. („Uwolniona współpraca. O kooperacji ze sztuczną inteligencją”, kuratorzy: Edyta Sadowska, Miłosz Horodyski).
Było mniej, ale konkretniej – co na pewno umożliwiło odwiedzającym lepsze zaplanowanie uczestnictwa w festiwalowych aktywnościach. Pojawiło się wiele manifestów, szczególnie młodych projektantów, studentów.
Nowe narzędzia, takie jak sztuczna inteligencja, zmieniają sposób pracy projektantów. W najbliższych miesiącach spodziewam się dyskusji w środowiskach akademickich o przyszłości młodych projektantów. Ważne będzie poznanie oczekiwań zarówno dydaktyków, jak i studentów. Na Gdynia Design Days pojawiło się wielu wykładowców, przedstawicieli instytucji kultury z różnych miast, architektów oraz przedstawicieli firm, co pokazuje rosnące zainteresowanie designem w nowej odsłonie i jego znaczeniem w różnych dziedzinach, również ze względu na regulacje, które już wymuszają inne przyjrzenie się projektowaniu i tworzeniu materiałów i produktów.
Marta Borkowska: Tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem „Gdynia-Zdrój”, które przywołuje skojarzenie z uzdrowiskiem odnosi się do regeneracji, dbania o siebie w kontekście fizycznymi psychicznym. GDD wspaniała platforma do wymiany wiedzy, inspiracji i pomysłów, zachęta do wprowadzania zmian w codziennym życiu. Festiwal podkreślał, jak ważne jest holistyczne podejście do projektowania, ale także skłaniał do refleksji nad własnym dobrostanem i sposobami jego poprawy. Ten temat świetnie się łączy z naszym projektem „Rytuał”, który odnosi się do uzdrawiających mocy natury, celebracji momentów oraz przebywania we wspólnocie.
Martyna Barbara Golik: GDD odwiedzałam w tym roku po raz drugi. Festiwal zawsze postrzegałam jako przeciwieństwo typowego komercyjnego festiwalu designu, gdzie wystawy i wykłady są pretekstem do spotkania, wspólnej dyskusji i spędzania czasu w bliskim sąsiedztwie z naturą. Myślę, że w tym roku odczułam, że założenia festiwalu są żywe, a hasło „Gdynia-Zdrój” odnosi się również do podstawowych wartości festiwalu.
Naturalnie ta edycja była dla nas wyjątkowa, ponieważ miałyśmy możliwość zaprezentowania naszego projektu „Rytuał”.
Ewa Chudecka: Osobiście bardzo mnie ucieszyła i zaskoczyła duża liczba uczestników na tegorocznym festiwalu, już od samego momentu otwarcia. Jako organizatorka, która angażuje się w festiwal już jedenasty rok z rzędu, to dla mnie istotne, że nasza praca spotyka się z tak entuzjastycznym przyjęciem. Tegoroczna frekwencja była imponująca, szczególnie że festiwal odbywał się tydzień wcześniej niż w poprzednich latach, co okazało się trafną decyzją unikającą kolidowania z innymi ważnymi wydarzeniami kulturalnymi.
Olga Łosiak: Jak co roku Gdynia Design Days podkreśla swoje nadmorskie usytuowanie. Tym razem w kontekście regeneracji – jako miejsca odpoczynku i oderwania się od pędu codzienności – wsłuchania w jednostajny, kojący szum morza, doświadczania ciepłego, energetyzującego słońca i miękkiego czystego powietrza. Hasło „Gdynia Zdrój” i zorganizowane wokół tematu wystawy i wydarzenia to odpowiedź na potrzebę regeneracji nie tylko nas samych, ale i gospodarki, planety i społeczeństwa. Czy możliwe jest projektowanie architektury opartej tylko na naturalnych lub odzyskiwanych materiałach? W jaki sposób glebę można wykorzystać w malarstwie i sztuce lub do tworzenia produktów do wnętrz? Jak ograniczyć ilość kupowanych zabawek czy ubrań i wykorzystać przedmioty z pozoru niepotrzebne? Kuratorzy i projektanci wskazywali istniejące rozwiązania i koncepcje potwierdzające, że regeneracja i świadome podejście są w zasięgu naszych możliwości.
Zulu Kuki: Brałem udział w obradach Rady Programowej, więc miałem pewien wpływ na kształtowanie kierunku w jaki poszła 17. edycja GDD. Od razu ogromnie spodobało mi się hasło przewodnie „Gdynia Zdrój”, które pozwoliło się skupić na miejscu, w którym się znajdowaliśmy, ale też takie połączenie, gra słów wprowadziło nowy kontekst. Gdynia nigdy nie była typowym kurortem, i to właśnie ta niekonwencjonalność w doborze tematu przyciągnęła moją uwagę.
Z radością mogę stwierdzić, że była to edycja dobrze zorganizowana i przyciągnęła większą liczbę uczestników, co świadczy o rosnącym zainteresowaniu festiwalem.
Najważniejszy punkt programu
Katarzyna Andrzejczyk-Briks: Ponieważ zajmuję się obserwacją trendów dla mnie zawsze najciekawsze są wystawy prac studentów, interesuje mnie jak postrzegają nasz świat, co jest dla nich ważnym tematem. Dlatego w pierwszej kolejności obejrzałam wystawę „Nowa Generacja” pod kuratelą Agaty Kiedrowicz, eksponującą projekty studentów z różnych szkół wzornictwa. Były tam prace skupiające się na zmysłach, rzemiośle, wykorzystywaniu już istniejących zasobów, ale spodobało mi się, że pojawiały się na niej tematy mi bliskie, czyli badania przyszłości, czy krytycznego eksplorowania przyszłość pracy i dochodu podstawowego.
Moją wyobraźnię mocno pobudziła wystawa prac studentów mojej uczelni School of Form „Synantropy. Czego uczą nas chwasty”, która była efektem zajęć z Moniką Rosińską, Aleksandrą Andrzejewską i Megi Malinowską. Na tych zajęciach studenci uczyli się myślenia mackowatego Donny Haraway i obserwowali chwasty. Zainspirowani „osobowościami roślin” (tworzyli ich zabawne persony) proejktowali swoje prace. Powstały rzeczy nieoczywiste, różnorodne i bardzo piękne w formie.
Wystawy, którą zapamiętałam, to „Dom Odziany. Dostrajanie się do sezonowej wyobraźni”, połączenie historycznego reaserchu na temat tkanin w polskich domach, pałacach i chatach, którego dokonała Aleksandra Kędziorek ze współczesną ich interpretacją w wykonaniu Alicji Bielawskiej. Te kolory zostaną ze mną na długo.
Ciekawa i bardzo piękna wizualnie była też dla mnie wystawa „Blisko ziemi. Opowieść o projektowaniu”, która pokazywała, jak gleba może być używana w designie i architekturze, prezentując np. innowacyjne konstrukcje z jej ubitych fragmentów. Poruszyłam mnie, bo ostatnio coraz bardziej doceniam glebę, jej wartość dla naszego życia, dzięki temu, że interesuję się designem regeneratywnym.
Beata Bochińska: Z perspektywy Fundacji Bochińskich, projektowanie to wizualny storytelling o kondycji świata, zmieniających się wartościach i marzeniach. Nasze wystawy przyciągnęły około 2,5 tysiąca osób. Każdy odwiedzający był oprowadzany i zaopiekowany dzięki naszym stażystkom i wolontariuszkom i wolontariuszom, głównie studentom wzornictwa z ASP w Gdańsku i sopockiej SANS. Wolontariat w naszym studio zmienił ich perspektywę i widzenie ich przyszłości zawodowej, co uznali, w rozmowie z nami, za bardzo inspirujące. Planujemy kontynuować współpracę z nimi, oferując program „Masz Talent” i coaching, by wspierać ich rozwój.
Odwiedzający podkreślali innowacyjny i wysoki poziom, który reprezentowały nasze wystawy. „RóżniMy!” Agnieszki Stanasiuk koncentrowała się na wartości różnorodności, odnosząc się do standaryzacji i bezrefleksyjnego naśladownictwa, które hamują indywidualność, kreatywność i czynią świat, zwyczajnie, nudnym. W kontekście rosnącej roli sztucznej inteligencji, otwartość na różne stylistyki i perspektywy staje się kluczowa.
Anna Maria Kotkiewicz, odbywająca staż w naszej fundacji, przygotowała wystawę refleksji nad przeszłością i przemijaniem. Projektantka owijała porcelaną korzenie wyciętych drzew, tworząc ceramiczne kokony, które symbolizowały ślad przeszłości, który odciska się na naszej teraźniejszości. Wystawa była bardzo dojrzała i spotkała się z dużym uznaniem, pokazując, że młode pokolenie potrafi wyrażać swoje opinie poprzez sztukę i używać symboliki, która daje szersze pole do interpretacji widzowi.
Tegoroczna edycja „Elle Decoration” wyróżniała się wysokim poziomem selekcji – z 80 zgłoszeń jury wybrało tylko 23 prace, co podkreśliło wagę ich jakości i zgodności z tematem.
Wystawa „~ enough” z kolei koncentrowała się na zarządzaniu odpadami i zrównoważonym budownictwie, promując ponowne wykorzystywanie materiałów i minimalizację zużycia energii, co jest bliskie naszej fundacji. Ta wystawa cieszyła się dużym uznaniem profesjonalistów.
Warsztaty okazały się kluczowym elementem tegorocznej edycji. Uczestnicy, którzy brali w nich udział, podkreślali, że były one nie tylko praktyczne, ucząc rzemiosła i podnosząc kompetencje manualne, ale także niezwykle przydatne dla projektantów, rozwijając ich umiejętności zawodowe.
Osobiście prowadziłam warsztaty w ramach „First Steps”, szerszego programu przygotowanego przez organizatorów, a dotyczące rozwoju ścieżek kariery dla kreatywnych profesjonalistów. Uczestnicy mogli, między innymi, przedstawić swoje portfolio i otrzymać mój indywidualny coaching w formie speed dating. Ta forma spotkała się z entuzjastycznym odbiorem. Na podstawie pozytywnych opinii zdecydowaliśmy, że fundacja przyspieszy uruchomienie programu warsztatów i szkoleń, dla branży kreatywnej, które będą dostępne zarówno online, jak i w formie hybrydowej pod koniec tego roku. Uznaliśmy, że kwestia kształcenia zawodowego w dzisiejszych zmieniających się warunkach jest potrzebą chwili i trzeba na nią odpowiedzieć jak najszybciej.]
Równie dużym zainteresowaniem cieszył się nasz Dizajn Ałtlet, który zostanie już w siedzibie fundacji na stałe. Prezentowaliśmy w nim przedmioty z naszej kolekcji mid-century modern, głównie z krajów dawnego bloku wschodniego. Przekazujący darowizny na poczet fundacji zabierali ze sobą obiekty, projektowane w przedsiębiorstwach i fabrykach, które w większości dzisiaj już nie istnieją, ich wartość zatem będzie tylko rosła. Szczególnie docenili go architekci, deklarując chęć włączania tych obiektów do swoich projektów.
Martyna Barbara Golik: Z racji intensywnej pracy w przygotowaniach do wystawy, najważniejszym punktem programu, z naszej perspektywy, była nasza kolekcja. Cieszymy się, że nasz projekt jak i cała kolekcja Manuba spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem, a organizatorzy i odwiedzający docenili to, że była przemyślana, spójna oraz że odnosi się do naszych tradycji kulturowych. Myślę, że tematycznie bardzo wpisywała się w inne wystawy, które odnosiły się do rodzimego rzemiosła (tak jak wystawa „Dom Odziany” Alicji Bielawskiej), naturalnych i lokalnie pozyskiwanych materiałów (jak wystawa „Blisko Ziemi. Opowieść o projektowaniu”), a także do emocjonalnej więzi człowieka z przedmiotami (jak w wystawie Agaty Nowak „Rzeczy Bliskość”). Wydaje mi się, że dla odwiedzających festiwal wystawy łączyły się w piękną i ciekawą opowieść.
Ewa Chudecka: Z radością wspominam dwie kluczowe wystawy: „~ enough”, poświęconą zrównoważonemu budownictwu i „Blisko ziemi”, eksplorującą wykorzystanie naturalnych materiałów w różnych aspektach życia codziennego. „~ enough”, stworzona przez zespół Fala Architektury, przedstawiała praktyczne aspekty zrównoważonego budownictwa, z naciskiem na nadchodzące unijne dyrektywy dotyczące efektywności energetycznej budynków. Wystawa ta nie tylko zjednoczyła branżę projektową i biznesową, ale także zainspirowała nowe inicjatywy, takie jak online’owy przewodnik dla architektów, promujący zrównoważone materiały i praktyki.
Drugą istotną wystawą był „Blisko ziemi”, która eksplorowała różne rodzaje gleb i ich zastosowania w ekologicznych i cyrkularnych procesach. Przedstawienie to pokazało, jak naturalne materiały mogą być wykorzystywane od przedmiotów codziennego użytku po sztukę, a także w architekturze i ogrodnictwie, podkreślając ich ekologiczne zalety i wszechstronność.
Dodatkowo, inicjatywa sadzenia mikrolasu na terenie Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia była nie tylko ekologicznym gestem, ale także społecznym wydarzeniem, które zaangażowało lokalną społeczność i władze miasta. Ta wspólna akcja była dowodem na nasze zaangażowanie w zrównoważony rozwój miasta, dbając jednocześnie o dobrostan fizyczny i psychiczny jego mieszkańców poprzez dostarczenie więcej miejskiej zieleni.
Warto również wspomnieć o wystawie poświęconej sztucznej inteligencji „Uwolniona współpraca. O kooperacji ze sztuczną inteligencją” Edyty Sadowskiej, która, choć niewielka, cieszyła się dużym zainteresowaniem, podkreślając rosnące znaczenie tego tematu w dzisiejszym świecie.
Olga Łosiak: Podważanie znanych prawd, redefinicja starych wzorców, odpowiedzi na wyzwania współczesności – zostały silnie zaakcentowane na wystawach: „~ enough”, „Rzeczy bliskość ”, a także w perspektywie młodych: na wystawie konkursowej „Młodzi na Start – Elle Decoration” i ekspozycji „Nowa Generacja” prezentującej przegląd prac dyplomowych. Cieszy mnie, że to właśnie młode pokolenie z ogromną uważnością przygląda się kryzysowi klimatycznemu i szuka odpowiedzi, jak projektować z troską o Planetę. W trakcie festiwalu postawione zostały również pytania o przyszłość w dobie rosnącej roli sztucznej inteligencji w wielu obszarach ludzkiej działalności. Wystawa “Uwolniona współpraca. O kooperacji ze sztuczną inteligencją” stała się platformą dialogu rysującą nasze potrzeby, lęki i życzenia dotyczące przyszłości współdzielonej z AI. Skłania do refleksji czy możemy wyjść poza utarte schematy i budować świat w kooperacji z AI?
Gdynia Design Days to nie tylko wystawy. W trakcie festiwalu pojawiło się sporo aktywności angażujących odbiorców: jak warsztaty tworzenia gadżetów z materiałów promocyjnych z poprzedniej edycji Gdynia Design Days, inicjatywa sadzenia mikrolasu na terenie Pomorskiego Parku Technologicznego, bieg szlakiem modernistycznej architektury, czy mnóstwo inspirujących dyskusji z zaproszonymi ekspertami.
Zulu Kuki: Jeśli miałbym wytypować moje ulubione wystawy, to z pewnością pierwsze miejsce zajmują „Synantropy. Czego Uczą Nas Chwasty?”, prezentujące projekty studentów School of Forms. Ta wystawa wywarła na mnie największe wrażenie pod względem interpretacji relacji człowieka z roślinami oraz dyskusji na temat ich studiowania.
Drugie miejsce zajmuje wystawa „Młodzi na Start”. Pomimo że jest mniej skoncentrowana na temacie przewodnim festiwalu, bardzo podoba mi się eksploracja nietuzinkowych pomysłów i nowych technologii przez młodych twórców.
Na trzecim miejscu znajduje się wystawa „~ enough”, związana z alternatywnymi materiałami budowlanymi. Ta wystawa prowokuje do refleksji nad tym, jak możemy bardziej świadomie budować i zmniejszać nasz ślad węglowy.
A jakieś minusy?
Katarzyna Andrzejczyk-Briks:Patrząc na aranżacje wystaw ich wielkość zastanawiałam się jak bardzo ograniczają kuratorów i kuratorki środki finansowe? Miałam czasem taki niedosyt, chciałoby się, żeby ta, czy inna wystawa była większa, albo bardziej efektowna.
Z doświadczenia wiem, że często ten zaradny sposób projektowania wynika ze środków finansowych. Czasem kuratorzy muszą stanąć na głowie, żeby z dostępnych budżetów stworzyć coś, co będzie dla nas atrakcyjne, ciekawe i czytelne. Myślę, że to ogólny problem wszystkich festiwali związanych z kreatywnością w Polsce, szczególnie w dobie narastającego kryzysu, Bardzo bym chciała, żeby takie wydarzenia były chronione i doceniane przez miasta, państwo, bo są nam wszystkim bardzo potrzebne.
Beata Bochińska: Czy coś się nie udało podczas festiwalu? Mam wrażenie, że największym problemem była kapryśna pogoda, ponieważ w pewnym momencie sążniście lało, a w innym dopadły nas upały. Obawialiśmy się, że deszcz lub skwar odstraszy uczestników, ale okazało się, że ludzie przyszli na festiwal, szukając schronienia wewnątrz wystaw i na warsztatach.
Ekipa Centrum Designu spisała się świetnie. Szybko reagowali na zmiany, np. pogody, przenosząc wydarzenia na inne godziny, aby nikt nie stracił możliwości uczestnictwa. Pracowali od świtu do nocy z ogromnym zaangażowaniem.
Marta Borkowska: Ciężko nam dostrzec minusy, ponieważ podczas festiwalu byłyśmy bardzo zaangażowane w naszą wystawę oraz sprzedaż kolekcji Manuba 2024. Mimo to czułyśmy wsparcie ze strony innych projektantów i organizatorów. Doświadczyłyśmy wspaniałej twórczej i przyjaznej atmosfery, która sprzyjała współpracy. Nie zawsze tak jest na innych festiwalach, gdzie czasem czuć konkurencję i napięcie. W Gdyni panowała wyjątkowo serdeczna atmosfera, co sprawiło, że czułyśmy się jak część większej, zjednoczonej społeczności twórców.
Ewa Chudecka: Podczas festiwalu napotkaliśmy również pewne wyzwania. Po pierwsze, choć minęło już sporo czasu, to jednak pandemia mocno wpłynęła na ogólną frekwencję na wydarzeniach, co było widoczne w poprzednich latach, choć w tym roku zauważyliśmy poprawę. Zmiana terminu festiwalu, aby nie kolidował z Open’er Festival, była dobrą decyzją, jednak nadal stanowiła wyzwanie logistyczne. Festiwal wciąż poszukuje idealnej równowagi między dostępnością dla mieszkańców a zachowaniem wysokiej jakości merytorycznej. Przeniesienie głównych wydarzeń do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego zmieniło dynamikę, Integracja różnych grup społecznych i zawodowych nadal stanowi wyzwanie, zwłaszcza w kontekście tworzenia bardziej angażującej i interaktywnej struktury festiwalu.
Olga Łosiak: Brakowało nieco szerszej promocji wydarzenia, szczególnie że poruszane tematy są na tyle istotne, że powinny dotrzeć do większej liczby osób. Generalnie uważam, że fajnie by było, gdybyś troszkę bardziej rozprzestrzenił w stronę takiego widza, który nie interesuje się tematyką designową.
Zulu Kuki: Festiwal sam w sobie każdego roku jest dosyć podobnie skonstruowany, co sprawia, że dosyć łatwo odnaleźć się w tym, gdzie poszczególne wystawy się odbywają. Z jednej strony to plus, ponieważ umożliwia to każdego roku powrót i odkrywanie nowych rzeczy w starych miejscach. Z drugiej strony można się pokusić o stwierdzenie, że skoro to festiwal miejski, to powinien się odbywać właśnie w przestrzeni miejskiej, a nie w zamkniętych przestrzeniach. Nie wiem jednak w jakim stopniu można uznać to za minus. Na pewno brakuje mi tego, by tę przestrzeń miasta zdecydowanie bardziej wykorzystywać w ramach festiwalu.
Patrząc w przyszłość
Katarzyna Andrzejczyk-Briks: To bardzo trudne pytanie. Osobiście uważam, że festiwale powinny prezentować wielkie, mocne idee i pełnić rolę przestrzeni dla refleksji. Moim zdaniem projektantom i projektantkom czy kuratorkom i kuratorom nie brakuje krytycznego spojrzenie na rzeczywistość, dostrzegają istotne problemy. W szkołach wzornictwa są uczeni tego, by byli odpowiedzialni społecznie czy ekologicznie, ale kiedy wchodzą na rynek pracy okazuje się, że często przeżywają rozczarowanie rzeczywistością. A ja mam już naprawdę dosyć obciążania odpowiedzialnością wyłącznie osób projektujących za to, że powstaje kiepski design czy architektura.
Chciałabym, żeby festiwal nie tylko inspirował, ale także łączył te środowiska, dostarczał projektantom konkretne narzędzia i wiedzę, która pomoże im efektywnie realizować swoje idee w praktyce, współpracować z biznesem i klientami. Uczył ich także odporności i rezyliencji, które w tym zawodzie są niezbędne.
Beata Bochińska: Jeśli jednak czegoś brakowało to tematu edukacji projektantów. Na międzynarodowych wydarzeniach związanych z designem edukacja jest równoprawnym, jak nie głównym, przedmiotem aktualnego zainteresowania, obok wystaw i warsztatów. Dyskusje o przyszłości edukacji projektantów, narzędziach, roli projektanta i potrzebnych zmianach w szkołach i szerzej kształceniu, są teraz bardzo aktualne. Myślę, że włączenie tego tematu do programu Gdynia Design Days przyniosłoby wiele korzyści i wzbogaciło festiwal.
Marta Borkowska: Technologia AI staje się coraz bardziej obecna w naszym życiu. Wszyscy powoli zaczynamy z niej korzystać, ucząc się jej możliwości i ograniczeń. To wciąż świeży temat, który zaczyna wpływać na różne dziedziny w tym branżę kreatywną. Narzędzie to ma ogromny potencjał, aby zrewolucjonizować współczesne projektowanie dlatego cieszę się, że festiwal podejmuje temat sztucznej inteligencji. Dyskusje i prezentacje na ten temat pomagają projektantom lepiej zrozumieć jej możliwości.
Martyna Barbara Golik: Myślę, że Gdynia Design Days będzie nadal poruszać ważne tematy współczesnego świata, łącząc tradycję z nowoczesnością. Festiwal ma potencjał, by pozostawić
uczestnikom przestrzeń do własnych przemyśleń i refleksji nad przyszłością designu. W
przyszłości festiwal może kontynuować eksplorację nowych technologii, jednocześnie nie
tracąc z oczu wartości rzemiosła i tradycji, co czyni go unikalnym na tle innych wydarzeń
tego typu.
Ewa Chudecka: Obserwując ewolucję festiwalu przez lata, widzę, że kluczem do jego przyszłości jest dalsze umacnianie partycypacji i interakcji z publicznością. Chcemy, aby festiwal nie tylko informował, ale i inspirował, integrując różne grupy społeczne w dialog o współczesnym designie i jego roli w budowaniu zrównoważonej przyszłości.
Olga Łosiak: Marzy mi się przyciągnięcie na festiwal szerszego grona odbiorców, nie tylko tych, zainteresowanych designem, ale wszystkich ciekawych zmian zachodzących w dynamicznie rozwijającym się świecie. By Gdynia stała się uzdrowiskiem i miejscem wypoczynku zarówno dla turystów jak i Planety.
Zulu Kuki: Zdecydowanie zachęciłbym organizatorów festiwalu do rozważenia jego organizacji w bardziej dostępnych przestrzeniach miejskich. Taka zmiana mogłaby przyciągnąć większą uwagę mieszkańców oraz turystów.
Co do samego festiwalu, obserwując jego 17. edycję, cieszy mnie rosnące zainteresowanie uczestników. Nawet jeśli festiwal przyciąga głównie tych, którzy są już zaangażowani w tę tematykę, to widoczny wzrost uczestnictwa jest dowodem na potrzebę organizowania takich wydarzeń.