Podczas gdy większość architektów buduje lub burzy, Elvira Solana przekształca istniejące wnętrza za pomocą pędzla, malując na ścianach wielkoformatowe murale.
Taras z widokiem na morze, dodatkowy pokój, rozwiewane wiatrem kotary czy masywne kolumny – wszystko to można pomieścić na ścianach nawet niewielkiego pokoju. – Czasami nie trzeba tam wchodzić, wystarczy wiedzieć, że to miejsce istnieje. Można po prostu usiąść i spojrzeć na nowy horyzont – mówi Elvira Solana.
Murale są dla niej nie tylko sposobem artystycznej ekspresji, ale przede wszystkim narzędziem architektonicznej transformacji. Traktuje je jak techniczne elementy konstrukcyjne: ściany, dach czy filary. Nadaje tym samym muralom rangę elementu architektonicznego, który sprawia, że przestrzeń staje się trójwymiarowa.
A jest tak nie bez przyczyny, Elvira Solana pracowała bowiem jako architektka aż do kryzysu z 2008 roku, który zmusił ją do poszukiwania nowej ścieżki zawodowej. Zastanawiała się, jak można przekształcić przestrzeń za pomocą samej farby, i tak zaczęła malować freski oraz poznawać historię tej formy sztuki. Starała się malować w takiej skali, w jakiej pracowała jako architektka, za punkt odniesienia biorąc gabaryty człowieka. Pociągało ją to, że dwuwymiarowe obrazy mogą tak diametralnie zmieniać rozumienie i odczuwanie trójwymiarowych wnętrz. Odkryła, jak łatwo da się konstruować przestrzeń, obejmując interwencją jedynie jej powierzchnię.
Nie trzeba budować, wystarczy namalować
Stopniowo zaczęły spływać do niej zamówienia. Namalowała pasterski krajobraz dla francuskiego wiejskiego domu, tropikalny widok w willi w Punta Cana czy sufity inspirowane opowieściami dla dzieci w mieszkaniu w Lizbonie. We własnym domu w Santoña w Kantabrii zainstalowała iluzjonistyczne półki w stylu trompe l’oeil, na których stoją wyimaginowane przedmioty, a kolumnada obok jadalni i piramida za salonem tworzą kolorową, wirtualną głębię.
Dla Elviry Solany zamiana narzędzi architektki na artystyczną paletę jest także świadomą reakcją na negatywne skutki budownictwa. – Świat, w którym żyjemy, jest fizyczny i skończony. Nawet nasze działania cyfrowe mają materialne konsekwencje dla planety. Dlatego musimy pomyśleć o sposobach życia i przekształcania architektury bez tworzenia kolejnych odpadów. Chociaż żadne z naszych działań nie jest całkowicie pozbawione wpływu, murale mogą przekształcać architekturę przy minimalnym marnotrawstwie materiałów i zasobów – podkreśla Solana.
Proces tworzenia murali zajmuje jej od dwóch tygodni do półtora miesiąca. W przeciwieństwie do malarstwa na płótnie jej prace zawsze powstają wobec określonego kontekstu miejsca i muszą reagować na otoczenie. Harmonijnie wpisują się w otoczenie, uzupełniają i przekształcają przestrzeń. Rewolucja Elviry odbywa się w aksamitny sposób. – Atmosferę pomieszczenia tworzą fizyczne elementy konstrukcyjne, ale także sensoryczne doznania światła, koloru i proporcji. Architektury nie trzeba budować, można ją malować – zapewnia twórczyni.
Elvira Solana
Architektka malująca murale. Studiowała w Madrycie, Barcelonie, Ahmadabadzie, Stambule, Paryżu i Florencji. Traktuje wielkoformatowe malowidła ścienne jako elementy architektoniczne, za pomocą których można przekształcać przestrzeń.