Mieszkanie na Starej Ochocie, przy ul. Joteyki, zamieszkuje wielokrotnie nagradzana dramaturżka Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Po wsparcie w dostosowaniu przestrzeni do swoich potrzeb zwróciła się do Moniki Michałowskiej, absolwentki Uniwersytetu Greenwich w Londynie oraz Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Tak na 65 metrach powstała aranżacja łączącą funkcjonalność z inspiracjami twórczością Katsushika Hokusai’a.
Usunięcie zaproponowanych przez dewelopera ścian działowych i dodatkowej łazienki pozwoliło uzyskać otwartą przestrzeń z ośmiometrową ścianą okien i widokiem na stare świerki. – Drzewa te same w sobie stanowią żywy obraz, wystarczyło je „zobaczyć” – zaznacza Sikorska-Miszczuk.
Podstawowym założeniem było stworzenie przestrzeni oddającej charakter właścicielki.
Czerwienie, zielenie, szarości i róże stały się punktem wyjścia dla decyzji estetycznych, zarówno w strefach wspólnych, jak i prywatnych.
– Hokusai był niezwykłym artystą. Nazywał siebie „szaleńcem sztuki”. W swoim cudownym manifeście prorokował: „gdy przekroczę 110 lat życia wszystko, co narysuję, ożyje – czy to będzie kropka, czy kreska”. Myślę, że gdyby dożył, to by była prawda – zaznacza dramaturżka. – Podziwiam jego malarstwo. We wszystkim, co robił, był artystą.
Salon, który samoistnie dzieli się na dwie strefy, stanowi serce mieszkania. Przy stole z japońskiego dębu, oświetlonym lampą Formakami z abażurem z papieru ryżowego, powstała przestrzeń do pracy. Obok stanęły krzesła „Kosy” i „Sarna” autorstwa Mai Ganszyniec oraz dwa modele bauhausowe – model S34 Martinusa Stama.
Sofa, obita kosmatym welurem przypominającym grzbiet psa rasy Rodesian ridgeback, zwraca się ku biblioteczno-telewizyjnej ścianie, gdzie telewizor ukryty został za ruchomym panelem z tkaniną marki Dedar, inspirowaną XVII-wiecznym chińskim wzornictwem.
– Od początku umówiłyśmy się, że zachwycają nas piękne tkaniny i chcemy, aby było ich dużo – relacjonuje Sikorska-Miszczuk.
Światło zapewnia lampa autorstwa Pani Jurek.
W sypialni dominuje materiał z motywem orientalnym „Bambus” z kolekcji Guell Lamadrid, uzupełniony kotarami, uszytymi przez Kasię Ostrzycką z Conco.
Na ścianie nad lustrem zawisła chińska grafika erotyczna sprzed stu lat, podarowana przez bliską osobę. Szafa, choć prosta w formie, zyskała unikalny charakter dzięki gałkom przywiezionym z Londynu, dobranym w kolorystyce nawiązującej do twórczości Hokusaia.
Największe wrażenie na odwiedzających wywiera jednak łazienka, a w szczególności sufit ozdobiony wydrukiem „Snu żony rybaka”. – Fachowiec, który przykleił tapetę, z wydrukowanym „Snem” zamarł po przyklejeniu. Następnie – po chwili milczenia – zapytał, czy może zrobić zdjęcie. Zrobił. Znów pomilczał i powiedział, że nigdy jeszcze u nikogo czegoś takiego nie widział – wspomina właścicielka.
Patrząc na sufit, trudno więc przezwyciężyć poczucie, że reszta to już tylko dodatki. I tak wannę na lwich nogach dopełnia kotara Okinawa Pierre Frey, a całość uzupełniają starannie dobrane płytki i szafki w harmonizujących odcieniach.
Projekt, choć budził początkowo wątpliwości znajomych, dziś zyskuje uznanie za spójność, odwagę i artyzm. Jak podkreśla Małgorzata Sikorska-Miszczuk, to wnętrze jest emanacją jej osobowości i miłości do sztuki. Oraz podziwu dla Katsushika Hokusai’a