„Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę” – twierdzi sformułowana przed wiekami teza. Współcześnie stosowana coraz częściej. Po czasach rozbuchanego konsumpcjonizmu, prym wiedzie minimalizm. Także ten związany z miejscem zamieszkania.
Każdy z nas pamięta porozmieszczane, gdzie tylko można było, pawlacze. Albo chociaż raz chował coś do puf, tapczanów. Co bardziej odważni w kolekcjonowaniu niepotrzebnych bytów, anektowali nieraz strychy, piwnice i garaże. To właśnie tam przechowywane są rzeczy zapomniane, nieużywane lub chybione. Ameryka radzi sobie z tym w prosty sposób – po upłynięciu określonego czasu zawartość schowka przechodzi w ręce właściciela przestrzeni. On z kolei często wystawia nagromadzone skarby na licytacjach. Rynek ten rozwinął się do tego stopnia, że stworzono nawet reality show polegające na wyszukiwaniu, sprzedaży i wzbogaceniu się podczas takich imprez.
W Polsce wyprzedaże garażowe również się zdarzają. Jednak nam trudniej rozstać się z ukochanymi, często irracjonalnie, akcesoriami. Wciąż upychamy je w kolejne bardzo pomysłowe miejsca. – Brak umiejętności rozstawania się z rzeczami zawdzięczamy najprawdopodobniej historii. Przez dziesiątki lat żyliśmy w trudnych warunkach, kilka dekad w komunistycznym społeczeństwie niedoboru. Pozbywanie się rzeczy było po prostu niemądre – zawsze coś się przecież mogło „później” przydać albo zostać przerobione na coś innego. Nie odnajdujemy się jeszcze zbyt dobrze w sytuacji, w której tak wiele rzeczy jest dostępnych od ręki – podkreśla Rafał Kołomański, założyciel marki Więcej Miejsca. Bo to właśnie dzięki tej inicjatywie możemy uprzątnąć ten mentalny i fizyczny bałagan. Wirtualna szafa z dojazdem do klienta powstała, bo takiego właśnie rozwiązania brakowało właścicielowi, który sam borykał się z ogromem przybywających rzeczy. By sobie z nimi poradzić, próbował znaleźć różne metody. Ostatecznie swój pomysł przekuł w ciekawy start–up.
– Obecnie niezwykle szybko zmieniają się trendy, przedmioty, mody. Kupujemy nowe rzeczy, ale nie potrafimy pożegnać starych i upychamy wszystko w szafach i po kątach. Zabieramy sobie tym samym przestrzeń do wygodnego życia. Dlatego warto robić raz na jakiś czas selekcję i pozbyć się tych drobiazgów, które zostały z powodu tak rozumianej „zapobiegliwości”. Natomiast te potrzebne, ale nieużywane za często lub tylko sezonowo – warto oddać na przechowanie – zaznacza Rafał Kołomański. A przekazanie naszych przedmiotów do przechowania jest proste. Wystarczy złożyć zamówienie na stronie internetowej wiecejmiejsca.pl. Należy wskazać ilość zamawianych pojemników, które za darmo dostarczy do nas kierowca firmy. Wtedy w ciągu 20 minut pakujemy to, czego aktualnie nam w domu nie potrzeba (możemy także zamówić odbiór spakowanych pojemników w późniejszym terminie). Jak zapewniają twórcy, do jednego, wodoodpornego, solidnego pudełka o wymiarach około 60 x 40 x 40 cm zmieści się: 120 ubranek dziecięcych lub 90 książek, ale także 10 segregatorów z dokumentami. Potem pakunek, z nadanym już w momencie dostawy niepowtarzalnym numerem, zmierza do magazynu.
– Z naszego wirtualnego schowka z dojazdem do klienta korzystają zarówno młodzi ludzie, jak i studenci, osoby posiadające rodziny, ale także dojrzałe życiowo. Jednym doskwiera brak wystarczającej przestrzeni do życia, inni szukają przechowalni dla swoich rzeczy na czas remontu, przeprowadzki czy dłuższej delegacji. Liczymy, że nasza oferta spotka się także z większym entuzjazmem wśród klientów biznesowych – opowiada założyciel marki. Opłata za 30 dni przechowywania rzeczy w pojemniku wynosi 19 zł. Firma oferuje w pakiecie darmowe ubezpieczenie każdego kontenerka do kwoty 1000 zł. W razie gdybyśmy zapomnieli, co właściwie do pojemników włożyliśmy, na koncie internetowym możemy sprawdzić wirtualny spis rzeczy. A także łatwo w każdej chwili zamówić zwrot tego, co potrzebujemy. Pewne produkty z powodu gabarytów nie mogą wejść do pojemnika? I na to jest rada – Więcej Miejsca oferuje także przechowanie rowerów, nart, wózków czy mebli. I wielu innych rzeczy.
www.wiecejmiejsca.pl