Design to sztuka. Design to społeczeństwo. Design to biznes. Z doświadczenia wiemy, że twarde umiejętności zawodowe to za mało by osiągnąć sukces. Na studiach II stopnia w School of Form uczymy studentów poruszać się swobodnie między dziedzinami, do których należy projektowanie, uczymy tego do czego sami dochodziliśmy latami.
Studiowałam malarstwo. W czasie studiów imałam się różnych zajęć. Pracowałam jako projektantka. Wtedy uważałam to za gorsze zajęcie, trochę uwłaczające artystce. Gdyby mnie wówczas ktoś o to zapytał powiedziałabym, że projektowanie to nie sztuka. Nikt nie pytał. Kierunki projektowe z artystycznymi ledwo rozmawiały. Czytanie książek i dyskutowanie, krytyczne myślenie nie były zabronione, ale należały raczej do kategorii zajęć pozalekcyjnych.
Lubiłam moje niegodne artystki zajęcie, pasjonowało mnie rozwiązywanie łamigłówek pozwalających na to by moje projekty, zadowalały odbiorcę i były satysfakcjonujące dla mnie. Nie zadając sobie pytania czy design to sztuka czy biznes, instynktownie poszłam dobrą drogą. Dbałam o jedno i drugie.
Potem byłam stylistką. Wybierałam wnętrza, które miały być publikowane, wybierałam przedmioty, ustawiałam malarskie martwe natury do fotografowania. Nie mogłam pojąć, że do klarownych obrazów, które tworzyłam, powstawały absurdalne opisy. Rzeczy i zjawiska dla mnie oczywiste, były niewidoczne dla osób bez plastycznego wykształcenia. Uważałam, że koleżanki piszą bzdury. Zaczęłam pisać sama. Krytyka bolała. Pierwsze teksty były toporne, następne perliły się przymiotnikami bez końca. Nic dziwnego, ostatnim napisanym przeze mnie tekstem było wypracowanie maturalne z polskiego. Przez całe studia nie używałam języka w piśmie, rozmawiałam slangiem zawodowym. Na wernisażach swoich obrazów mówiłam: niech bronią się same. Koleżanki redaktorki nauczyły mnie pisać prosto. Odróżniać język literacki od akademickiego, różnicować ton wypowiedzi. A przede wszystkim, że nie ma takiego tekstu, którego nie można skrócić z pożytkiem dla niego.
Uważam, że wszystko co zdarzyło się potem osiągnęłam dlatego, że swobodnie poruszałam się między słowem a obrazem. Nauczyłam się opowiadać o emocjach, świetle, nastroju, kolorach. Obserwować i współodczuwać. Dobierać narzędzia i środki wyrazu w zależności od potrzeby i celu. Nauczyłam się zadawać pytania i słuchać odpowiedzi. Rozumieć moich pracowników i moich klientów. Odpowiadać na potrzeby.
Dziś nie mam wątpliwości, że granica między projektowaniem a sztuką nie jest ostra, a design, podobnie jak sztuka nie istnieje w próżni. Dotyczy środowiska, jest narzędziem społecznych procesów, wiąże się z nauką, jest narzędziem wypowiedzi. Przekraczanie granic swojej dziedziny, współpraca w wielodyscyplinarnych zespołach są koniecznością we współczesnym świecie. Warto się tego nauczyć już na studiach magisterskich, przynosząc swoje zawodowe umiejętności zdobyte na licencjacie po to by osadzić je w szerszym kontekście, współpracując z kolegami-absolwentami różnorodnych kierunków projektowych i specjalistami School of Form z obszaru projektowania, nauk humanistycznych i społecznych, biznesu i sztuki.
Uczę projektowania. Jestem kuratorką. Znam język sztuki i język designu. Współpracuję z biznesem. Korzystam z badań.
Więcej na: www.sof.edu.pl