Muzeum nad Wisłą, będące siedzibą Muzeum Sztuki Nowoczesnej, pojawiło się znienacka. Biały pawilon na nabrzeżu wyrósł tuż pomiędzy Centrum Nauki Kopernik a drugim odcinkiem bulwarów wiślanych. Z samej swojej definicji jest tymczasowy, bo wypożyczony. Kiedyś będzie trzeba go oddać. Bywa jednak, że prowizorka jest najtrwalsza – zwłaszcza ta na światowym poziomie.
Przejściowy i z odzysku
Pawilon Muzeum nad Wisłą nie należy do „najnowszych” obiektów. Jego droga do Warszawy była długa. Na samym początku austriacki architekt Adolf Kirschanitz zaprojektował go jako przejściową siedzibę berlińskiego muzeum Kunsthalle – pełnił tę funkcję w latach 2008–2010. Następnie budynek został przekazany fundacji Thyssen-Bornemisza Art Contemporary w Wiedniu – to dzięki jej uprzejmości trafił ostatecznie nad Wisłę. Warszawa jest więc już trzecią europejską stolicą, w której stoi. Ten swoisty architektoniczny „recykling” znakomicie oddaje istotę budynku. Choć biały pawilon z zewnątrz wygląda bardzo solidnie, to tak naprawdę można go szybko rozmontować. Na swojej witrynie internetowej sam architekt określa go jako „die temporäre Kunsthalle wieder errichtet in Warschau” (tymczasowy pawilon sztuki wzniesiony ponownie w Warszawie).
Pod zmienną postacią
Pawilon zmieniał swe oblicze w każdej z dotychczasowych lokalizacji. W Warszawie, zgodnie z decyzją Kirschanitza, jego fasadę pokryją obrazy Sławomira Pawszaka, laureata konkursu na projekt pawilonu. W związku z tym mimo że od otwarcia Muzeum nad Wisłą zdążyliśmy przyzwyczaić się już do jego charakterystycznej litej białej bryły, niedługo zagości na niej zwycięska malarska kompozycja. Póki co patrząc na pawilon, widzimy więc jedynie puste płótno. Obraz, który je zapełni, też będzie tylko „na trochę” – zniknie wraz z rozbiórką pawilonu.
Bulwar nad Wisłą to już trzeci adres Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Nieustanne przenosiny w paradoksalny sposób dobrze oddają charakter instytucji. Muzeum od samego początku działało bowiem bez ustalonej siedziby, a to, że zagościło w nieistniejącym już pawilonie „Emilia” oraz na Pańskiej 3, było kwestią przypadku. Szczęśliwy traf sprawił, że udało się stworzyć tam wyjątkowe miejsce. Wiadomo jednak było, że przeprowadzka będzie konieczna prędzej niż później. Docelowy gmach Muzeum i Teatru Rozmaitości na placu Defilad ma powstać najpóźniej do 2021 roku. Nad Wisłą czeka nas więc kilka lat artystycznego życia na najwyższym poziomie.
Sztuka po drodze
Muzeum nad Wisłą trafia w sam środek odradzającej się okolicy. Biblioteka Uniwersytecka, Centrum Nauki Kopernik, remontowane bulwary wiślane, pobliska nowa siedziba Akademii Sztuk Pięknych oraz centrum nocnego życia w lecie po drugiej stronie mostu Świętokrzyskiego… Trudno uwierzyć, że jeszcze parę lat wstecz były tam jedynie budka z piwem i zaniedbany skwerek. Różowe jelonki postawione przez Fundację Bęc Zmiana, by ożywić martwą okolicę, zwiastowały zmianę. Muzeum nad Wisłą wznosi się właśnie w tym miejscu, gdzie kiedyś stały. Dziś po szarości nie ma już śladu.
Pawilon w naturalny sposób dopełnia ciąg komunikacyjny ulicy Lipowej i zaprasza do dalszej wędrówki nad rzeką. Nie sposób go ominąć – leżaki dokoła zapraszają nie tylko do odwiedzania wystaw, ale i spędzania czasu na tarasie przed budynkiem. Choć Muzeum rozpoczęło działalność na Wybrzeżu Kościuszkowskim mocnym akcentem w postaci wystawy „Syrena herbem twym zwodnicza”, to planowane atrakcje zapowiadają się jeszcze ciekawiej. Władze miasta wybudowały za Muzeum amfiteatr, w którym latem mają się odbyć dwa koncerty. Ponieważ trybuny stanowią fragment bulwaru, występy będą mieć miejsce nad samą wodą. Ciekawie zapowiada się także program wystaw – kolejna ekspozycja dotyczyć będzie muzyki elektronicznej i jej postrzegania. Jednym słowem: nad rzekę marsz!