Dwójka brazylijskich projektantów, prywatnie braci, stworzyło fotel, który budzi mnóstwo skojarzeń. Dla jednych fotel Grinza oznacza przepych, dla innych świadome eksperymentowanie z materiałem.
Fernando i Humberto Campana stworzyli fotel dla włoskiej marki Edra. Jego nazwa nie jest przypadkowa, grinza to po włosku nic innego jak zmarszczka. Ich tegoroczny projekt wykorzystuje właściwości zmarszczonego materiału.
Dwójka brazylijskich projektantów, prywatnie braci, stworzyło fotel, który budzi mnóstwo skojarzeń. Dla jednych fotel Grinza oznacza przepych, dla innych świadome eksperymentowanie z materiałem.
Fernando i Humberto Campana stworzyli fotel dla włoskiej marki Edra. Jego nazwa nie jest przypadkowa, grinza to po włosku nic innego jak zmarszczka. Ich tegoroczny projekt wykorzystuje właściwości zmarszczonego materiału.
Podstawą konstrukcyjną fotela jest metalowa rama, którą opatula poliuretanowa pianka. Najistotniejsza jest jednak zewnętrzna powłoka fotela. Powstała w dwóch wariantach: ze skóry oraz futra. Zastosowanie tego surowca w nadmiarze sprawia wrażenie zwisających fałd.
Siedzisko daje komfort, a wrażenia wizualne nie ograniczają się wyłącznie do zmarszczek. Miłośnicy czworonogów zwracają uwagę na zbieżność pomarszczonego obicia ze skórą psów rasy shar-pei.
Edra po raz pierewszy zaprezentowała fotel Grinza w kwietniu podczas 50. edycji Salone del Mobile w Mediolanie. Mebel (pokazano też m.in. skórzane kanapy) wzbudził bardzo duże zainteresowanie. Reakcje jednak były bardzo skrajne.
Obecnie fotel jest już w sprzedaży. Cena jest jednak zawrotna. Grinza kosztuje ok. 14 tys. dolarów.
Więcej: www.edra.com