Choć ma dopiero 28 lat, o współpracę z nim walczą najwięksi. Jednak Benjamin Hubert bardzo starannie dobiera współpracowników. Stara się być wierny wypracowanym przez siebie ideałom. W końcu „cudowne dziecko”, jakim go obwołano, może sobie na to pozwolić. Czy to jednak kaprysy projektanta czy też określona strategia działania?
Choć ma dopiero 28 lat, o współpracę z nim walczą najwięksi. Jednak Benjamin Hubert bardzo starannie dobiera współpracowników. Stara się być wierny wypracowanym przez siebie ideałom. W końcu „cudowne dziecko”, jakim go obwołano, może sobie na to pozwolić. Czy to jednak kaprysy projektanta czy też określona strategia działania?
Benjamin jest świadomy roli, jaką odgrywa w obecnym świecie designu. Mimo to, skromnie odpowiada, że wszystko zawdzięcza ciężkiej pracy -Kocham to co robię, i prawdopodobnie jestem pracoholikiem. W pracy spędzam przynajmniej 12 godzin dziennie. Często słyszę pytanie, co trzeba zrobić, by w tak młodym wieku osiągnąć tak wiele. Odpowiadam wtedy, że to efekt ciężkiej roboty.
Ten ceniony i popularny na świecie projektant, studiował na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego na Loughborough University w Leicester. W 2007 roku, niespełna rok po ukończeniu studiów, założył własne biuro projektowe, które okazało się genialnym pomysłem. Już od początku swej działalności zdobył wiele nagród i osiągnięć. Obecnie ma ich ponad dwadzieścia, tylko w tym roku otrzymał już dwa wyróżnienia IF Design (International Forum) za projekty Loom i Maritime.
Pracował już dla wielu prestiżowych marek, m.in. dla Ercol, De Vorm, &Tradition, Decode, Authentics, Viaduct, Nava, Casamania, De La Espada oraz Zero. W kolejce ustawiają się następne. – Wielu projektantów tworzy fascynujące rzeczy, kończą one jednak wyłącznie na etapie prototypów i nikt ich nie widzi. Chcę, aby z moimi rzeczami było inaczej – mówi odważnie.
Ważnym rokiem w karierze projektanta był 2009, gdy na targach 100% Design w Londynie zaprezentował kolekcję „Year in the Making” w wolnym tłumaczeniu oznaczało „rok tworzenia”. Pokazał meble oraz elementy oświetleniowe, które zaprojektował m.in. dla Authentics, Decode and Float czy &Tradition. Były to rzeczy proste w formie, wykonane z różnych materiałów: gliny, betonu, drewna i tworzyw sztucznych. Wystawa „przemówiła” do odbiorców. Dlaczego? – Moje prace są proste, nie trzeba wcale mieć dodatkowych informacji, by je pokochać albo znienawidzić – tłumaczy ten fenomen sam twórca.
W jaki sposób pracuje? Jak powstają jego, podziwiane na całym świecie lampy, fotele, stoły? Na początku musi zaistnieć pomysł, na który Hubert wpada obserwując otaczający świat. Inspiruje go wszystko – od obiektu architektonicznego przez przedmiot, próbkę materiału, proces produkcyjny aż po jakieś zjawisko. Tak, podczas podróży do Maroka, wymyślił Roofera – lampę wykonaną z elastycznej krzemowej płytki i stalowej ramy. Brytyjczyk podpatrywał ludzi, kładących dachówki i wykorzystał to na swoich obiektach, które same wyglądają jak niewielkie dachy.
Kolejnym etapem, jest spędzanie długich tygodni nad kartką z wieloma notatkami i szkicami, ponieważ każdy z projektów musi być dopracowany. Benjamin uważa, że przedmiotów nie powinien w żaden sposób ograniczać ich wygląd, dlatego tyle miejsca poświęca formie. W chwili, gdy projekty są gotowe, zaczyna szukać odpowiednich wykonawców. – Czy to duże fabryki oparte głównie na pracy maszyn czy też małe zakłady, gdzie każdy kawałek aluminium jest ręcznie polerowany – ludzie, z którymi pracuję są zawsze rzemieślnikami – mówi. Trudno nie zauważyć, że łączenie rzemiosła z dopracowanymi w najdrobniejszych szczegółach projektami to mocna strona twórczości Benjamina Huberta, który jeśli potrafi coś wykonać sam, to wykorzystuje też własne umiejętności. Tym bardziej, że materiały, ich obróbka i poszukiwanie dla nich nowych form to jedna z idei napędzających brytyjskiego projektanta do pracy. Dzięki temu potrafi tak projektować, by betonowe konstrukcje były lekkie i cienkie, a aluminium łączyło się zgrabnie z innymi surowcami. Co więcej, interesuje się materiałami, które nie są popularne wśród projektantów, przykładem może być terakota, z której wykonał doniczki.
W czasach, gdy nie był jeszcze wziętym projektantem, przyznawał, że najtrudniejsze jest przekonanie do swoich dzieł partnerów handlowych. – Każdy projekt jest subiektywną sprawą, a w rozmowach zawsze na pierwszym miejscu stawiałem wiarę we własne pomysły – wspomina. Obecnie ceni sobie niezależność. – Czy mam rację czy nie, są to moje decyzje – powtarza. Na razie tych błędnych nie ma zbyt wiele. Wybory, jakich dokonuje potrafią zachwycać. Ma także niemodne, współcześnie, podejście do klientów – uważa, że nie powinno się myśleć o jak największych zyskach, a o współpracy i celu. – Wciąż pozostaję pasjonatem, którego cieszy kontakt z ludźmi, wspierającymi moje pomysły – wyjaśnia.
– Lubię wrażenie, jakie pozostawia w dłoniach szorstki surowiec – podkreśla. – Przedmioty muszą oddziaływać na zmysły – to jego dewiza i wciąż poszukuje materiałów, idei, rozwiązań. Lampa Loom Pendant zaprojektowana dla szwedzkiej marki Zero to wynik inspiracji chińskimi lampionami i eksperymentów z tekstyliami. Efektem jest zgrabne połączenie organicznych materiałów z włóknami poliestrowymi. Paddle – drewniano-aluminiowa lampa marki Fabbian to natomiast połączenie pracy maszyn i ludzkich rąk, do tego wykorzystuje źródła światła typu LED.
Benjamin lubi eksperymentować – dla holenderskiej marki De Vorm stworzył krzesła Pod. Zamiast ciężkiej, metalowej ramy, grubej tkaniny wypełnionej pianką, postawił na prostotę – skromną, dopracowaną w szczegółach, lekką ramę uzupełnił filcem z recyklingu. Marmur, drewno, stal i skóra – to wszystko, czego z kolei 28-latek potrzebował do stworzenia niezwykłej kolekcji mebli dla portugalskiej marki De La Espada. Cała seria została wykonana zgodnie z najnowszym trendem, to jest ręcznie, przez rzemieślników. Ten zachwycający zbiór zaprezentował podczas London Design Festiwalu.
Wiele z rozwiązań stosowanych przez Huberta w ostatnich projektach ma związek z Londynem. Jak sam mówi, potrafił godzinami spacerować w pobliżu powstających na Igrzyska Olimpijskie obiektów i w nich szukać rozwiązań konstrukcyjnych. Mamy nadzieję, że to początek kolejnej podroży w świat Benjamina Huberta. Jego pomysły, łączące prostotę, funkcjonalność oraz poszanowanie środowiska z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczą.
Więcej: www.benjaminhubert.co.uk