Podobno ten pomysł narodził się już przed półwieczem. Jak sprawić, aby opróżnione butelki po piwie nie zaśmiecały przestrzeni miejskich, a zamiast tego stawały się materiałem do budowy domów? Wystarczy je po prostu inaczej skonstruować. Niewykluczone, że już niedługo takie „szklane domy” coraz częściej będą się pojawiać w naszych miastach.
Podobno ten pomysł narodził się już przed półwieczem. Jak sprawić, aby opróżnione butelki po piwie nie zaśmiecały przestrzeni miejskich, a zamiast tego stawały się materiałem do budowy domów? Wystarczy je po prostu inaczej skonstruować. Niewykluczone, że już niedługo takie „szklane domy” coraz częściej będą się pojawiać w naszych miastach.
W latach 60. browarnik Alfred Heineken odwiedził wyspę Curaçao. Wszędzie dostrzegał góry odpadów oraz ludzi mieszkających w bardzo trudnych warunkach albo w ogóle pozbawionych własnych domów. Wśród walających się gdzie popadnie śmieci znajdowały się również butelki po piwie. Po powrocie do Europy namówił architekta Jana Habrakena, by ten stworzył butelkę, która po opróżnieniu może się przydać jako cenny budulec. W ten sposób powstała ceglana butelka, nazwana WOBO (Heineken World Bottle). Powstały dwa rodzaje ceglastyk butelek.
W sumie na rynku pojawiło się ponad 100 tys. takich niezwykłych opakowań, wybudowano także z nich pierwszy na świecie obiekt – powstał w posiadłości Heinekena w Noordwijk. Pojawił się też w całości „wybudowany” w ten sposób dom, zaprojektowany przez Habrakena oraz Rinusa van den Berga.
Niestety idea szerszego wcielenia w życie idei „butelkowych domów” upadła, gdy koszt wyprodukowania takich opakowań okazał się nieopłacalny z ekonomicznego punktu widzenia dla browaru. Także nie cenili nowych kształtów klienci, przyzwyczajeni do bardziej obłych kształtów.
Dziś, gdy nasza świadomość ekologiczna, wszystkie nurty up- czy recyklingu stają się niemal doktryną, może warto powrócić do idei Freddy’ego Heinekena?