Bała się, że będzie tylko bling-bling, a okazało się, że jest inspirująco i wielokulturowo. Architektka i projektantka Agata Kurzela mieszka w Dubaju od 18 lat, od 2020 roku prowadzi tam własne studio. Chociaż jej projekty dla rządowych instytucji są często objęte tajemnicą, za jeden z ostatnich zdobyła nagrodę Dezeen Awards 2023.
Na wstępie Agata Kurzela przyznaje, że czasem ciężko jej opowiadać po polsku – zdarza się, że brakuje jej słownictwa, bo od dawna o swojej pracy mówi niemal wyłącznie po angielsku.
Studiowała w Gdańsku i pod koniec nauki dostała stypendium w Paryżu. Odbyła staż u Christiana de Portzamparca, a po ukończeniu uczelni w 2005 roku znalazła zatrudnienie w Londynie – w pracowni zajmującej się międzynarodowymi projektami, przede wszystkim właśnie w Dubaju i Abu Zabi. Na Bliski Wschód przeniosła się niechętnie.
Doświadczenie zdobywała także w pracowni Zahy Hadid, gdzie pracowała m.in. nad ambitnymi wysokościowcami Signature Towers, kompleksem giełdy papierów wartościowych i operą, której nigdy nie zbudowano. Globalny kryzys finansowy w latach 2008–2009 spowodował ogromne cięcia w budżetach i niełatwo było znaleźć kolejną pracę.
– Powrót do Europy? Nie był możliwy, bo Europa również była pogrążona w kryzysie. Znalazłam więc pracę w lokalnej, dubajskiej pracowni architektonicznej, po kilku latach zostałam dyrektorką w innej firmie, a potem w kolejnej. W 2020 roku, w trakcie pandemii, założyłam własną firmę i teraz już pracuję dla siebie.
Kiedy pytam Agatę, ile lat jest już na Bliskim Wschodzie, zaczyna się zastanawiać. – Dużo. Zawsze ten czas jakoś mi się kompresuje. Niedługo będzie tak, że jestem dłużej w Dubaju niż gdziekolwiek indziej. Daje to pewnego rodzaju perspektywę.
W jej studiu są zatrudnieni również Polacy, obecnie jednak razi ją, kiedy w jednym biurze pracują osoby tylko jednej narodowości. – To się stało dla mnie dziwne, jestem przyzwyczajona do różnorodności i bardzo mi ona odpowiada – zauważa.
Szalony, rozwydrzony Dubaj
Bardzo jestem ciekawa specyfiki życia i pracy architektki w Dubaju. Mam dosyć mgliste wyobrażenie multikulturowego miejsca ekspatów, którzy przyjeżdżają z całego świata. Zastanawia mnie, jak wygląda i na ile możliwa jest asymilacja, jak przejawia się lokalność, które elementy związane z kulturą arabską są inspirujące, a które trudne do przejścia, a także czy funkcjonują międzynarodowe społeczności zawodowe, np. architektów.
– Zdecydowanie tak – odpowiada na ostatnie pytanie Agata Kurzela. – A jeśli chodzi o lokalne smaczki, to wiele zależy od miasta. Istnieje duży kontrast, bo Dubaj jest bardziej międzynarodowy, natomiast Abu Zabi to miejsce, gdzie znajdują się poważne instytucje, jest bardziej lokalne, rodzinne i spokojne. Dubaj jest intensywny, rozwydrzony, czasem kiczowaty, a w Abu Zabi wszystko wydaje się bardziej rozsądne, przemyślane, wręcz wyrafinowane. Bary, restauracje, życie nocne – to wszystko kwitnie w Dubaju, a w Abu Zabi są raczej muzea.
– Oczywiście są też pozostałe emiraty, które mają jeszcze inną specyfikę. Jeśli chodzi o populację, to tylko nieco ponad 10% ludności w ZEA stanowią lokalni mieszkańcy, reszta to przyjezdni. Patrząc na to nieco cynicznie, my tu w pewnym sensie korzystamy ze wszelkiego rodzaju zawieruch i ściągamy talenty do siebie. W trakcie regionalnych konfliktów przyjeżdżają tu ludzie, którzy próbują znaleźć spokojny port – opowiada architektka.
– Pracujemy z architektami międzynarodowymi, a także z lokalnymi konsultantami. Jest duża różnorodność – zauważa Agata.
Architektka i jam session
A specyfika pracy architektki? – dopytuję. Na pewno jest inna niż w Europie. – Wcześniej lubiłam mieć w pracy wszystko poukładane i dokładnie zaplanowane według terminów, umów, dostępności współpracowników. A tutaj nie zawsze tak się da – tłumaczy architektka. – Wyobraź sobie jam session. Różne instrumenty i wielu muzyków, którzy odpowiadają na solówkę poprzedniego. Lekki chaos, cały czas wszystko trzeba od nowa kalibrować. Już się nauczyłam przeplatać swoje projekty w taki sposób, żeby mnie nie stresowało to, że coś zajmuje pięć miesięcy, a inna rzecz zamiast trzech miesięcy musi być zrobiona raptem w trzy dni. Dlatego dosyć często się spotykamy z zespołem, próbując podczas tego slalomu manewrować tak, żebyśmy nie siedzieli po nocach, żeby zmieścić się w czasie i żeby jeszcze praca była przyjemna. Tak że jest tu dość spontanicznie – śmieje się Agata.
A poza tym są tu jakieś kulturowe ograniczenia czy trudności? Jak to jest być kobietą zarządzającą studiem architektonicznym z Dubaju? – wypytuję.
– Oczywiście trzeba respektować pewne granice ze względu na kontekst kulturowy. W niektórych przypadkach kobiety i mężczyźni muszą być w przestrzeni publicznej odizolowani. Część kobiet chodzi w hidżabie i konieczne są przestrzenie prywatne, w których mogą się swobodnie odkrywać. Jest to dozwolone jedynie w obecności osób spokrewnionych albo tej samej płci. W grę wchodzi też planowanie np. osobnych pomieszczeń na sale modlitewne i miejsc do ablucji, gdzie można dokonać rytualnego oczyszczenia przed modlitwą. Jednak w Emiratach poziom konserwatyzmu, także w innych aspektach życia, zależy od wychowania, kultury i religii, a czasem wręcz dzielnicy. Zdarza się, że w tej samej przestrzeni publicznej znajdziesz osoby paradujące w niezwykle skąpym odzieniu, na granicy bikini, jak również kobiety całkowicie zakryte, łącznie z twarzą i dłońmi – wyjaśnia Agata Kurzela.
Tajne przez poufne
Agata Kurzela niedawno zaprojektowała retrofuturystyczną perełkę – przebudowała w ZEA rządowe przestrzenie biurowe. Projekt zdobył nagrodę Dezeen Awards 2023 w kategorii „Duże przestrzenie biurowe”. Na ostatnim piętrze budynku z lat 90. zaprojektowanego przez francuskiego architekta Rogera Tailliberta mieścił się kiedyś Klub Oficerski Sił Zbrojnych. Dziś jest tu przestrzeń dla rządowego biura, które pracuje nad „najbardziej prestiżowymi inwestycjami w Zjednoczonych Emiratach Arabskich”, ale Agata nie może zdradzić jego nazwy.
– Wcale nie było oczywiste, że w ogóle będę mogła te wnętrza pokazać, bo jest to projekt „tajne przez poufne”, ale się udało. Niestety jest tak z większością moich realizacji, nie funkcjonują one w sferze publicznej. Żałuję, ale też cieszę się, że ten jeden mogę z sukcesem publikować. To duża satysfakcja! Miejsce to można nazwać „biurem biur”, w takim sensie, że planowane są tu duże, prestiżowe inwestycje, takie jak EXPO, odbywają się prezentacje i spotkania. Kiedy zaczynaliśmy projekt, pracowało tu 88 osób, jednak z czasem zrobiło się ich 120. W pewnym momencie po prostu skończyło nam się miejsce – tłumaczy.
Ponieważ jest to bardzo ciekawy architektonicznie budynek, który wygląda niemal jak lotnisko, ma wielki, liczący ponad 150 m dach bez żadnych podpór – Agata Kurzela postanowiła wykorzystać tę niesamowitą kopułę. Skoro nie było już miejsca na podłodze, zdecydowała, że będzie budować w nietypowym kierunku, wertykalnie, dodając funkcjonalne platformy połączone klatkami schodowymi. Takie rozwiązanie nadało całości dynamikę i pozwoliło stworzyć antresolę, w której mieszczą się przestrzenie wystawiennicze do prezentacji projektów architektonicznych.
– Muszę przyznać, że ten projekt ma dla mnie wymiar bardziej architektoniczny, a nieco mniej wnętrzarski. Skonstruowaliśmy tam nieomal miasteczko i na szczęście budżet był równie elastyczny jak zmieniający się zakres projektu. Klient wykazał się zrozumieniem przestrzeni. Nie wchodził w grę pastisz arabskich miasteczek, których obecnie sporo tu powstaje. Chodziło o prostotę, połączenie z tradycją, ale bez dosłowności. Materiały są lokalne, ale wybrałam też bardzo współczesne elementy dodające wyrazu, takie jak np. główna bryła w recepcji zrobiona ze stali. Ścianki działowe wykonano ze szkła akustycznego, meble w części VIP-owskiej i poduszki zostały utkane przez kolektyw rzemieślników z Emiratów, przy użyciu tradycyjnej techniki zwanej sadu. Różnorodne tekstury kontrastują i dialogują ze sobą: tradycyjny szorstki tynk i tkane maty palmowe, zwane safeefah, zestawiono z patynowaną stalą i szkłem. Taki zabieg tworzy poczucie swojskości zmieszane z podziwem, jak z planów filmowych Kena Adamsa w serii o Jamesie Bondzie – puentuje Agata.
Kolekcja sztuki i dom w Chorwacji
Chociaż większość jej zleceń jest poufna, poza projektami rządowymi z jej studia wychodzą także inne realizacje. Dla Formuły 1 powstała np. Royal Lounge, czyli Królewska Loża. Brzmi dziwnie, my powiedzielibyśmy raczej, że to loża VIP. Jest to wieża widokowa dla rodziny królewskiej i różnych dygnitarzy, którzy przychodzą tam głównie na finały wyścigu, bo wysoko sytuowani ludzie rzadko mają czas, żeby uczestniczyć w wielodniowych eventach.
W portfolio Agaty są też prywatne projekty i rezydencje. Jedna z ostatnio ukończonych willi, która jest w domenie publicznej, posadowiona dosłownie na brzegu morza, wygląda jak duży pawilon. – Bardzo spokojny, minimalistyczny, ale jest w nim dużo inżynierii, bo starałam się mocno popracować z klimatem. Niestety obserwuję tu dużo sytuacji, kiedy ludzie stawiają wieżowce, nie patrząc, gdzie jest północ, południe i jak w ogóle chronić budynek przed słońcem. Zawsze można wrzucić więcej klimatyzacji. Bardzo mnie to boli jako architektkę. Starałam się obliczyć ten projekt w taki sposób, aby tylko w czasie zimowym słońce operowało bezpośrednio na przeszklenia, pomagając ocieplić wnętrze w styczniu i lutym – tłumaczy architektka.
Często podróżuje i zawsze towarzyszy jej dreszczyk emocji związany z nieoczekiwanym znaleziskiem, czy to w Oaxaca, czy w Antananarywie. Tymczasem, jak twierdzi, jeździła samochodem 12 lat, dopóki się nie rozpadł, a kupno nowego było dla niej emocjonalnie niewykonalne.
W pewnym momencie trochę wyhamowała z kolekcjonowaniem sztuki i postanowiła, że będzie kupować wyłącznie prototypy związane z nowym podejściem do projektowania, wykonywane za pomocą robotów. Miała już całą listę, kiedy zaczęła się wojna w Ukrainie. Zaczęła przyglądać się ukraińskim artystom, chciała ich wesprzeć, kupiła coś to tu, to tam, aż pasja się odnowiła. Twierdzi jednak, że ostatnio stara się nieco powstrzymywać. – Budujemy z moim chłopakiem dom w Chorwacji, a wierz mi, budżet nie jest z gumy – mówi, uśmiechając się.
Czyżby chciała przenieść się z Dubaju do Chorwacji? – Nie. To będzie dom na wakacje – wyjaśnia Agata. – Mój chłopak jest globalnym korespondentem „Wall Street Journal” i bardzo dużo podróżuje. Chcemy mieć bazę, gdzie będzie można sprowadzić rodziców na dłuższe okresy, spędzić parę miesięcy ze znajomymi czy nawet zadomowić się i pracować zdalnie przez jakąś część roku.
– On dostał na swoje biuro najlepszy pokój, z widokiem na morze. Niech ma. Ja lubię sobie popracować w półmroku i przy rozproszonym świetle, jestem wrażliwa na światło. Wybrałam dla siebie taką à la piwnicę z widokiem na las i jestem tym niezwykle podekscytowana.
Agata Kurzela
Rocznik 1979. Od 2007 roku projektuje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wcześniej pracowała w Paryżu – dla Christiana de Portzamparca i Zahy Hadid. W ciągu 18 lat zdobyła doświadczenie w realizacji wymagających i złożonych projektów w sektorach mieszkaniowym, komercyjnym, hotelarskim, edukacyjnym i rządowym.
W 2020 roku założyła własną praktykę w Dubaju. Koncentruje się na kreatywnym podejściu, które łączy multidyscyplinarną perspektywę, zainteresowanie nowymi technologiami i tradycyjnym rzemiosłem. Jej zespół nastawiony jest na badania i podchodzi do wyzwań projektowych z wielu perspektyw, zawsze testując i tworząc prototypy, a także eksperymentując zarówno z formami cyfrowymi, jak i fizycznymi.
Kurzela wielokrotnie zwyciężyła w MENA Design Awards w różnych kategoriach, otrzymała też nagrodę w konkursie Dezeen Awards 2023 w kategorii „Duże przestrzenie biurowe”. Zdobyła również tytuł Projektantki Roku w konkursie Commercial Interior Design Awards oraz Projektantki Roku Harper’s Bazaar.