Jakakolwiek próba przedstawienia architektonicznego dziedzictwa Europy zdaje się być jedynie niewielkim ułamkiem spośród tysięcy legendarnych realizacji. Każdy kraj i każde czasy miały swoje wielkie osiągnięcia i wybitnych projektantów. Z niektórymi czas obszedł się łaskawie, inne powoli niszczeje czekając na możliwość, by znowu zabłysnąć.
Oto architektoniczne ikony Europy i ich historia, która nieustająco inspiruje kolejne pokolenia architektów.
Dzielnica EUR
Rzym, Włochy
Jest takie miejsce w Rzymie, które radykalnie odróżnia się od reszty miasta. Dzielnica EUR, wydaje się wręcz nierealna i przypomina scenografie z metafizycznych obrazów Giorgio de Chirico. Szerokie ulice, majestatyczne budynki, sekwencje arkadowych łuków zaskakują synergią, pozornie niemożliwych do połączenia, klasyki nowoczesności.
EUR to skrót od nazwy Esposizione Universale di Roma (Uniwersalna Wystawa Rzymska). Jej pierwotny projekt inspirowany był ideologią faszystowską i klasyczną urbanistyką rzymską, a także elementami włoskiego racjonalizmu, który odrzucał style historyczne. Zbudowana na początku XX wieku, według planów włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego, była ucieleśnieniem idei nowego imperium włoskiego i nowej sztuki nowoczesnej opartej na faszyzmie.
Symbolem dzielnicy jest Kwadratowe Koloseum, czyli Palazzo della Civiltà Italiana (Pałac Cywilizacji Włoskiej), dzieło tria architektów: Giovanniego Guerriniego, Ernesta Lapaduli i Maria Romano. Przez ponad siedemdziesiąt lat budynek, o powierzchni 20 000 m kw., pozostawał pusty. Na wypolerowanych posadzkach z czerwonego marmuru gościli jedynie okazjonalni najemcy. Wreszcie w 2015 roku marka modowa Fendi przeprowadziła jego gruntowną renowację, budząc budynek z długiego snu i przekształcając w swoją oficjalną globalną siedzibę.
Pawilon barceloński Miesa van der Rohe
Barcelona, Hiszpania
Boski symbol modernizmu – pawilon barceloński Miesa van der Rohe wciąż magnetyzuje. Gruntownie analizowany i interpretowany, stanowi inspirację już dla kilku pokoleń architektów.
Pawilon w Barcelonie został zaprojektowany przez Ludwiga Miesa van der Rohe na Wystawę Międzynarodową w Barcelonie w 1929 roku jako pawilon niemiecki. Zbudowany ze szkła, stali i różnych rodzajów marmuru, pawilon miał reprezentować sekcję niemiecką, która ugościłaby króla Hiszpanii Alfonsa XIII i niemieckich urzędników na inauguracji ekspozycji, a także pomieścić, organizowane dla nich oficjalne przyjęcie. W przeciwieństwie do innych pawilonów, zbudowanych na wystawie w formie galerii sztuki, Mies zaprojektował go, po prostu jako budynek i nic więcej. Miał być miejscem wyciszenia i odpoczynku podczas wystawy, a w efekcie stał się przestrzenią pomyślaną jako mieszkalna.
Położony dziś u podnóża Narodowego Muzeum Sztuki Katalonii znajduje się w cichym, ukrytym zakątku. Wzniesiony na trawertynowym cokole oddziela się od kontekstu miejsca, z dala od tętniących życiem ulic Barcelony. Do dziś emanuje bezkompromisową nowoczesnością, a podobno sto lat temu podczas wystawy zachwycił nawet hiszpańskiego króla.
Willa Lemoine
Bordeaux, Francja
Przez całe życie francuski dizajner Pierre Paulin projektował modułowe meble, które jednak nigdy nie trafiły do produkcji. Jego marzenie o domu doskonałym spełniło się dopiero 10 lat po śmierci, w willi położonej niedaleko Bordeaux i zaprojektowanej przez Rema Koolhaasa, która „ubrana została” w ikony marki Paulin Paulin Paulin.
W 2008 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, Pierre Paulin zwierzył się Koolhaasowi, że żałuje modułowej koncepcji mieszkaniowej, którą opracował w latach 1969–1972, a która nigdy nie została wdrożona. Chcąc kontynuować tę dyskusję, jego syn – Benjamin Paulin zaprosił Rema Koolhaasa wraz z jego studiem OMA do podjęcia wyzwania polegającego na całkowitej redefinicji wnętrz willi Lemoine, wykorzystując po raz pierwszy koncepcję programu Pierra Paulina.
Podczas renowacji Alice oraz Benjamin postanowili dać życie jeszcze jednemu projektowi będącemu dziedzictwem Paulina – założyli firmę Paulin Paulin Paulin, która ma na celu m.in. archiwizację szkiców oraz gromadzenie i realizację dotąd nieznanych prototypów projektanta.
Villa Empain
Bruksela, Belgia
Villa Empain to jeden z najpiękniejszych budynków w stylu art déco w Brukseli, prawdziwe dzieło sztuki.
W pierwotnym zamyśle miała być domem młodego barona Louisa Empaina, wielkiego miłośnika architektury. Zaledwie 21-letni przedsiębiorca zlecił projekt i budowę Michelowi Polakowi – szwajcarskiemu architektowi, który już wtedy cieszył się w Brukseli uznaniem. Miał na koncie kilka docenionych obiektów, między innymi: piękną Villę de Henri Nestlé, zjawiskowy Grand Bazar czy też siedzibę d’Electrabel. Ustalono, że prywatna willa z czterema granitowymi gładkimi fasadami będzie liczyła 2500 metrów kwadratowych i zostanie usytuowana na prestiżowej Alei Narodu. Cała posiadłość młodego barona liczyła 55 akrów i oprócz okazałego domu zawierała również ogród z basenem i pergolę. Wspólne dzieło młodego przedsiębiorcy i architekta stało się w Brukseli symbolem nowoczesnej estetyki.
Willę ukończono w 1934 roku. Louis Empain rzadko w niej jednak pomieszkiwał i ostatecznie w 1937 roku zdecydował się przekazać swoją własność państwu z intencją przekształcenia posiadłości w muzeum sztuki zdobniczej i współczesnej. Niestety nadchodząca zawierucha wojenna zmieniła scenariusz, doprowadzając rodzinną posiadłość do zniszczenia. Piękne dzieło Michela Polaka nigdy nie stało się domem sztuki, tak jak życzył sobie tego inwestor, nie doczekało się też należytej ochrony i szacunku. Choć Louis Empain ostatecznie odzyskał swoją posiadłość na początku lat 60., to jednak dopiero XXI wiek otworzył całkiem nowy etap w historii willi, oddając jej pierwotną wartość.
Szczęśliwie w 2006 roku willa została kupiona przez Fundację Boghossian, która obrała sobie za cel przywrócenie jej dawnej świetności, zbierając szczegółowe informacje na temat pierwotnego wyglądu budynku, kolejnych transformacji oraz poziomu zniszczenia. Po całkowitej renowacji Villi Empain w 2010 roku Fundacja Boghossian utworzyła w niej swoją siedzibę. Perła brukselskiego dziedzictwa architektury art déco stała się centrum sztuki i dialogu między kulturami Wschodu i Zachodu, miejscem spotkań przeszłości i teraźniejszości. Fundacja realizuje bogaty program artystyczny przez cały rok – składają się na niego wystawy, koncerty, konferencje, warsztaty dla dzieci, spotkania z artystami, wycieczki z przewodnikiem, projekcje filmowe, a nawet zajęcia jogi.
Willa Tugendhatów
Brno, Czechy
Gdy Ludwig Mies van der Rohe przyjechał do Brna w 1928 roku, był już uznanym w Europie i Ameryce architektem. Miasto w Czechosłowacji odwiedził jesienią i dość szybko zafascynował go krajobraz jaki roztaczał się wokół terenu, na jakim miał stanąć projektowany przez niego dom. Działka z widokiem na piękną panoramę miasta należała do małżeństwa Grety i Fritza Tugendhat.
Umowę na realizację domu małżeństwo Tugendhat spisało z Rohe wiosną 1929 roku. Nietrudno zgadnąć, dlaczego słynny architekt chętnie zdecydował się na tę współpracę – nie musiał liczyć się z żadnymi ograniczeniami finansowymi. Pozostawiono mu również swobodę w wykorzystaniu materiałów i technologii, a także planowaniu układu pomieszczeń. Czescy badacze podkreślają, że budżet, jakim dysponowało małżeństwo wystarczyłby na zrealizowanie 30 standardowych domów mieszczańskich. Budowa pochłonęła 5 milionów ówczesnych koron.
W efekcie powstał obiekt ze szklanymi ścianami, dzięki którym przestała istnieć granica dzieląca wnętrza od otaczającego dom ogrodu. Postawił też na prostotę, stwarzając dom pozbawiony zbędnych dekoracji i ozdób. Meble, którymi wyposażyły dom, zaprojektował samodzielnie, przy wsparciu swojej życiowej partnerki i projektantki Lilly Reich. Dom wyposażono również m.in. w klimatyzację, a kosztowna usztywniona ścianami stalowa konstrukcja szkieletowa, była wtedy zupełną nowością.
Willa Tugendhatów była schronieniem dla rodziny jedynie przez osiem lat. Dom był otwarty zresztą nie tylko dla rodziny, ale także wielu przyjaciół państwa Tugendhat; kilka razy do roku organizowali w nim turniej gry w brydża, z którego całkowity dochód przekazywali Lidze Praw Człowieka. Gdy w Niemczech rozpanoszyli się faszyści, Greta zaczęła pomagać również uchodźcom. Niedługo później wraz z rodziną także znalazła się w podobnej sytuacji. Rodzina opuściła Brno w maju 1938 roku i osiadła w St. Gallen w Szwajcarii.
Bez swoich właścicieli Willa zaczęła podupadać. W czasie wojny przejęło go gestapo, potem wkroczyli tu żołnierze radzieccy i uczynili z niego stajnię. Później obiekt pełnił bardzo różne funkcje, mieścił się tutaj ośrodek rehabilitacyjny dla dzieci, a także szkoła taneczna. W 2001 roku wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez kolejne lata trwały w niej prace konserwatorskie. Z pietyzmem zrekonstruowano najdrobniejsze szczegóły. Koszt rekonstrukcji wyniósł 174 miliony koron. Willa ponownie została otwarta dla odwiedzających w marcu 2012 roku.
Klasztor Sainte-Marie de la Tourette
Lyon, Francja
Jednym z najbardziej wyjątkowych projektów Le Corbusiera jest klasztor Sainte-Marie de la Tourette położony na zboczu wzgórza w pobliżu Lyonu we Francji. Brutalistyczny budynek to odpowiedź na prośbę przeora zakonu, ojca Marie-Alaina Couturiera, któremu zależało na stworzeniu „cichego schronienia dla stu ciał i stu serc”. Czy słynny architekt spełnił to życzenie?
Rzeczywiście, zaprojektowany monaster zawiera sto cel dla mnichów, wspólną bibliotekę, refektarz, klasztor na dachu, kościół oraz sale wykładowe zamknięte w betonowej formie i charakterystycznym dla architekta stylu. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że na niezwykłą atmosferę tego miejsca składa się cicha kontemplacja, ale i również gwałtowna defensywność. Bryła budynku zdaje się balansować na urwistym zboczu wzgórza. Cele znajdujące się wewnątrz spełniają kryteria modulora – systemu proporcji opracowanego przez Le Corbusiera i przedstawionego w pochodzącej z 1951 roku pracy „Le Modulor” jego autorstwa. Podstawą tych obliczeń była postać człowieka mierzącego 183 cm, a z podniesioną ręką – 226. To właśnie dzięki tej złotej proporcji wyciągniętymi w bok dłońmi można dotknąć ścian, a w górę sufitu. Cele urządzono prosto, bez żadnych dodatkowych elementów, jeśli nie liczyć barwnych ram okien i drzwi. Architekt, który sam przez długi czas prowadził pustelniczy tryb życia, cenił piękno prostoty i to w niej odnajdował harmonię.
Projekt otrzymał również metafizyczny wymiar. Wzniesiony ponad ziemią klasztor wskazuje odrzucenie wszystkiego, co ludzkie; natomiast położenie na tak stromym zboczu to odważne zapewnienie, że przestrzeń poświęcona Bogu pozostanie tu już na wieki. To perfekcyjne dopasowanie formy i funkcji. To też ostatni i najważniejszy budynek architekta.
Corbusierhaus
Berlin, Niemcy
Przerażająca skala zniszczeń sprawiła, że po II wojnie światowej Europa zmierzyła się z ogromnym deficytem mieszkań. Dla wielu architektów była to okazja, by w pełni rozwinąć swój potencjał. Zaowocowało to wieloma ikonicznymi projektami. Jednym z nich jest Unité d’Habitation (Corbusierhaus) – koncepcja, za którą stanął jeden z najsłynniejszych architektów w historii.
Wspaniała, brutalistyczna bryła berlińskiego projektu jest widoczna z daleka. Siedmiokondygnacyjny gmach zapewnia schronienie dla blisko dwóch tysięcy mieszkańców, a jednocześnie jest miniosiedlem zamkniętym w obrębie jednego budynku. Wewnątrz znajduje się dziesięć uliczek wewnętrznych prowadzących nie tylko do lokali mieszkalnych, ale również do przedszkola, ośrodka zdrowia, kilku miejsc rekreacyjnych, ogrodu oraz sklepiku. Według zamysłu architekta korytarze te miały zachęcać mieszkańców do komunikacji i spotkań. Estetyka bryły oraz zastosowanie betonu doskonale oddają zamiłowanie Le Corbusiera do nowoczesnej funkcjonalności. Nie zabrakło również układu kolorowych polichromii zdobiących fasadę w myśl stworzonego przez niego systemu Les Couleurs Suisse.
W nurt charakterystycznych dla architekta rozwiązań wpisuje się także wnętrze budynku. Wielkość mieszkań opiera się na kryterium modulora. Pierwotnie wszystkie lokale przeznaczone były na wynajem jako lokale socjalne. W 1979 roku budynek jednak sprywatyzowano, a mieszkania przeszły w ręce prywatnych właścicieli. Mimo to miłośnicy twórczości architekta mogą zwiedzić gmach, a nawet zanocować w jednym z mieszkań w ramach wynajmu Airbnb.
Les Espaces d’Abraxas
Paryż, Francja
Inspirowany dokonaniami starożytnych Greków kompleks 591 mieszkań to pochodzące z lat 60. XX wieku dzieło hiszpańskiego architekta Ricardo Bofilliego. Całość zabudowań podzielono na trzy budynki otaczające zielone podwórze. Stanowiące główny trzon osiedla Le Palacio to 18-piętrowy apartamentowiec, w którym znajduje się łącznie 441 lokali. Stojący naprzeciwko niego Le Théâtre to półokrągła konstrukcja z kolumnowymi przeszkleniami otaczająca zieloną przestrzeń pośrodku obiektu. Najmniejszym obiektem jest wzorowany na Łuk Triumfalny L’Arc mieszczący 20 mieszkań na dziewięciu kondygnacjach. Uwagę zwracają również dachy Le Théâtre i L’Arc, które, choć niedostępne dla mieszkańców, są zielonymi ogrodami gęsto porośniętymi drzewami.
Samo osiedle powstało z myślą o rodzinach napływających do Paryża imigrantów, będąc jednoczenie alternatywnym podejściem do modernistycznej architektury. Mimo wzniosłej idei w ciągu kilkudziesięciu lat po od jego powstania warunki życia w kompleksie uległy pogorszeniu do tego stopnia, że w 2006 roku firma Noisy-le-Grand starała się zburzyć część osiedla. W wywiadzie przeprowadzonym w 2014 roku przez Elvire Camusa z francuskiego dziennika Le Monde, Bofill przyznał, że kompleks ucierpiał z powodu braku poczucia wspólnoty z resztą miasta, co podkreśla zamknięty charakter zabudowań.
Schminke House
Löbau, Niemcy
Choć dla wielu osób nazwa „Löbau” z niczym się nie kojarzy, to małe miasteczko w niemieckiej Saksonii jest swoistym kamieniem milowym architektury modernistycznej. Skrywa jeden z najciekawszych budynków stworzonych w tym stylu.
Mowa o Schminke House – arcydziele autorstwa Hansa Scharouna. Willa wybudowana w latach 1930–1933 dla producenta makaronu Fritza Schminkego i jego małżonki Charlotte miała służyć za dom dwójce dorosłych, czwórce dzieci i dwóm ewentualnym gościom. Cała konstrukcja to urzeczywistnienie definicji praktyczności, choć projekt realizowany był pod presją czasu i niewielkiego budżetu.
Sam budynek jest jednocześnie ekstrawagancki i funkcjonalny. Zakrzywiony korpus, forma tarasów i łączących je schodów, jak również okrągłe okna kojarzą się z parowcem. Scharounowi zależało na tym, by ogród był niejako przedłużeniem wnętrza willi, więc zaprosił do współpracy architektkę krajobrazu Hertę Hammerbacher. Tak samo jak sięgające od podłogi do sufitu okna stanowią jedyną barierę przed tym, by zieleń nie wtargnęła do środka willi, tak wewnątrz poszczególne pomieszczenia są rozdzielone jedynie dzięki przesuwnym panelom i zasłonom, na ich funkcje zaś wskazują specjalnie opracowane palety kolorystyczne. Niewielkie, przypominające kajuty sypialnie na piętrze również zdradzają marynistyczne inspiracje architekta, parter natomiast pozostaje otwarty. W umeblowaniu prym wiodą niemal niewidoczne szafy wnękowe i meble wybrane z myślą o łatwym czyszczeniu.
Niestety rodzina Schminke nie mogła zbyt długo cieszyć się tą architektoniczną perełką. Już w 1945 roku dom został zajęty przez Armię Czerwoną, a po 1989 roku służył jako ośrodek wypoczynkowy. Kiedy w 1993 roku chciano zwrócić willę pierwotnym właścicielom, trzy córki Charlotte i Fritza zrezygnowały z przejęcia nieruchomości i oddały ją turystom. Dziś pełni funkcję muzeum.
Dom Sonneveldów
Rotterdam, Holandia
Sonneveld House w Rotterdamie zachwyca wykonaniem w nurcie funkcjonalizmu holenderskiego i neoplastycyzmu, przejawiającego się w architekturze jako styl Nieuwe Bouwen (nowe budownictwo).
Przełom lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Międzywojenna elita kulturalna i biznesowa bryluje na salonach, albo buduje je dla siebie. Swojego miejsca poszukuje również małżeństwo Sonneveldów, znanych fabrykantów, właścicieli zakładów Van Nelle, produkujących tytoń. Albertus Sonneveld, w czasie licznych podróży służbowych do Ameryki, zachłystuje się najnowszymi rozwiązaniami architektonicznymi i pragnie je przenieść na rodzimy grunt. Najpierw w Rotterdamie stawia ultranowoczesną fabrykę – dziś znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO – a następnie rodzinny dom. Do obu tych realizacji zatrudnia Johannesa Andreasa Brinkmana i Leenderta Cornelisa van der Vlugta ze wschodzącego wówczas studia Brinkman & Van der Vlugt.
Familia Sonneveldów zamieszkała w rezydencji w 1932 roku. Z racji częstych kontaktów biznesowych, właściciel rzadko bywał w willi. Panią domu była jego żona Gesine Grietje Bos, kobieta na wskroś praktyczna i nowoczesna. Choć lubiła pławić się w luksusach, samodzielnie zajmowała się edukacją dzieci, ambitnie podchodziła też do wystroju domu.
Przemierzając kolejne pokoje domu Sonneveldów, mamy wrażenie pływania po nich czy lewitowania. Czujemy się jak kryształ ogromnego kalejdoskopu. To dlatego, że cała podłoga wyłożona jest… lustrami. Na wpływy De Stijl czy Bauhausu natrafiamy tu na każdym kroku. Działanie liniami, zarówno poziomymi, jak i pionowymi, determinuje uporządkowane rozlokowanie mebli. Opływowe kształty mebli stanowiły innowację – stożkowate, walcowate i kuliste lampy z kryształowego szkła to subtelne dodatki, tworzące niesamowity klimat domostwa. Większość z nich stworzył do willi słynny holenderski projektant Willem Hendrik Gispen.
Obecnie pieczę nad domem Sonneveldów w Rotterdamie sprawuje Het Nieuwe Instituut, a willą zarządza Fundacja Stichting Volkskracht Historische Monumenten, która zakupiła obiekt w 1977 roku. Dzięki współpracy z Nethterlands Architecture Institute, w 2001 roku otwarto go dla odwiedzających. Oryginalne wnętrza zostały odtworzone przez cenionego holenderskiego projektanta Richarda Huttena. Muzealna rekonstrukcja przywróciła stan wyposażenia z 1933 roku, co było możliwe dzięki szczegółowym rysunkom oraz dokumentom gromadzonym w rodowym archiwum właścicieli.