Czasami mówi, że wybrał sobie podły zawód. Ale nie wyobraża sobie, że mógłby robić coś innego. Ceramik Bogdan Kosak wierzy, że codzienne przedmioty mogą być piękne. A do szczęścia nie potrzeba ich zbyt wiele, bo w życiu najważniejsze jest życie.
W swojej pracy lubi to, że może tworzyć przedmioty, z których korzystają wszyscy, takie jak: talerze, kubki, filiżanki. – Wyzwaniem jest wymyślić rzecz, która będzie dobrze zrobiona, a będzie kosztowała naprawdę niewiele. Wzorem są projektanci z lat 50. i 60. XX wieku, dzięki którym robotnika w fabryce było stać na piękne przedmioty. To ciągle moje marzenie, aby moja filiżanka nie kosztowała kilkadziesiąt złotych, lecz nieco mniej – wyznaje.
Najczęściej pierwszym recenzentem jego prac jest żona Beata. – Ma świetnie wyczucie, choć sama tak nie uważa, ale ja o tym dobrze wiem. Jest osobą, która potrafi wiele podpowiedzieć. Beata była moim pierwszym przyjacielem w życiu. Poznałem ją, gdy miałem niewiele ponad 20 lat. Nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej – zdradza ceramik.
Cały tekst przeczytacie w numerze 10 magazynu „Design Alive”.