W nieskazitelnych skandynawskich wnętrzach najczęściej rządzi funkcjonalizm i monochrom. Do tego stonowanego świata wchodzi jednak ona, we wszystkich odcieniach tęczy. Tekla Evelina Severin – szwedzka gwiazda designu, kolorystka, designerka i fotografka odważnie łączy kolory według autorskiej zasady „something dirty, something flirty”
Ma talent do organizowania świata za pomocą nieoczekiwanych kombinacji kolorystycznych. Zestawia słoneczne oranże, soczyste czerwienie, miętowe zielenie i liliowe fiolety. Ale nie popadajmy w szaleństwo – cała ta energia zatrzymana jest w perfekcyjnych kadrach i doskonale zorganizowanych setach. Nie ma ani jednego zbędnego elementu, a precyzyjnie ustawione kolory tym bardziej nabierają mocy.
Namiętne upodobanie do koloru zamieniła w sposób na życie i dobrze prosperujący biznes. Zajmuje się fotografią, kierownictwem artystycznym, prognozowaniem trendów, architekturą wnętrz i scenografią. Często inscenizuje wnętrza w taki sposób, że wydają się niemal surrealistyczne. To, że z wprawą ustawia w nich meble i akcesoria, ma wiele wspólnego z jej przeszłością zawodową.
Przez pięć lat pracowała jako projektantka wnętrz i mebli w Sztokholmie. Kiedy zorientowała się, że to nie jest świat, do jakiego jest stworzona, przeniosła działalność do własnego kolorowego uniwersum, które można oglądać na jej Instagramie.
Wizualne notatki
W 2010 roku ukończyła Wydział Architektury Wnętrz i Projektowania Mebli na Uniwersytecie Sztuki, Rzemiosła i Projektowania Konstfack w Sztokholmie. Po studiach poszła do pracy w biurze architektonicznym, a potem zajęła się architekturą wnętrz. Po kilku latach intensywnej praktyki zawodowej poczuła jednak, że brakuje jej twórczej stymulacji. Była zmęczona bielą, beżami i szarościami, ogólnie konformizmem i brakiem humoru – miała wrażenie, że każdy klient jest dość podobny. Postanowiła więc uciec od pracy w biurze.
– Nie chciałam już rysować na komputerze czarno-białych projektów przez 10 godzin dziennie – mówi w rozmowie z „Design Alive” Tekla. – Mieliśmy w biurze, w piwnicy, niesamowitą kolekcję próbek materiałów. Stwierdziłam, że z tego skorzystam, bo muszę odkrywać inne rejony estetyczne, bardziej kolorowe i eklektyczne. Wciągnęło mnie to i małymi krokami, powoli odchodziłam od bycia etatowym pracownikiem, najpierw zmniejszając czas w biurze o 20 proc., potem do dwóch dni w tygodniu, aż w 2015 roku stałam się wolnym strzelcem – wyjaśnia nam Szwedka.
Pierwsze próby własnej twórczości wykonywała najprościej, przy użyciu telefonu. Na własny użytek ustawiała małe kompozycje, martwe natury, które służyły jej jako wizualne notatki. A później zaczęła używać nowej aplikacji o nazwie Instagram i szybko stała się tam rozpoznawalna.
Na początku układała kolorowe scenografie i robiła zdjęcia – najpierw iPhone’em, później aparatem podróżnym, a na koniec pełnoformatowym. Przez kilka lat tworzyła też dużo fotografii architektury, aby potem wrócić do wnętrz i mebli, ale już w całkowicie osobisty, „teklowy” sposób.
Objaśnianie świata rzeczy
Patrząc na jej prace, ma się wrażenie, że kolor musi chyba płynąć w jej krwi. Najchętniej mówi o sobie, że jest kolorystką, bo kolor jest dla niej fundamentem wszystkiego, co tworzy. – Moje ulubione kombinacje kolorów powstają nie tyle w wyniku obsesji, ile na podstawie kilku moich autorskich teorii – tłumaczy 42-latka. – Pierwsza z nich to idea łączenia „something dirty, something flirty” (czegoś brudnego i czegoś zalotnego). To zdecydowanie mój ulubiony sposób kompozycji. Zawsze tworzy równowagę, ale jednocześnie jest w nim pewna dynamika, kontrasty wzajemnie się wzmacniają.
W zgodzie z tą teorią wybrała np. kolory do edycji półki Montana. Liliowy irys to część zalotna – jasna i zwiewna jak motyl. Połączyła ją z brunatnym odcieniem masala – brudnym, mocno ziemistym, brązowobordowym.
Kolejnym lubianym sposobem łączenia barw jest dla niej „analogowy schemat kolorów”. Oznacza to, że łączy te kolory, które są blisko siebie, np. różowy, pomarańczowy i czerwony, co umożliwia stworzenie harmonijnej całości na każdym zdjęciu. Była nawet współzałożycielką firmy zajmującej się kolorami o nazwie Toniton, co po angielsku oznacza „ton w ton”.
Stosuje także coś, co nazywa „podziałem kolorów uzupełniających”. Jest to trójkąt składający się z dwóch bliskich kolorów i przeciwnej, dopełniającej barwy z koła kolorów. Jest to zatem łagodniejsza wersja kolorów uzupełniających – zamiast łączyć np. czerwień i zieleń, można z zielenią skojarzyć róż i pomarańcz. Korzystając z tego schematu, da się komponować kolory bardziej harmonijnie i mniej radykalnie.
Można by się zastanawiać, czy jej fascynacja kolorem nie wynika, przynajmniej częściowo, z miejsca, w którym mieszka. W Szwecji przez pół roku jest ciemno i szaro. Czy gdyby żyła w słonecznym Los Angeles lub w Hiszpanii, miałaby takiego bzika na punkcie żywych kolorów i światła?
Tak realnie, że aż surrealistycznie
Wydaje się, że ważną rolę w tych kompozycjach odgrywa proces eliminacji. Wszystko jest idealnie dopasowane, a sztuczne przestrzenie kuszą esencjonalną rzeczywistością.
– Wiem, że robią takie wrażenie, ale w większości przypadków nie są to sztuczne przestrzenie, tylko rzeczywiste. Uważam, że dążenie do perfekcjonizmu jest częścią naszej natury, zawsze zmierzamy do czegoś lepszego. To, co napędza ludzkość na przestrzeni dziejów, jest w jakimś sensie zawsze związane z tym, jak chcemy żyć. Inną kwestą jest znaczenie storytellingu, opowiadania historii i baśni we współczesnym zachodnim społeczeństwie. Rozumiem to jako część gry o status i władzę. Jest jeszcze pytanie o sam obraz i medium, jakim jest fotografia, która sama w sobie jest potężnym narzędziem – zauważa.
Artystka, uznana przez portal Dezeen za jedną z najlepszych fotografek architektury na świecie, patrzy na budynki w specyficzny sposób. Zawód architekta wnętrz i wieloletnia praca w biurze architektonicznym pomagają jej precyzyjnie dostrzegać linie brył i detali, jednak jak twierdzi, jej celem jest coś zgoła innego. Próbuje uchwycić obraz tak realistyczny, że wydaje się niemal surrealistyczny. Na pewno ważna jest tu gra światła, która nadaje fotografii klimat obrazu 3D. To samo zresztą dotyczy także jej projektów wnętrz.
Odwaga zamiast minimalizmu
Chociaż Tekla nigdy nie była w Polsce, w jej portfolio są polskie wątki. Ma na koncie ciekawą współpracę z polską projektantką Pani Jurek. Zaprojektowały wspólnie limitowaną edycję lampy C4, która jest częścią kolekcji TRN Pani Jurek. Trójwymiarowe obiekty inspirowane malarstwem Tarasina mają prostą, kaligraficzną formę, dzięki czemu mogą się bawić i rozmawiać ze sobą, jakby były literami z nieistniejącego alfabetu. Ręczny proces szkliwienia ceramiki nadaje kolekcji niepowtarzalny charakter. Tekla wybrała do tego projektu trzy kolory: barwinek, ochrę i oliwkową zieleń. Do swoich sesji wykorzystała też kilkukrotnie projekty polskiej marki Tylko, tworząc kompozycje m.in. dla H&M Home.
Co ją napędza do działania? – Bardzo lubię interdyscyplinarność, połączenie projektowania graficznego, sztuki, mody i fotografii. Inspirację można znaleźć wszędzie. Bardzo inspirują mnie przestrzenie publiczne, takie jak stacje metra, zwłaszcza w Sztokholmie [każda stacja to jakby inna galeria sztuki – przyp. red.]. Jeśli chodzi o mój styl, to wcześniej wydawało mi się, że moje prace szły w kierunku maksymalizmu, ale teraz przechylam się w stronę minimalizmu. Uważam jednak, że to nudne słowo, więc nie wiem, czy chcę go używać. Myślę, że „odważne” byłoby właściwym określeniem.
Mawia, że praca daje jej radość z patrzenia. To, że wybrała fotografię, ma też powód fizjologiczny. – Mam bardzo słaby wzrok, ponad minus siedem dioptrii, więc noszę okulary lub soczewki kontaktowe – zdradza Tekla.
Tekla Evelina Severin
Rocznik 1981. Urodziła się w Gävle w Szwecji, obecnie mieszka i pracuje w Sztokholmie. Po ukończeniu w 2010 roku studiów na Wydziale Projektowania Wnętrz i Architektury Uniwersytetu Sztuki i Rzemiosła Konstfack pracowała w różnych pracowniach architektonicznych i projektowych w Sztokholmie. W 2015 roku założyła własne multidyscyplinarne studio, w którym koncentruje się na dynamice koloru. Jej prace obejmują projektowanie wnętrz, meble, odzież, akcesoria, a także scenografię, kierownictwo artystyczne i fotografię. Często nazywana jest „ciepłą minimalistką”. Pierwsza indywidualna wystawa Tekli odbyła się w Gwatemali, następne były w Buenos Aires, Berlinie, Madrycie, Sztokholmie, Rejkiawiku i Nowym Jorku. Jej lista klientów obejmuje takie marki jak: Apple, Adobe Photoshop, Camille Walala, Lego, H&M Home, Ikea, Hästens, Air France, Levi’s. W 2018 roku została wymieniona przez portal Deezen jako jedna z dziesięciu najlepszych fotografek architektury na świecie, niemiecki magazyn „AD” uznał ją za jedną z najbardziej wpływowych osób w branży projektowej, a „Elle” nadał tytuł Designerki Roku.