Pandemia koronawirusa z dnia na dzień wywróciła nasze życie do góry nogami. Jak z tą nową sytuacją radzi sobie branża projektowa? – Nagle okazało się, że do tego by dobrze żyć, nie trzeba aż tak wiele. Kontakt z przyrodą i bliskie relacje z najbliższymi stały się teraz kluczowe w mojej codzienności – mówi Ewa Voelkel-Krokowicz, CEO Concordia Design w Poznaniu, laureatka Design Alive Awards 2019 w kategorii Animator
Poniższy wywiad powstał w ramach cyklu „#zostańwdomu, czyli design w czasach zarazy”, w którym rozmawiamy z projektantami, architektami i ludźmi związanymi z branżą designu o tym, jak pandemia COVID-19 zmieniła ich życie i postrzeganie zawodu.
Ewa, jak epidemia wpłynęła na twoje życie i pracę?
Epidemia właściwie całkowicie mną zawładnęła i zmieniła moje życie. Prywatnie to kompletna rewolucja ponieważ mam trójkę synów w wieku od 8 do 16 lat, zatem codziennie, przez co najmniej dwie godziny, poświęcam na homeschooling i pomagam im przejść przez zadania, szlaczki, tabliczkę mnożenia i liczne prace plastyczne czy lektury a starszego motywuję, wspieram i sprawdzam.
Służbowo obszary i branże w jakich pracuję są na pierwszej lini frontu – ewenty biznesowe i wydarzenia kulturalne organizowane przez Concordię – zostały odwołane lub przełożone na „jeszcze nie wiadomo kiedy”. A gastronomia… zamknięta. Doradztwo dla biznesu jest zagadką. Klienci nadal dzwonią, nadal piszemy dla nich oferty, ale ile z nich zostanie zrealizowanych, tego nie wiem. Chcemy w tych czasach być blisko biznesu i wspierać ich w tym w czym umiemy – zarządzaniu zespołami, HR, wypracowywać i utrwalać wartości w firmie, współtworzyć kulturę organizacyjną. Chcemy przejść przez ten trudny czas wraz z nimi. Z naszymi ekspertami będziemy szykowali bezpłatny program wsparcia, mam nadzieję że będą chcieli z tego skorzystać. W maju miałam otwierać drugą Concordię na Wyspie Słodowej we Wrocławiu, mieliśmy zaplanowaną masę zajęć dla mieszkańców i rodzin, koncerty, imprezy, pokazy artystyczne, rezydencje dla artystów, program szkoleniowy dla firm. Mieliśmy otwierać tam cztery lokale gastronomiczne pod nazwą „Słodowa” i dach widokowy z coctail barem. Wszystko musiałam odwołać i zawiesić. Czekamy w pasach startowych by ruszyć, pytanie kiedy będziemy mogli. Sytuacja jest trudna.
Jak wygląda teraz twój dzień?
Mam to szczęście, że posiadamy z rodziną teren za miastem, wszyscy się tutaj przenieśliśmy. Brat i siostra mają także trójkę dzieci, wobec czego jest nas tu spora gromada i nikt nie czuje się odosobniony czy samotny. Dzieci mogą swobodnie biegać na otwartym terenie, ale postanowiliśmy z rodzeństwem i rodzicami nie spotykać się w domach. Ograniczamy nasze kontakty do spaceru po lesie, zachowujemy odległość i tłumaczymy dzieciom, że muszą postępować podobnie.
Łączenie pracy szkolnej z dziećmi, wraz ze stresującą w chwili obecnej pracą z ludźmi z zespołu jest trudne i wymagające, a stan niepewności (kiedy to się skończy?) potęguje dziwne uczucie zawieszenia, czekania. Od dwóch tygodni nie sypiam najlepiej… Duża część mojej uwagi poświęcona jest teraz Concordii. Wiele godzin dziennie jestem na hangout z managerami i zespołem, omawiamy wszystkie sprawy na bieżąco. Trzeba racjonalnie zarządzać wszystkimi wydatkami w firmie, sytuacja jest kryzysowa, dla mnie to pierwsze takie doświadczenie w życiu, na pewno dużo mnie nauczy, ale jest to bardzo trudne. Rozmawiamy o tym z bratem i ojcem, szukam u nich sugestii i podejmuję decyzje jak ratować swoją firmę. Jak tylko mam wolną chwilę spędzam czas z dziećmi. Na pewno więcej rozmawiamy, jesteśmy ze sobą, gramy w gry, rysujemy. Uwielbiam gotować, teraz mogę poświęcić temu więcej czasu. Poza tym biegam, dobrze się odżywiam, chodzę na spacery z psem, bardzo dużo czytam – głównie prasę – ciekawe artykuły, wypowiedzi i wywiady. To pomaga choć trochę lepiej zrozumieć to co dzieje się wokół.
Czy epidemia sprawiła, że myślisz nad zmianą kierunku działania?
Tak, myślę o tym jak po przejściu przez ten kryzys może zmienić się Concordia, co jest ważne, w czym jesteśmy de facto najlepsi, na czym skoncentrować się później i co rozwijać. Nie wiem jak długo potrwa ta sytuacja i jak bardzo ucierpimy, od tego dużo zależy. Nadal będziemy na pewno działali w Poznaniu i we Wrocławiu, budynki stoją, to duże inwestycje, nadal będziemy. Concordia zawsze była platformą i przestrzenią do inspirowania i rozwoju innych. To na pewno pozostanie, może w nowych formatach. Sytuacja jaka jest każe myśleć inaczej. Wszyscy jesteśmy wybici ze strefy komfortu, a to wymaga kreatywności w podejmowaniu decyzji. Być może wszyscy zaczniemy wreszcie myśleć inaczej co przełoży się na inne zachowania zarówno konsumentów jak i biznesu. Liczę, że ta pandemia wstrząśnie ludzkością i spowoduje, że nastanie czas refleksji – nad sobą, swoim wpływem na otoczenie i świat. Myślę, że czas najwyższy zwolnić – przede wszystkim z pędzącym konsumpcjonizmem i wieczną pogonią za „więcej” i „szczęśliwiej”. Żyjemy w kulturze posiadania, emanowania drogimi i znanymi markami, podróżujemy na krańce świata, kupujemy towary które dostarczane są nam z odległych kontynentów. Pandemia spowodowała, że musimy się wszyscy zatrzymać. Dosłownie.
Sama od dwóch tygodniu ograniczyłam listę zakupów do minimum. Koncentruję się teraz głównie na zdrowym, lokalnym jedzeniu. Przestałam też jeść mięso i zachęcam do tego wszystkich. To może być realny wkład każdego z nas w to, by zmienić nasz świat na lepszy, a wiedząc że COVID-19, jak i wiele innych chorób zakaźnych, pochodzi od zwierząt, myślę że to nasz obowiązek. Wszyscy na tym zyskamy. W tym trudnym czasie znaków zapytania stawiam na kontakt z przyrodą, dbanie o zdrowie i bliskie relacje z najbliższymi, oraz na otwartość głowy i myślenia, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości jaka nastała.