Mieć gród Kraka u stóp? Nie, to wcale nie było największym marzeniem właścicieli domu w Wieliczce. Chcieli mieć po prostu dobrze doświetlony dom. No ale skoro już stoi on na skarpie, z której przez ogromne okna roztacza się widok na stolicę Małopolski… Trudno i tej perspektywy nie zaliczyć do atutów domu w Wieliczce. Jego wnętrze zaprojektowała pracownia One Desk.
Wysokie na dwie kondygnacje okna są tym, co powoduje u wielu niedomykanie ust. Wielkie szyby to zdecydowanie wizytówka i jednocześnie znak firmowy tego domu. To właśnie te okna wyznaczają prawdziwe DNA domu w Wieliczce nieopodal Krakowa. Pozwalają promieniom słońca wejść do środka a goszczących tam uczynić prawdziwymi obserwatorami znajdującego się nieco poniżej skarpy, na której przysiadła konstrukcja, Krakowa. Także i samo zbocze w dużej mierze określiło konstrukcję domu. Jego poszczególne funkcje rozgrywają się na wielu poziomach. Ta wielokondygnacyjność była największą wadą i zaletą równocześnie. Dlaczego?
Zasadzek, które zastawił na niego deweloper było jednak znacznie więcej. Jedną z nich były żelbetowe schody. Dość masywne i nieforemne, dodatkowo dezorganizowały układ przestrzenny na najniższym poziomie domu.
— Stąd pierwszym krokiem projektowym było dogłębne przemyślenie komunikacji pionowej. Dzięki zmianie kierunku schodów pomiędzy salonem a holem wejściowym udało się wygospodarować dostateczną ilość miejsca na stół jadalniany — wyjaśnia architekt.
— Oryginalna, żelbetowa konstrukcja schodów została ukryta w nowej zabudowie, a powstałe pod schodami przestrzenie wykorzystane na schowki. Okrągły otwór w zabudowie schodów, przez który prześwitują drewniane stopnice i zieleń ściany na drugim planie, doświetla ciemny korytarz i dodaje lekkości nowo powstałej bryle — dodaje prowadzący pracownię One Desk.
Dom w Wieliczce pełen jest fornirów w różnych odcieniach dębu
Poziom zero tworzy spójną strefę dzienną. Jej elementem jest kuchnia. Jej zabudowa, jak i pozostałe elementy wyposażenia wnętrza nie podejmują rywalizacji z wysoką przestrzenią salonu. Ten pomimo dość monumentalnych proporcji zachowuje ludzką, przytulną skalę.
— Jedynym elementem, który rozbija kubaturę strefy dziennej, jest wisząca nad wyspą kuchenną donico-lampa, dyskretnie wydzielająca poszczególne strefy funkcjonalne pomieszczenia. Ogromna ilość zachodniego światła umożliwiła szybki i bujny przyrost zasadzonych w donicy roślin — objaśnia Mikołaj Iwańczuk.
W domu napotkamy również na wiele sklejek, dębowych fornirów wybarwionych w wielu odcieniach, ale i na posadzkę w salonie, pokrytą jednolitą warstwą szarego cementu. Mariaż tych materiałów okazał się udanym zabiegiem. Wnętrze jest bardzo gościnne i ciepłe.
Jak przyznaje sam architekt aranżacja części ścian była jedynie jego sugestią. Okazało się jednak, że właściciele mieli mnóstwo własnych pomysłów na ich zagospodarowanie. Użyli do tego między innymi własnych obrazów i zdjęć. Pojawił się też nawet oryginalny telefon górniczy. W końcu to dom w Wieliczce…