Ada Zielińska i Patryk Hardziej wierzą, że kreatywność ginie w cieniu krytyki. Drugi składnik przepisu na wspólne życie brzmi: czas relaksu jest równie ważny, co praca. Taka jest też przestrzeń trójmiejskiego mieszkania pary. Klasyczny kontekst bieli jest tłem do snucia mikro opowieści z form retro mebli i prostych, współczesnych dodatków. Zestawienia kolorystyczne nie epatują, nie są nastawione na efekt „wow”, przypominają raczej o radości odkrywania duetów barwnych w dzieciństwie.
W takim wnętrzu życie zawodowe i prywatne splatają się w trójwymiarową formę, której kształt zmienia się w zależności od kąta patrzenia. Zupełnie jak wieloplanowe poddasze Ady i Patryka.
Jak się pracuje w domu, siedząc naprzeciwko siebie?
Patryk Hardziej: Lubimy się ze sobą konsultować. Zwykle każde z nas pracuje nad swoimi zadaniami, ale na koniec dnia staramy się omówić swoje projekty.
Pozwalacie sobie na krytykę?
Ada Zielińska: Nie krytykujemy się nawzajem, raczej zwracamy uwagę na różne rzeczy. I to jest super, bardzo to doceniam. Wiem, że niektóre pary, które ze sobą współpracują, lubią krytykę, ale my nigdy nie ubieramy swoich spostrzeżeń w negatywne tony. Zawsze chcemy dla siebie jak najlepiej, w końcu gramy do tej samej bramki.
Jak zaczyna się Wasza wspólna historia?
P.H.: Poznaliśmy się w okolicznościach w ogóle niezwiązanych z pracą zawodową, podczas wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, siedem lat temu. Ada była wtedy studentką architektury wnętrz na ASP w Warszawie, a ja właśnie skończyłem projektowanie grafiki na ASP w Gdańsku. Chcąc być razem, musieliśmy zdecydować, czy zostajemy u Ady w Warszawie, czy przeprowadzamy się do Gdyni, gdzie wtedy mieszkałem.
A.Z.: Postawiliśmy na Trójmiasto, co było w zasadzie moją decyzją – zdałam licencjat, ale uznałam, że nie jest to ścieżka, którą chcę iść. Dostałam się na grafikę na studia magisterskie na ASP w Gdańsku i uznałam, że zamieszkamy razem w Gdyni.
Pracujecie razem pod szyldem Hardziej Studio. To większy zespół czy działacie tylko w duecie?
P.H.: Każde z nas ma swoją bazę zleceń i swoje zadania. Pracujemy w jednej przestrzeni i się konsultujemy ze sobą, ale to nie jest jednolite studio – działamy pod własnymi nazwiskami. Na początku Ada pomagała mi w niektórych zleceniach, jednak bardzo szybko zaczęła budować bazę swoich własnych klientów.
Ale część projektów powstaje wspólnie?
A.Z.: Tak, ale jest to dosłownie kilka procent naszych działań. Na początku, kiedy jeszcze wahałam się między architekturą a grafiką, pracowaliśmy razem częściej. Nie miałam tylu prywatnych zleceń i mogłam inaczej zarządzać czasem. Teraz sytuacja jest inna.
Co uznalibyście za najważniejsze w Waszej zawodowej relacji?
A.Z.: Według mnie ważne jest to, że spędzając 24 godziny na dobę w jednej przestrzeni, pracując i mieszkając razem, nie karmimy się negatywami. Trzeba zaufać drugiej osobie – jeśli dajemy sobie korektę, zawsze ma to uzasadnione podłoże. Pracując długo nad projektami, można czegoś nie zauważyć i druga para oczu jest bardzo pomocna.
To istotne, jeśli w grze jest ocena estetyki, granica pomiędzy konstruktywną krytyką a własnym „widzimisię” może być cienka.
P.H.: Dlatego nasze uwagi zawsze mają merytoryczne uzasadnienie. Często dotyczą drobnych elementów kompozycyjnych. Zostawiamy sobie dużą dozę wolności – gdybyśmy mieli opiniować się cały czas, nie dałoby się wytrzymać! Musimy się wspierać. Mimo że wykreowaliśmy zupełnie inny styl, mamy podobne poczucie estetyki i wydaje mi się, że nadajemy na podobnych falach, wyczuwamy podobne niuanse. W projektowaniu graficznym nie dało się tego wyraźnie zauważyć, zyskaliśmy świadomość tego dopiero, kiedy projektowaliśmy mieszkanie i umieliśmy się dogadać w najmniejszych detalach, od klameczki w szafce po większe elementy wyposażenia.
A.Z.: Na polu projektowym czy ilustracyjnym nie widzę tych wpływów, jednak ostatnio zauważyliśmy, że w naszej pracy dydaktycznej, bo oboje pracujemy na Akademii, zwracamy uwagę na podobne aspekty. Być może na tym polu jakoś na siebie wpływamy.
Jaki macie sposób na oderwanie się i relaks po pracy?
P.H.: Po latach przesady i upajania się pracą przychodzi otrzeźwienie, że czas wolny jest ważny, a praca nie jest całym światem. Rzeczywistość jest tak chwiejna, że koniec końców chodzi o bycie człowiekiem o określonej wrażliwości, ostatecznie zajęcie jest drugorzędne, ale do tego trzeba dorosnąć. Kiedy wchodzi się na rynek, łatwo jest dać się całkowicie pochłonąć. To bardzo napędzające – móc robić coś fajnego i jeszcze z tego żyć.
A.Z.: Można powiedzieć, że praca jest naszym życiem. My po prostu żyjemy w naszym świecie projektowym. Często odpoczywam po pracy, nadal rysując albo czytając książki branżowe. Ale na pewno ważnym miejscem jest dla nas morze, nad którym można odświeżyć głowę. Pomaga nam ograniczona ilość bodźców, kiedy jest tylko horyzont, szum i woda.
Ada Zielińska i Patryk Hardziej
Ona. Urodzona w 1994 roku graficzka i ilustratorka. W swoich pracach łączy nowoczesność z nostalgią lat 70. Wykładowczyni Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Zdobywczyni m.in. Złotej Nagrody KTR, laureatka Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Twórców w Dziedzinie Kultury 2021. Ma na koncie współpracę m.in. z takimi markami i instytucjami jak: Adobe, Netflix, Spotify, Levi’s, Domestika, CD Projekt RED, „Fast Company”, „New Scientist” i Muzeum Narodowe w Gdańsku.
On. Urodzony w 1989 roku ilustrator, projektant grafik, kurator oraz researcher. Wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Założyciel kursu Sztuka Projektowania, a także Fundacji Karola Śliwki. Pomysłodawca i kurator Drugiej Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych – międzynarodowej wystawy polskiego designu, która odbyła się w sześciu krajach i została nagrodzona jako Projekt Roku STGU (2016). Autor książki „CPN. Znak, identyfikacja, historia”. Ma na koncie współpracę m.in. z takimi markami i instytucjami jak: Amnesty International, British Airways, Pepsi, Mini, „New Scientist”, Mondadori Libri, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Muzeum Emigracji w Gdyni oraz Centrum Designu Gdynia.