Właściciele mieli w sobie wyjątkową otwartość na niestandardowe pomysły. Z ciekawością przyjęli koncepcję projektantki, aby do XIX-wiecznego kontekstu dodać jedynie współczesne elementy wyposażenia. Architektka Katarzyna Baumiller mogła sobie tu pozwolić na luz, zabawę i eksperyment.
Dwustumetrowe mieszkanie mieści się w luksusowym apartamentowcu, w stuletniej kamienicy w Warszawie. Właściciele to para trzydziestolatków z dzieckiem. Współcześni nomadzi żyjący w świecie, w którym Nowy Jork, Londyn i Warszawa są blisko siebie. Chcą doświadczać mieszkania w różnych miejscach świata, warszawskie lokum nie było więc projektowane jako inwestycja na lata – powstało z myślą o aktualnym etapie w życiu.
Dzięki takiemu podejściu właścicieli projekt, mimo że powstał w specyficznym miejscu, pozbawiony jest monumentalności i nadmiernej powagi, do jakich namawia klimat ekskluzywnej kamienicy. Ta realizacja pokazuje, że w projektowaniu obok szacunku do materii i dążenia do ponadczasowości nie ma też nic złego w kreacji, która jest odważna. Jak uważa architektka, to właśnie takie projekty mają szansę stać się ikoniczne, a co za tym idzie – ponadczasowe.
Apartament znajduje się między frontem budynku a oficyną. Nie zachowały się tu oryginalne elementy, ale podczas renowacji przywrócono dawne sztukaterie, podłogi oraz stolarkę okienną i drzwiową. Zachowano także klasyczny, amfiladowy układ mieszkania, charakterystyczny dla stuletnich kamienic.
– Kiedy niedawno projektowałam wnętrze w modernistycznej kamienicy na Starej Ochocie, w naturalny sposób odnosiłam się do idei modernizmu, zwracającego się do człowieka i jego elementarnych potrzeb. Tamto miejsce nadało mi kierunek myślenia o całej realizacji. Tutaj było inaczej, kamienica jest bardzo burżuazyjna, w grze jest ostentacyjne bogactwo z całą swoją opresyjnością. Od razu było dla mnie intuicyjnie jasne, że nie będziemy za tym podążać – wspomina architektka Katarzyna Baumiller.
Udało się to również dlatego, że właściciele dużo podróżują, mają luz i nie czują potrzeby kultywacji zastanego kulturowego kontekstu. Trzeba też podkreślić, że jest to projekt zamknięty – różnorodność form, kształtów i faktur tworzy kompozycję, w której mogą od razu zamieszkać nowocześni młodzi ludzie. Oni nie gromadzą rzeczy, chcą się wprowadzić do wnętrza, które jest skończone, nie wymaga wieloletniego nasycania kolejnymi przedmiotami.
W takim klimacie można było poszaleć i projekt ostatecznie okazał się przełomowy w myśleniu architektki o projektowaniu autorskich mebli. Zawsze traktowała je jako integralną część projektu – tutaj stały się bardzo indywidualne i oryginalne i zaczęły żyć własnym życiem.
Podchodząc do każdej realizacji od zera, bez pakietu stałych elementów do użycia, Katarzyna Baumiller nigdy nie lubiła korzystać z gotowych mebli i oklepanych firm designerskich. Kiedy zaczęła projektować meble do tego projektu, poczuła, jak bardzo się z nimi utożsamia, a ich „dzikie” formy sprawdzają się w różnych wnętrzarskich klimatach. Postanowiła więc uczynić z nich swój znak rozpoznawczy. Tak powstał pomysł na stworzenie własnej odważnej marki produktowej, która dziś jest już w procesie powstawania.
Przykładem jej autorskich projektów są w tym mieszkaniu nieregularne formy luster, stanowiące przekorną odpowiedź na dawne, bogato rzeźbione ramy. Ich nieokiełznane kształty kadrują odbicie w nieoczekiwany sposób.
Choćby w salonie wzrok przykuwa wysoka na cztery metry rzeźba dla kotów pokryta szlachetnym aksamitem. Wydawać by się mogło, że to przesada, nie ma w niej jednak za grosz pretensjonalności – kot właścicieli jest pozbawiony nogi i ciężko mu schodzić z wysokości. Architektka wymyśliła więc dla niego mebel, z którego może miękko lądować na dole.
Konstrukcja jest solidna i może unieść dorosłych ludzi; jest też abstrakcyjną rzeźbą, niejedyną w tym mieszkaniu. Kolejna to różowa, wysoka na trzy metry bryła kuchni, która wstawiona jest w przestrzeń pomieszczenia jak wolno stojący mebel.
Ciekawie potraktowano także podłogę, która nie jest jednolita w całym mieszkaniu. Została podzielona kamiennymi progami, które dobrano w sposób charakterystyczny dla całej idei projektowej tego mieszkania – każdy kamień jest inny. Architektka ma bowiem wielki szacunek do kamienia. Bardzo lubi wyszukiwać na placu kamieniarskim fragmenty, które pozostają po wielkich slabach. To bardzo ekologiczne i inspirujące podejście – patrząc na leżące obok siebie ścinki, zauważa nieoczywiste połączenia i projekt w naturalny sposób sam się komponuje.
I dodaje: – Bardzo mnie interesuje to, co powstaje ze swobodnych, nieoczywistych zestawień. Czuję się coraz bliżej postmodernizmu, bo on reprezentuje to, co jest mi bliskie, czyli ideę, że „moje” jest ważne. Mam zaufanie do siebie i jeśli coś mi się podoba, to ja w to wierzę. W tym projekcie szukam ponadczasowości, ale nie w dyscyplinie i powściągliwości odgórnie ustalonych zasad. Wolę myśleć, że moje wnętrza mają szansę stać się wieczne dzięki swojej oryginalności.
Architektka Katarzyna Baumiller
Rocznik 1976. Architektka z wykształcenia, projektantka wnętrz z wyboru. Pierwsze samodzielne projekty realizowała już podczas studiów na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Od początku prowadzi swoją działalność według własnych zasad – na początku w ramach pracowni BaumillerKossowska, a od roku 2019 tworząc osobistą markę Katarzyna Baumiller Studio. Najczęściej trafiają w jej ręce wnętrza w kamienicach, do których czuje metafizyczne wręcz przyciąganie. Jej najbliższe plany obejmują stworzenie marki produktowej, w której znajdą się obiekty pojawiające się w jej projektach. Wraz z mężem, też projektantem, oraz synami tworzy wybuchową, kreatywną rodzinę. Wspiera nastoletnich synów w ich twórczych poszukiwaniach, przy okazji czerpiąc garściami z ich inspirujących pasji.