Okazuje się, że za słynną działalnością studia projektowego Ronan & Erwan Bouroullec kryje się równie ciekawa twórczość artystyczna jednego z jej założycieli, Ronana Bouroulleca. Wystawa „Dźwięk mojej lewej ręki”, czynna w Casa Mutina w Mediolanie ujawnia jego kolorowe, organiczne rysunki, które powstają podczas codziennej, niemal medytacyjnej praktyki.
Ronan Bouroullec pracuje ze swoim bratem Erwanem od ponad dwudziestu lat. Należą do ścisłej czołówki gwiazd designu, które swoją karierę rozpoczynały w latach 90. Pierwszy sukces odnieśli w 1997 r., pokazując na Salon du Meuble w Paryżu swoją słynną modułową kuchnię – Disintegrated Kitchen. Odkąd zostali tam zauważeni przez Giullio Cappelliniego, regularnie współpracują z topowymi markami wnętrzarskimi.
Zwielokrotnione piękno
Od razu po studiach w Paryżu oraz w École des Beaux-Arts w Cergy-Pontoise, Ronan rozpoczął samodzielną pracę projektową. Zaprosił też do pomocy młodszego brata Erwana, który był w tym czasie jeszcze studentem. Wspólnie, już jako partnerzy, zaczęli pracować w 1999 r., otwierając własne studio projektowe z siedzibą w Paryżu.
Od tego czasu, w obszarze ich zainteresowań znalazło się wiele dziedzin, od mebli po aranżacje przestrzenne i architekturę, od rzemiosła po produkcję przemysłową, od rysunków po filmy wideo i fotografię. Modułowość, możliwość łączenia elementów i relacja z otaczającą przestrzenią – to centralne aspekty ich myślenia o designie. Ich projekty, początkowo minimalistyczne, stopniowo ewoluowały w stronę designu organicznego, czerpiącego inspirację z przyrody.
Bouroullecowie zauważyli, że w przyrodzie najczęściej rzeczy występują zwielokrotnione. Chmury, płatki śniegu, ziarenka piasku, liście, kwiaty – wszystko zdarza się w liczbie mnogiej – jeśli więc jedna rzecz jest piękna, to w większej ilości będzie jeszcze ładniejsza. Zaczęli więc projektować tak, aby przedmioty można było mnożyć i łączyć w większą całość. Modułowe meble stały się ich znakiem rozpoznawczym.
Bracia, którzy nieustannie rysują
Ważny dla Bouroulleców jest także sam proces twórczy. Bracia nieustannie rysują, zapełniają niezliczone strony szkicowników, a jeśli nie ma go pod ręką, wykorzystują serwetki, a nawet paragony. Swoją silną potrzebę rysowania wyjaśniają, wskazując na jedną z zasad obowiązujących projektanta: optymizm. Według nich projektanci z definicji kierują się nadzieją, ponieważ wyobrażają sobie coś, co powinno poprawić otoczenie i ulepszyć codzienne życie. Ale są też bez przerwy konfrontowani z rzeczywistością biznesu.
– Rysowanie, od dzieciństwa jest częścią mojego życia. W ciągu ostatnich kilku tygodni ta czynność bardzo mi pomogła – mówił Ronan w kwietniu 2020 r.
Kiedy zaczynam, nie wiem, co z tego wyniknie
Już w 2016 r. w Rennes we Francji otwarto wystawę Ronana & Erwana Bouroullec, na której poza projektami, pokazano również modele i szkice. Kolorowe i momentami dziwaczne rysunki dały wgląd w niezwykły świat wyobraźni, tworzący bogate zaplecze twórcze dla prezentowanych projektów. Szczególne chętnie rysuje Ronan, który w 2014 r. po raz pierwszy zamieścił rysunek na swoim koncie na Instagramie (@ronanbouroullec). Intensywne formy wijących się, kolorowych linii, wykonane flamastrami, grafitem, lub długopisem, zbierają tysiące polubień. Ekran telefonu nie oddaje jednak rzeczywistości – są to duże prace mierzące co najmniej 60×80 cm.
Zapytany, czym jest dla niego rysunek, Ronan odpowiada: – Jest to coś, co robię w nocy, pod koniec dnia, w weekend. Coś, co robię w samotności, poza pracownią, w kuchni lub salonie. Kiedy zaczynam, nie wiem, co z tego wyniknie, niczego nie planuję, to bardzo intymne, instynktowne – jak medytacja. Zaczynam od czystej kartki papieru, a następnie dodaję linię za linią, aż powstaje forma. Potem zapominam o tym.
Przyjemność beztroskiego oddawania się rysowaniu wydaje się być uzdrawiająca dla projektanta, który na co dzień uwikłany jest w gęsty system zależności i ekonomicznych ograniczeń. – Projektowanie to sytuacja, w której bierze udział dużo osób, pracuje się z inżynierami, z całym sztabem fachowców – tłumaczy Ronan Bouroullec.
Dlaczego dźwięk akurat lewej ręki?
Na wystawie „Dźwięk mojej lewej ręki” zorganizowanej przez Mutina for Art, do 20 maja można oglądać prace artysty-projektanta. W katalogu znajdziemy inspirujące komentarze krytyków sztuki i projektantów zainspirowanych pracami Bouroulleca.
Sara Cosulich, kuratorka i dyrektorka Pinakoteki Agnelli z Turynu, określa je jako obsesyjne. Według niej „wykonane z maniakalną precyzją, antropomorficzne kształty, składają się na introspektywną praktykę, w której ciągła obserwacja rzeczywistości sprowadza się do organicznej formy”.
Krytyk sztuki Nicolas Trembley przyznaje, że rysunki Bouroulleca wydają mu się kontynuacją praktyk rzemieślniczych przodków. „Nawiązują do sztuki japońskiej kaligrafii. W tym ćwiczeniu jest coś duchowego, medytacyjna przestrzeń, w której linia płynie, a następnie zatrzymuje się w cichym rytmie oddechu” – pisze krytyk.
Na koniec zostaje pytanie, dlaczego dźwięk akurat lewej ręki? Ronan Bouroullec jest leworęczny. A szmer powstający podczas rysowania jest też ważnym elementem uzdrawiającego procesu.
***
Trendy, inspirujące wnętrza, najlepsze realizacje w architekturze, nowości ze świata designu i ciekawe rozmowy wprost do Twojej skrzynki! Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco!