Jeden z najsłynniejszych szkockich architektów, Richard Murphy, na pierwszym miejscu zawsze stawia klienta i jego potrzeby. Murphy House okazał się jednak być jednym z największych wyzwań w jego karierze. Wyróżniający się formą dom na zbiegu dwóch ulic w dzielnicy New Town w Edynburgu zaprojektował bowiem dla siebie samego.
Dom stanął w centrum urbanistycznego chaosu, pomiędzy dwoma całkowicie różnymi stylistycznie osiedlami. Musiał więc stać się pośrednikiem pomiędzy nimi, wnosząc przy tym własny charakter, który zrealizowałby architektoniczne ambicje właściciela.
Przemyślana decyzja
Swoją trójkątną formą Murphy House przypomina podpórkę na półce z książkami. Elewacją pokrytą prostokątnymi kaflami z ciosanego kamienia kontynuuje motyw sąsiednich zabudowań w tej linii. Ostro zarysowany, spadzisty dach pokryły natomiast liczne panele fotowoltaiczne, którym takie ustawienie zapewnia odpowiednią ekspozycję na światło. Sama linia zadaszenia wyhamowuje natomiast na poziomie garażu, na którego dachu powstał zielony taras. Wewnątrz na 163 m kw. ulokowano salon, jadalnię i kuchnię na parterze, główną sypialnię na piętrze oraz dodatkowym pokój w suterenie.
Całość domu robi szczególne wrażenie pod względem zarządzania zasobami. Oprócz paneli na dachu, przeszklenia od frontu pokryły specjalne żaluzje fotowoltaiczne pozwalające zarządzać zebranym ciepłem. Inteligentny system wewnętrznej cyrkulacji powietrza przenosi ciepłe powietrze spod dachu do piwnicy zaś głównym źródłem ogrzewania jest głęboka na 150 metrów studnia głębinowa z wymiennikiem ciepła. Wszystkie okna w domu posiadają ocieplane okiennice a spływająca z dachu woda deszczowa trafia do zbiornika w piwnicy, skąd dalej przekazywana jest do spłukiwania toalet. Wewnątrz domu jako alternatywne źródło ogrzewania, znajduje się również piec opalany drewnem.