To, co wydaje się abstrakcyjną formą, może w rzeczywistości być drzwiami. To, co podtrzymuje ciężary, może unosić się w powietrzu. Intymność jest wyeksponowana, a przestrzenie nieistotne – zaprojektowane jako największe, z okapem kuchennym w roli głównej. Tak projektuje portugalskie studio architektoniczne Fala Atelier z siedzibą w Porto.
– Świat, w którym wszystko, co zbudowane, rozdzierałoby nam serce, z pewnością nie byłby rajem, ale odrobina słodyczy, wydestylowana z umiarem, też by nie zaszkodziła. Mamy nadzieję, że zaprojektowane przez nas budynki uczynią życie nieco bardziej intensywnym, nieco bardziej wciągającym. Pomogą choć trochę uświadomić, że architektura to nie tylko metry kwadratowe, pieniądze i regulacje, ale także kolory, poduszki, słoje drewna i inne fascynujące wzory – tłumaczą swoje podejście do projektowania architekci ze studia Fala Atelier.
Bardziej niż kwestie spójności w budowaniu dzieła interesuje ich mapowanie i prowadzenie eksploracji czegoś nieznanego z góry. Kropka na elewacji równoważy u nich drzwi sąsiada, a rozmiar okien wynika z potrzeby dodania jej uroku.
Trudno się dziwić, że większość ich projektów okupiona jest walką z portugalskim wydziałem dziedzictwa kulturowego. Tak było też w tym przypadku, chociaż inwestorka, jak podkreślają, była wspaniała i otwarta – dom powstał dla rodziny: matki i córki.
Trzypiętrowy budynek w Lizbonie nazwany 087 wyróżnia się prostą fasadą ozdobioną masywnymi marmurowymi kształtami.
Fala Atelier, studio znane ze swobodnego korzystania z geometrii, stworzyło niestandardowe formy stolarki z lokalnych materiałów, aby dopasować ją do zakrzywionych i nieregularnych ścian domu oraz pochyłych sufitów w budynku.
Granice pomiędzy architekturą, meblami, urządzeniami technicznymi i sztuką są tu niewyraźne, a formy i kolory tworzą gęstą siatkę odniesień, grają z widzem, tworząc skomplikowaną, ale lekką i przyjazną narrację.
Kuchnia na parterze z widokiem na ogród ma podłogę z lastryka i szafki z drewna ozdobione odważnymi, czarno-białymi paskami oraz zwieńczone marmurowymi płytami. Uwagę przyciąga tu okap kuchenny w kształcie przypominającym nos turkusowego lejka, zaprojektowany przez Fala Atelier.
– Na rynku nie ma eleganckich wyciągów kuchennych. Wszystkie wyglądają jak paskudne urządzenia. Kuchnia znajduje się na wysokości okna, wiedzieliśmy, że trzeba będzie zamontować wentylator. A ponieważ nie mogliśmy sprawić, by zniknął, zadbaliśmy, aby można było celebrować jego wygląd – wspomina Filipe Magalhães, partner studia.
Jak przyznają architekci, w epoce idiotyzmów takich jak domy sprzedawane za pomocą NFT i uzasadnionych nawoływań do tego, aby przestać budować, codzienne wstawanie i tworzenie architektury to trudne zadanie.
– Nasze próby tworzenia wyjątkowo „soczystych” budynków czasami wydają się lekiem łagodzącym i silnie uzależniającym. Najcenniejsze chwile w pracowni to te, w których wspólnie się rozpływamy, oglądając na ekranie zalążek jednej z tych prób – idealne niedopasowanie, które nadaje fasadzie osobowość, okap kuchenny wyglądający jak nos czy przekrój lub plan, który pobudza naszą wyobraźnię. Naiwnie wierzymy, że tą przyjemnością można się dzielić – że coś radosnego na papierze i ekranach atelier w naturalny sposób emanuje radością, gdy zostanie zbudowane w świecie zewnętrznym. Próba zmierzenia zasadności tego tłumaczenia jest trudna i tak naprawdę nie próbujemy. Jeśli jednak można walczyć o pewien rodzaj radości w architekturze, to być może właśnie w ten sposób – tłumaczą architekci.
Fala Atelier
Założone w 2013 roku studio architektoniczne z siedzibą w Porto, prowadzone przez Filipe Magalhãesa, Anę Luisę Soares i Ahmeda Belkhodja. Z metodycznym optymizmem pracują nad szeroką gamą projektów – od całych terytoriów po domki dla ptaków.
Projekty Fala Atelier regulowane są obsesją przejrzystości. Ich architektura jest zarówno hedoniczna, jak i postmodernistyczna oraz intuicyjna, kierowana fascynacją rozpiętą między intymnymi przestrzeniami a utopijnymi wizjami. Architekci rozpoczęli karierę w architekturze, pracując dla Harry’ego Guggera w Bazylei, a następnie przenieśli się do firm w Nowym Jorku i Tokio. Filipe praktykował w SANAA, Ana Luisa – w Toyo Ito, a Ahmed – w OBRA Architects i Atelier Bow-Wow.