– Pragniemy być postrzegani jako dostawcy komfortowej usługi premium, której dotąd na polskim rynku budowlanym nie było – deklaruje Gaweł Biedunkiewicz, właściciel pracowni biastudio oraz współwłaściciel szczecińskiej firmy Nowa Norma. Nam tłumaczy, na czym polega jego autorska koncepcja budownictwa rezydencjonalnego, którą zaprezentował wspólnie z architektem Karolem Nieradką.
Stworzyliście koncepcję współczesnej jednorodzinnej rezydencji, którą klient otrzymuje od was w formie gotowego produktu. Na tej samej zasadzie, na jakiej nabywa nowy, luksusowy samochód w salonie dilera. Mówimy więc o domu kategorii premium, ale produkowanym seryjnie. Dla wielu potencjalnych klientów będzie to rozwiązanie idealne, które jednak wcześniej nie przyszło im do głowy, ponieważ w większości przypadków, przynajmniej na początku, poddajemy się romantycznym nastrojom: mój dom, jedyny, niepowtarzalny. Za to później powoli tracimy entuzjazm, gdy okazuje się, że budowa trwa dłużej niż zaplanowaliśmy, pochłania koszty większe niż zakładane…
To niestety prawda. Największą wadą rodzimego budownictwa rezydencjalnego, szczególnie klasy premium, pozostaje to, że – właśnie z tego powodu, że jest to eksperyment – koszty ponosi jednoosobowo zamawiający, czyli inwestor. Oczywiście architekt, który sprzedaje pierwotną ideę uczestniczy w całym procesie. Rozmawia z klientem, współtworzy ją wspólnie z nim. Nie zmienia to jednak faktu, że koszty wdrożenia owego prototypu są w całości po stronie człowieka, który decyduje się na samodzielną realizację unikatowego projektu własnego domu.
Równocześnie jest w Polsce duże grono klientów, którzy tego nie potrzebują. Pragną po prostu otrzymać dobry produkt, ale równocześnie nie udadzą się w tym celu do dewelopera, by kupić dom obok kogoś, kto będzie miał identyczną zabudowę. W tej sytuacji czują się skazani na rozwiązanie tradycyjne – projekt i budowę domu od podstaw.
Stąd pomysł na Nową Normę, oparty o nasze skrajnie odmienne osobowości. Z jednej strony jest więc Karol Nieradka – znany i doceniany w Polsce projektant domów klasy premium, nagradzany architekt z olbrzymim dorobkiem. Z drugiej jestem ja. Zajmuję się budownictwem przemysłowym i użyteczności publicznej – aspektami architektury oraz budownictwa niezwiązanymi z mieszkalnictwem. To, że od lat jestem zaangażowany w działania dla biznesu, okazało się w tym przypadku atutem. Równocześnie pozwoliło mi dostrzec analogie pomiędzy budownictwem rezydencjonalnym a obszarem budownictwa przemysłowego, gdzie obudowujemy maszynę i to właśnie maszyna jest sercem koncepcji, a nie sam budynek.
Jak konkretnie powstawała Nowa Norma?
W istocie to ja przyszedłem do Karola ze szkicem pomysłu. Drobne wykonawstwo miałem już za sobą, realizowałem też budynki rezydencjonalne jako wykonawca. Od 2009 roku, kiedy zacząłem działalność w Szczecinie, pracowałem w Polsce jako inwestor zastępczy starając się oferować pełen pakiet, czyli zarówno projekt jak i nadzór, a także kontrolę i pomoc w wyłonieniu wykonawcy.
Po drugiej stronie mocy był Karol, który powiedział, że dostaje dwa telefony w tygodniu od osób, które chciałyby kupić taki sam dom jak zaprojektowany przez niego fenomenalny Dom w Dobrej. Jako odpowiedzialny architekt powtarzał do znudzenia, że nie da się zrobić dwóch Domów w Dobrej, bo nie ma dwóch takich samych działek na świecie. W moim pomyśle dostrzegł sposób na usatysfakcjonowanie wszystkich tych potencjalnych klientów, których wcześniej musiał odesłać z przysłowiowym kwitkiem. Usiedliśmy więc do deski kreślarskiej równolegle nawiązując kontakty z firmami zajmującymi się prefabrykacją i stworzyliśmy taką formułę rezydencjonalną, która oczywiście nawiązuje do Domu w Dobrej, ale jest dużo bardziej uniwersalna.
Włożyliśmy sporo pracy intelektualnej w to, żeby dom Nowej Normy mógł się starzeć wraz z człowiekiem, rozwijać się z rodziną, dopasowywać się do użytkowników. Okazało się bowiem, że tu właśnie tkwi klucz do sukcesu i nasza przewaga. Ponieważ ludzie, realizując na własną rękę prototyp w postaci domu, postrzegają go z perspektywy „tu i teraz”. Nie dostrzegają zderzenia tej koncepcji z bogactwem życia i jego dynamiką. A budynki, w wersji idealnej, wznosi się przecież na lata. Budując dom w wieku, powiedzmy, trzydziestu czy czterdziestu lat, budujemy go także dla siedemdziesięciolatka, którym kiedyś będziemy.
A wówczas miejsce dzieci mogą zająć starzejący się rodzice…
Dokładnie tak. Właśnie na adaptowalności polega siła koncepcji domu Nowej Normy z jego parterowym układem w formie litery „L”. Dwie strefy, dzienna i nocna, nie zostały wydzielone żadnymi barierami architektonicznymi. Można powiedzieć, że „zaglądają” do siebie, ale nienachalne, bo w sposób bardzo przemyślany.
W trakcie procesu w naszych głowach pojawiło się mnóstwo wspierających refleksji na temat tego, jak bardzo możemy poprawić życie ludziom przez to, że nie budujemy tego domu jeden raz, tylko wielokrotnie. Możemy więc sięgnąć po produkty, które się lepiej sprawdzą, możemy zmodyfikować nieco design za każdym kolejnym razem.
Na swojej stronie napisaliście: „Nazywamy się Nowa Norma, bo naszą misją jest zmiana standardów budowy domów”. O zmianie standardu już opowiedzieliśmy. Proszę jeszcze na koniec powiedzieć kilka słów na temat „misji”.
Nasza misja sprowadza się do ułatwiania i uprzyjemniania życia poprzez dostarczenie klientowi domu w standardzie premium jako miłej, bezproblemowej dla niego usługi, a nie przysłowiowej drogi przez mękę. Wyobrażamy sobie, że może przyjść do nas mąż z żoną, podpisać umowę na wybudowanie domu, a potem, w pełni zrelaksowany, pójść do centrum handlowego albo na dobry obiad. Bez patrzenia sobie głęboko w oczy z niemym pytaniem „czy naprawdę chcemy się na to decydować?”. Dzisiaj dom typu premium jest jedynym obiektem w tej kategorii produktów, którego nie da się nabyć w sposób komfortowy. My postanowiliśmy to zmienić, oferując możliwość zakupu domu prefabrykowanego z przysłowiowej „wyższej półki” w warunkach bezstresowych, wraz z całościową obsługą wysokiej jakości.
Warto dodać, że dom Nowej Normy można otrzymać w cenie porównywalnej do wybudowanego metodą tradycyjną o podobnej powierzchni. Przy tym nasz na pewno jest odporniejszy na inflację, która obecnie ma olbrzymie znaczenie. Wiele osób, które dzisiaj decydują się na projekt domu realizowanego metodą tradycyjną, nie ma pojęcia, za ile go zbuduje. A podpisując z nami umowę, już pierwszego dnia klient wie, jaka będzie ostateczna cena, która zależy tylko od standardu wykończenia.