Budować i obserwować

Hugon Kowalski, twórca pracowni UGO Architecture, cały czas stoi w rozkroku między potrzebami ludzi a tym, jaką funkcję powinna pełnić architektura. Z mieszkającym w Poznaniu architektem rozmawiamy o kondycji architektury, o tym, co wyburzać, i zastanawiamy się, dlaczego nie mamy poczucia estetyki.

Absolwent Wydziału Architektury i Urbanistyki na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, od 2010 roku prowadzi Pracownię UGO Architecture. Na koncie ma głównie projekty przestrzeni publicznych, wnętrz i domów, w tym zrealizowany w 2019 roku Ogród Jordanowski nr 1 w Poznaniu. W 2021 roku biuro wygrało konkurs na koncepcję tymczasowego zagospodarowania placu Wolności w Poznaniu.

Jesteś już dość długo czynny zawodowo i zawsze byłeś znany z idealistycznego, ale i odważnego podejścia do architektury. Poszukiwałeś odpowiedzi na pytanie, czemu ma ona służyć. Czas nas jednak zmienia. Czy i Ty złagodniałeś?

Hugon Kowalski: – Mam nadzieję, że nie, ale… Trzeba mieć zawsze na uwadze, że każdy projekt jest trochę inny, i też znać te ramy, w których można się poruszać. Mamy grupę takich klientów, którym po prostu pomagamy. Inna rzecz, że zawsze uczciwie przedstawiamy im taką wizję architektoniczną, jaka naszym zdaniem jest najbardziej racjonalna. Taką, w jakiej sami byśmy chcieli żyć.

Nasze projekty mają sprawiać, że użytkownicy będą się w nich dobrze czuć. Odprężyć się za to możemy w konkursach architektonicznych, ale i w nich jakoś ekstremalnie nie płyniemy.

Magazyn Design Alive

NR 50 ZIMA 2024

ZAMAWIAM

NR 50 ZIMA 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

ICONS 2024 WYDANIE URODZINOWE

Czy Polska jest właśnie otwarta na takie tematy, w których można sobie popłynąć? Czy w konkursach wygrywają mocniej „odjechane” projekty, czy raczej bardziej zachowawcze?

Teraz jest ciekawy moment, jeśli chodzi o architekturę. Jesteśmy bardzo mocno skupieni na wykorzystywaniu określonych materiałów budowlanych. Myślimy o ekologii, co też zmienia całkowicie rozpiętość parametrów projektowanych budynków. Są to wartości, które nigdy wcześniej nie wpływały na architekturę i estetykę. Czy zastanawiamy się, co później z takimi budynkami zrobimy? Czy myślimy, czy będą się dobrze starzały?

No właśnie, a co z taką architekturą później robić?

Przez ostatnie lata uprawiamy specyficzny sposób budownictwa. Żeby było taniej i bardziej efektywnie. To przyczynia się do tego, że często budujemy średniej jakości obiekty i udajemy, że tak jest fajnie. Wszyscy zadają pytanie, czemu budynki są tak drogie, choć od okresu powojennego wszystko optymalizujemy. Pytanie: czy to jest dobra droga? Czy to, co powstało w ten sposób, jest dobre? Kiedyś budowlańcy mieli świadomość tworzenia w oparciu o jakiś styl albo właśnie nurt. Tak powstawały naprawdę dobre kamienice. Teraz jesteśmy w jakiejś takiej chmurce, w której nie ma żadnych zasad. Każdy sobie te zasady tworzy sam.

Hugon Kowalski

Stąd biorą się pomysły, by nawet nie takie stare budynki burzyć? Nie ma jakoś dyskusji, czy wyburzyć np. jakąś secesyjną kamienicę, ale cały czas trwa gdzieś dyskusja na temat trudnych niekiedy budynków z lat 50. czy 70.

Trzeba sobie uzmysłowić kilka problematycznych rzeczy. W okresie lat 70. czy nawet później budynki miały raczej słabe parametry – i te już nie przystają do współczesności. Prawo budowlane mamy takie, że w tym momencie nie jesteśmy w stanie wielu budynków adaptować do dzisiejszych potrzeb. Niekiedy jednak warto i mamy szereg bardzo udanych tego typu realizacji. Dla mnie idealnym przykładem jest Fundacja Prady w Mediolanie. To jest po prostu kosmicznie zrobione, te wszystkie dodatki i zabawy formą… Dobrze, że ten budynek został z nami i nadano mu nową funkcję.

Ale później patrzymy np. na Warszawę, gdzie wyburzają jeden budynek, by na jego miejsce postawić inny – większy, wyższy…

Każdy przypadek ma zupełnie inną ekonomikę i inny aspekt… taki społeczny, socjalny. Nie można wszystkiego wrzucić do jednego worka. Czy taki stary budynek ratować, czy nie ratować? Każdorazowo trzeba się zastanowić, czy warto i ewentualnie jak to zrobić.

W Warszawie mamy szereg realizacji, w których starym budynkom nadaje się zupełnie nowe funkcje. Choćby Fabryka Norblina – stara przestrzeń otrzymała nową formę. Czy tu można się czegoś czepiać?

W tym przypadku nie jest tak, że wchodzisz do budynku i korzystasz z tego, co jest. Tu nastąpiła totalna rewolucja. Abstrahując od tego, jak dokonano przebudowy i jaką technologią, trzeba tu zadać pytanie o społeczny aspekt. Co ta przebudowa dała okolicy albo czego właśnie nie dała? To też ciężko określić.

Tematy związane z architekturą są dziś bardzo złożone, bo musimy myśleć o urbanistyce, o nadawaniu zastanej architekturze nowych funkcji, ale w umiejętny sposób.

A mamy w Polsce jakiś przykład udanej rewitalizacji?

Wydaje mi się, że mimo wszystko dobrym przykładem jest ul. Piotrkowska w Łodzi. Tam nie widać, by ktoś miał bardzo dużo kasy. Proces następował swego rodzaju falami i to rozwiązanie jest w pewnym sensie naturalne i chyba najlepsze. W podobny sposób projektowano Broadway w Nowym Jorku. Nie był to projekt, który miał być od razu zrealizowany. Budowano i obserwowano, potem znów budowano.

To jak dziś projektować w takim mieście jak Poznań, w którym żyjesz?

Właśnie w taki sposób. Budować i obserwować. Poznań uważam za miasto idealne do eksperymentowania. Mieszka tu ponad pół miliona ludzi. Nawet jak coś zrobimy nie tak, to możemy powiedzieć: „Dobra, nie udało się, ale wyciągniemy wnioski”. Nie ma się czego obawiać. Wyłączajmy więc w weekendy ulice. Wpuszczajmy tylko pieszych. Patrzmy, jak na to reagują ludzie. Bawmy się tym i uczmy.

Kaponiera (jeden z głównych węzłów w centrum Poznania – przyp. red.) była zamknięta i remontowana przez prawie 10 lat i wszyscy żyliśmy. Miasto musi być dla ludzi. Mnie ojciec uczył jeździć na rowerze po ulicy w centrum miasta, przed operą. To jest super, że miał taką szansę i nie musiał konkurować z samochodami. Musimy też bardziej myśleć o projektowaniu przestrzeni zielenią.

A nad czym w tej chwili pracujecie w pracowni?

Pracujemy np. dla producenta kawioru. Jesteśmy konsultantem pewnych elementów estetyczno-przestrzennych. Chcą wybudować sobie nie biuro, lecz dom dla firmy, który ma być miejscem spotkań. Miejscem z klimatem, w którym klienci mają spędzać czas. Ale trochę inaczej… Odeszliśmy za bardzo od natury, w związku z czym może warto pobawić się, pobiegać w deszczu i zainspirować się tym, co nas otacza.

Ciekawa koncepcja. Rozumiem, że w tym kierunku zmierza projekt?

Takie nowe podejście do – nazwijmy to – rozmów biznesowych. Na podobnej zasadzie w Japonii funkcjonują ośrodki rąbania drewna, gdzie ludzie z korporacji przyjeżdżają po prostu rąbać drewno.

A gdy projektujesz dla przeciętnych Polaków, czym się kierujesz?

Staram się pamiętać, że jak zaprojektuję śmieszny układ okien, to ten człowiek przez całe życie będzie patrzył na świat, pamiętając te okna. Będzie to jego dobrym albo beznadziejnym wspomnieniem. Tak czy inaczej, ten widok może oddziaływać na całe jego życie i my, jako architekci, jesteśmy mocno w to zaangażowani.

Architektura tak bardzo na nas oddziałuje?

Jeśli dziecko wychowuje się w centrum miasta, to już od najmłodszych lat żyje wśród śladu historii i różnych budynków i estetycznej poprawności czy europejskiej kultury.

Nie chodzi mi o jakieś takie nacjonalistyczne podejście, ale to, czy obok domu mamy renesansową zabudowę, bloki, czy szeregowce, buduje nasze poczucie estetyki. Ma ono korzenie właśnie w naszym dzieciństwie. Jeśli wychowujemy się w domu z ogródkiem i basenem, mamy inne postrzeganie przestrzeni miasta czy jego centrum.

Czy my jako Polacy w ogóle mamy poczucie estetyki?

Estetyka to niezbyt często poruszany temat. Mieliśmy kiedyś w pracowni parę. Nigdy ze sobą nie rozmawiali o estetyce. Pan wyjawił, że lubi japoński minimalizm, a jego partnerka powiedziała, że chciałaby mieć wnętrza w stylu Almodóvara. Naszym zadaniem było to ładnie pogodzić w przestrzeni, w której oboje czuliby się jak u siebie.

Aha… i tak przyszli do Ciebie?

No tak… i wydaje mi się, że wypowiedzieli to na głos pierwszy raz właśnie przy mnie.

Ale teraz zadam ci pytanie: czy znasz poczucie estetyki swojego taty lub swojej mamy? Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z nimi o tym?

Z rodzicami na pewno o tym nie rozmawiałem. Czyli u mnie w domu było jak z tą parą, która zaczęła o estetyce rozmawiać, dopiero w Twojej pracowni.

Właśnie dlatego niekiedy proponujemy naszym klientom, by dali sobie trochę czasu na prywatną rozmowę o estetyce, nim zaczną rozmawiać z nami. Zawsze jesteśmy w stanie wyjść naprzeciw ich pomysłom i wizjom.

Hugon Kowalski

Hugon Kowalski

Urodził się w 1987 roku w Poznaniu. Architekt i twórca pracowni UGO Architecture. Od 2010 roku pracuje w Katedrze Architektury i Urbanistyki Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Na studiach Hugon Kowalski zasłynął projektem dyplomowym „Porozmawiajmy o śmieciach”, który traktował o problemie slumsów w Mumbaju (promotorem był architekt Robert Konieczny). Za tę pracę Hugon Kowalski został uhonorowany nagrodą Archiprix International Hunter Douglas Awards. UGO Architecture założył już na czwartym roku studiów, a pracownia z sukcesem działa do dziś. Hugon Kowalski jest laureatem 27 polskich i międzynarodowych nagród, w tym nagrody w konkursie Archiworld Academy dla młodych architektów i studentów architektury.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Niesamowite mieszkanie w poznańskiej Warzelni

Niebo z wanny

Poznań | 12 kwietnia 2020

Trzypoziomowa perełka studia UGO architecture Hugona Kowalskiego

Poznajcie młode pokolenie śląskiej architektury

Śląskie nadzieje

chorzów | 19 lutego 2015

Furheart Gallery zaprasza na wystawę "7m2" młodej śląskiej architektury.