Ona była piękna, sławna, uwielbiana przez tłumy. O nim świat usłyszał, gdy został jej mężem, choć w swoim kraju też był gwiazdą. Ona stała się ikoną popkultury wszechczasów, ale i jemu projektanci złożyli swoisty hołd.
Ona nazywała się Marylin Monroe, on Joe DiMaggio. Jej portret zdobi tysiące przedmiotów. Jej usta zainspirowały m.in. projektantów ze Studia 65 do stworzenia sofy Bocca (zarazem nawiązuje do pomysłu Salvadora Dali). Ale i Joe DiMaggio ma swoją ikonę designu. To fotel noszący jego imię, czyli Joe. DiMaggio, o czym powszechnie wiadomo w Stanach Zjednoczonych, a już niekoniecznie w innych zakątkach świata, był gwiazdą baseballa. Przez całą swoją sportową karierę grał w klubie New York Yankees. Trzykrotnie wybierano go najlepszym zawodnikiem ligi, kilkanaście razy uczestniczył w Meczu Gwiazd, a w 1969 uznano go najlepszym żyjącym baseballistą w Stanach.
Ponieważ Joe DiMaggio nigdy nie zapominał o swoich włoskich korzeniach, jego rodacy postanowili w niecodzienny sposób oddać mu hołd. Trójka projektantów: Jonathan De Pas, Donato D’Urbino i Paolo Lomazzi, którzy polubili niekonwencjonalne rozwiązania, wymyśliła wyjątkowy fotel w kształcie gigantycznej rękawicy baseballowej.
Joe ma stalową ramę, wkład z pianki poliuretanowej oraz skórzaną tapicerkę. „Palce” rękawicy zapewniają wygodne oparcie i podłokietniki. Na fotelu spokojnie mieszczą się dwie dorosłe osoby, troje dzieci lub jeden kibic baseballa, oglądający mecz swojej ukochanej drużyny.
Fotel jest uznawany za jeden z najważniejszych projektów włoskiego wzornictwa z XX wieku. Joe ma już swoje stałe miejsce w słynnej kolekcji ikon designu w Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Właściciele małych mieszkań, któym nie zmieściłby się tak duży mebel, mogą kupić jego miniaturkę z kolekcji Vitra Miniature Classics.
Pełnowymiarowy fotel „Joe” produkuje od ponad czterdziestu lat firma Poltronova. Zapłacimy za niego około 10 tysięcy dolarów.