Dziś nazwalibyśmy go prekursorem projektowania ekologicznego. W przyszłym roku mija 100 rocznica urodzin Władysława Wołkowskiego, twórcy który z wikliny potrafił stworzyć niemal wszystko.
Ale nie tylko z wikliny. Interesowały go i inne materiały pochodzenia naturalnego, stąd w zaprojektowanych przez niego obiektach potrafią dominować również trzcina, słoma, pióra, konopie czy len. W swoich pracach wykorzystywał także drewno, szkło czy metal.
Dziś nazwalibyśmy go prekursorem projektowania ekologicznego. W przyszłym roku mija 100 rocznica urodzin Władysława Wołkowskiego, twórcy który z wikliny potrafił stworzyć niemal wszystko.
Ale nie tylko z wikliny. Interesowały go i inne materiały pochodzenia naturalnego, stąd w zaprojektowanych przez niego obiektach potrafią dominować również trzcina, słoma, pióra, konopie czy len. W swoich pracach wykorzystywał także drewno, szkło czy metal.
Już przed wybuchem II wojny światowej Wołkowski był nie tylko twórcą, ale również i teoretykiem, który przygotowując projekty wiele miejsca poświęcał naturalnej strukturze użytych materiałów. Temu zamiłowaniu do naturalnych kodów pozostał wierny. W latach 60. gdy organizowano wystawy jego przedmiotów, pisał w jednym z artykułów: „Nie znoszę monotonii cywilizacji technicznej, standardu produkcji przemysłowej. W przyrodzie istnieje nieskończona różnorodność, a w niej wielka harmonia. Nie ma na drzewie dwóch jednakowych gałązek ani dwóch jednakowych liści, choć na tym drzewie są ich tysiące, złączone wspólnotą gatunkową. (…) Tymczasem przemysł produkuje techniką jakby matrycową nieskończoną ilość bliźniaków, które potem w odpadach wciskają się do powiązanych systemów natury i zatruwają naturalne środowisko” – to fragment tekstu „Moja koncepcja sztuki”.
Wołkowski tworzył w czasie, gdy jednym z dominujących nurtów stało się wykorzystywanie i fascynacja wszelkiego rodzaju tworzywami sztucznymi. Sam postawił się jakby w opozycji do tych tendencji, wybierając strategię „eko” w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tworzone przez niego krzesła czy taborety powstawały z tego, co daje nam natura, często korzystał też z odpadów np. ogrodniczych czy związanych z przemysłem sadowniczym. Wielokrotnie deklarował, że interesują go wyłącznie materiały naturalne, a konstruując np. siedziska, które wyposażono w metalowe ramy, wielokrotnie poszukiwał ich naturalnych odpowiedników
Swoje wiklinowe meble tworzył sam. Szybko doceniono jego projekty: trafiły na szereg europejskich wystaw, jego prace nagradzano na wystawach w kraju i za granicami (otrzymał m.in. złoty medal przyznany w 1937 roku na Międzynarodowej Wystawie Sztuki i Techniki w Paryżu). Meble wyprodukowane przez Wołkowskiego kupiły m.in. królowe angielska i belgijska, trafiły również do Muzeum Ziemi w Sztokholmie. Wiele przedmiotów, które wyszły spod ręki projektanta i artysty można oglądać w Muzeum w Olkuszu. Są tam zgromadzone zarówno meble, jak i makaty, portrety i pejzaże powstałe z wikliny, strojeńce polskie czy przedstawienia postaci historycznych.
Do dziś projekty Wołkowskiego zachwycają: jego meble są nie tylko wygodne, choć spełniają oczekiwania dobrego, funkcjonalnego projektowania. Choć cechą jego mebli jest wykorzystywanie linii: ta potrafi przyjmować różne kształty, nawet najbardziej fantazyjne. Jego projekty zachowują jednak proporcje, harmonię oraz naturalny rytm. Do dziś bywa postrzegany jako projektant z misją, który dążył do tego, by piękno mogło towarzyszyć w życiu codziennym.
W przyszłym roku mija 100. rocznica urodzin Władysława Wołkowskiego (1902-1986).