– Odziedziczyłyśmy podejście, w którym design, projektowanie wnętrz, architektura, ale też urbanistyka pochodzą z jednej palety projektowania, tylko w różnej skali, a sztuka jest integralną częścią tej palety – tłumaczą Dora Kuć i Karina Snuszka, które od ponad 15 lat prowadzą wspólnie studio architektoniczne Mood Works.
Obie kształciły się na uczelniach w Polsce i we Włoszech. Obie też są twórczyniami multidyscyplinarnymi, które uzupełniają się, a trochę także konkurują ze sobą. Przekłada się to na żywy, rozpoznawalny język projektowanych przez nie wnętrz. Łączy je jeszcze jedno: szczególna atencja wobec sztuki.
Projektowane przez Was wnętrza wymykają się definicjom. Są tak odległe od tych z Instagrama czy Pinteresta, jak to tylko jest możliwe. Przypadek?
Absolutnie nie, przeciwnie. Rozmowy z klientami zaczynamy od przekonywania ich, żeby nie szukali inspiracji dla swojego nowego wnętrza w internecie, ale w sobie. Jeśli tylko chcą i zrozumieją, że nie o to chodzi, by było ono modne i ładne przez pięć, maksymalnie dziesięć lat, tylko by do nich pasowało bez jakichś zewnętrznych odniesień, to zaczynamy wspólną intelektualną przygodę.
Intelektualną przygodę?
Tak, tym właśnie jest projektowanie w naszym rozumieniu. Rozpoczyna się ta przygoda od głębokiego poznania potrzeb i pragnień klienta. W rozmowach z nim nie stronimy od intymnych pytań, bo im więcej powie nam on o sobie, tym to wnętrze będzie bardziej jego. Te rozmowy ujawniają przy okazji pewien punkt odniesienia dla całego projektu. Coś wyjątkowo ważnego dla tego człowieka i jego rodziny. Może są zapalonymi kucharzami i uwielbiają przygotowywać przyjęcia? Może sensem jest dla nich rodzicielstwo i ten dom ma to odzwierciedlać? A może mamy do czynienia z projektantką kostiumów, dla której nieodzownym przedłużeniem jej życiowej i zawodowej przestrzeni jest przestronna, artystycznie zaprojektowana garderoba? Niekiedy też jest to jeden przedmiot albo dzieło sztuki, od którego wychodzimy i zaczynamy projektowanie. Warto zmieniać perspektywę i nie zaczynać tego procesu w sposób oczywisty, oklepany. Poza tymi intelektualnymi nawiasami, grą w skojarzenia i ich rozwijanie w przestrzeni pozostaje funkcja. Ważna w każdej sytuacji.
Obie kolekcjonujecie dzieła sztuki i są one obecne w wielu Waszych projektach – często grają pierwsze skrzypce.
Rozumiemy, w jaki sposób sztuka oddziałuje na człowieka. Jak potrafi oderwać go od codziennych problemów, pozwolić zawiesić się na chwilę w czymś bardziej ponadczasowym i nabrać dystansu do życia. Artyści potrafią nam dać oddech, zmienić perspektywę myślenia. Nasze zamiłowanie do sztuki wynika i z wykształcenia, i z zainteresowań. Cenimy częściowo tych samych artystów, ale każda z nas ma też swoich ulubionych. Obie studiowałyśmy architekturę w Polsce i we Włoszech. Odziedziczyłyśmy podejście, w którym design, projektowanie wnętrz, architektura, ale też urbanistyka – oprócz tych głębszych swoich zagadnień – pochodzą z jednej palety projektowania, tylko w różnej skali, a sztuka jest integralną częścią tej palety. Nie mylić tego z sytuacją, kiedy traktujemy np. obraz jako przedmiot, który wieszamy na ścianę, bo pasuje nam kolorystycznie do kanapy w salonie.
A jak traktować sztukę?
Dlatego rzeźba czy obraz nie mogą być przypadkowe, tylko takie, z którymi utożsamia się nasz klient, bo dostrzega w sztuce przestrzeń dla siebie, trafia ona do niego, coś uruchamia. W przestrzeni domu jest ona również przyczynkiem do rozmowy z gośćmi, ale też do kształcenia wrażliwości dzieci. My bardzo często, jeśli klient jest kolekcjonerem lub ma choć jedną rzeźbę czy jeden obraz, które są dla niego ważne, od nich rozpoczynamy projektowanie.
Czyli znajdujecie dla sztuki odpowiednie miejsce?
Odwracamy kolejność. Bo często jest tak, że ktoś projektuje sobie wnętrze, a potem jako kropkę nad i wiesza gdziekolwiek, często gdzie popadnie, swoje dzieła sztuki. Projektowanie ma dla nas element artystycznej kreacji, projekt musi być od początku przemyślaną kompozycją, a nie dodawaniem czegoś na końcu, uzupełnianiem pustych ścian. Efekt jest wówczas zaburzony, jak na obrazie, w którym ktoś nie odnalazł właściwych proporcji lub zgubił perspektywę.
Jak wygląda ten proces?
Jest to rodzaj malarskiego myślenia, że wystarczy jedna baza kolorystyczna czy wzór wywiedziony z dzieła sztuki i gdzieś kontynuowany jako klamra, by towarzyszące mu we wnętrzu bogate zestawienie tkanin, wzorów, faktur – pozornie niepasujących do siebie – dodawało całości wyrafinowania i jednak spójnego przekazu. Pozwalało tworzyć wnętrze wyjątkowe, jak wyjątkowy jest jego właściciel. Ale do tego trzeba odwagi.
Odwagi?
Tak, wyjścia trochę poza utarte schematy i potraktowania projektowania jako tej intelektualnej przygody, na której końcu znajduje się żyjące swoim indywidualnym rytmem, funkcjonalne, ponadczasowe wnętrze. Takie, jakiego nie znajdzie się na Instagramie. My same podchodzimy do projektowania z odwagą i zachęcamy do niej naszych klientów. I nawet nie chodzi zawsze o to, żeby od razu wywracać cały dom do góry nogami. Czasem wystarczy kilka rzeczy, momentów, które wyjdą ponad standard. Kiedy się boimy i robimy wszystko zachowawczo, to wnętrze jest, owszem, spokojne i fajne, ale nic poza tym.
Macie wewnętrzną potrzebę dzielenia się swoim zamiłowaniem do sztuki, wierzycie w siłę jej oddziaływania. W jaki sposób to robicie?
Najróżniejszy. W Polsce wciąż chodzenie na wystawy nie jest czymś codziennym. Wielu z nas unika też kontaktów z artystami, którzy niejednokrotnie wręcz chcieliby porozmawiać, podzielić się swoimi przemyśleniami i usłyszeć nasze. Dojrzewamy jako społeczeństwo powoli, choć my już dostrzegamy rosnące zainteresowanie sztuką. Nasi klienci, jeśli tylko zechcą, mają możliwość odwiedzenia pracowni artystów, których dzieła im proponujemy, i coraz częściej z tej możliwości korzystają. Raz, że zaczynają rozumieć, dlaczego to zdjęcie jest piękne i drogie i że artysta poświęcił mu miesiąc swojego życia. A dwa: poznają jego historię, przemyślenia twórcy i mają okazję skonfrontować je ze swoimi. W ten sposób buduje się więź. Między naszym klientem, artystą i dziełem. Ta więź przeniesiona do wnętrza nabiera nowego znaczenia. Wówczas ono samo staje się jeszcze bardziej zrozumiałą, konsekwentną i wyrafinowaną kompozycją.
Eklektyzm, kolor i sztuka
Dora Kuć i Karina Snuszka ukończyły Wydział Architektury Politechniki Poznańskiej, studiowały także na Politecnico di Milano (Dora) i Universita di Perugia (Karina), a od ponad 15 lat prowadzą w Warszawie autorskie studio architektoniczne. Mood Works ma jasno zdefiniowany styl. Estetyka, w której projektują Karina i Dora, zasadza się nie tylko na eklektycznym połączeniu wysokiej klasy materiałów i wyposażenia. Wyróżnia ją przede wszystkim autorska paleta kolorystyczna oraz rzadka umiejętność wplatania oryginalnej sztuki w tkankę każdego projektu. W portfolio Mood Works znajdują się projekty wnętrz w najbardziej prestiżowych lokalizacjach rezydencjalnych w Polsce i za granicą oraz biura największych polskich i światowych korporacji. Realizacje studia były wielokrotnie publikowane w mediach polskich i zagranicznych. Mood Works jest również laureatem wielu nagród w prestiżowych międzynarodowych konkursach projektowych.