Jan Lutyk: Nie dopasowuję całego świata do siebie

Warszawa |

27 października 2012 | Design | Ludzie |

– Ribbon jest efektem wyboru ulubionej drogi, aby pracę rozpoczynać od materiału, a dopiero później nadawać mu określony kształt – mówi w rozmowie z „Design Alive” Jan Lutyk, projektant nagrodzony w tegorocznej edycji konkursu Make Me! podczas 6. festiwalu designu w Łodzi. Laureat w nagrodę otrzymał 20 tys. zł oraz słynny fotel zaprojektowany przez Romana Modzelewskiego, niedawno wdrożony do produkcji przez firmę Vzór.

Jan Lutyk jest absolwentem Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego oraz studentem wzornictwa na ASP w Warszawie. Pracuje również jako fotograf freelancer, współpracował m.in z fundacją Young Creative Poland. W zeszłym roku otrzymał drugą nagrodę w konkursie Mazda Design na projekt flakonu dla perfum Zoom-Zoom. Z kolei zaprojektowana przez Lutyka wraz z Stanisławem Czarnockim sofa z balonów na warszawskie Przetwory 2011 zdobyła drugą nagrodę.

Podczas ogłaszania werdyktu konkursu był pan bardzo zaskoczony. Liczył pan, że stołek Ribbon otrzyma nagrodę główną?
Jan Lutyk: – To moja pierwsza nagroda podczas festiwalu designu Łodzi, wcześniej zdobywałem nagrody w konkursach Mazda Design oraz Przetwory. Spodziewałem się, że Ribbon będzie się podobać, nie przeczuwałem jednak, że aż tak bardzo.

W czym pańskim zdaniem tkwi największa siła tego projektu?
– Mój projekt to stołek o nazwie Ribbon, czyli wstążka. Nazwa projektu pochodzi od formy projektu, który przypomina zaplecioną pętlę. To produkt modułowy, składający się tak naprawdę z dwóch modułów, które po złożeniu tworzą jedną nogę, a trzy nogi tworzą cały stołek. To projekt bardzo organiczny w swojej formie, wynika przede wszystkim z długich poszukiwań materiałowych, z wielu godzin pracy ze sklejką, podpatrywaniem w jaki sposób się układa i zachowuje, jakie ma parametry, wytrzymałość czy giętkość.

Często podkreśla pan znaczenie procesu, a zarazem drogi jaką obiera projektant. Na czym polega ten wybór?
– Ribbon jest efektem wyboru ulubionej drogi, aby pracę rozpoczynać od materiału, a dopiero później nadawać mu określony kształt. Nie przepadam za projektowaniem odbywającym się w przeciwnym kierunku – dopasowywania całego świata do formy projektu i czyjegoś „widzimisię”, oderwanego od projektowej rzeczywistości.

Tą drogę odnalazł pan dzięki sklejce…
– Sklejka daje bardzo wiele możliwości, i jest bardzo wdzięcznym materiałem do pracy. Na przykład większość powstających z niej przedmiotów można prototypować w domowym warsztacie. Mnie ten materiał bardzo zafascynował ze względu na łatwość wyginania i kształtowania, a wciąż mamy niewiele takich przedmiotów. To spostrzeżenie zachęciło mnie do dalszych prac. Efektem jest właśnie ten stołek.

Był jednak w Polsce czas, gdy niechętnie sięgało się po sklejkę jako materiał, kojarzył się z PRL-em…
– Jestem na tyle młody, że nastroje dawnej epoki są mi w gruncie rzeczy obce. Wydaje mi się, że zawsze miałem obiektywne spojrzenie na sklejkę i głównie kojarzy mi się z ikonami designu, jak projekty Alvara Alto czy Charlesa Eamesa. Stąd nie mam do niej żadnych uprzedzeń. Sięgnięcie po sklejkę nie było dla mnie próbą swojego rodzaju jej „odczarowania” lecz wykorzystania jej uczestnictwa w świecie projektowym jako materiału wdzięcznego i pełnoprawnego.

Ribbon trafi do produkcji?
– Oczywiście, zawsze jest szansa na wdrożenie, wymaga to jednak pewnych inwestycji, jak choćby form do kształtowania sklejki. W związku z tym historia tego projektu trwa nadal i sam jestem ciekaw, jak dalej się potoczy. Na pewno nagroda w Łodzi otwiera przed tym projektem nowe możliwości, bo zainteresowanie Ribbonem jest duże.

Rozmawiał: MARCIN MOŃKA

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: