O dziejach schodów wiemy niewiele. Nikt, nawet w przybliżeniu, nie umie powiedzieć, kiedy i gdzie je wymyślono. Kamienne schody sprzed 4500 lat można zobaczyć w ruinach Mohendżo-daro w Pakistanie. Z kolei około 2000 roku p.n.e. Egipcjanie budowali schody prowadzące do świątyń. Rzymianie stosowali je w amfiteatrach. Niewykluczone jednak, że najstarsze z nich nie służyły do przemieszczania się na wyższe kondygnacje, lecz w dół, do kopalń.
W 2004 roku najstarsze ze znalezionych w Europie do tej pory drewnianych schodów odkryto w austriackiej kopalni soli w Hallstadt. Mają ponad trzy tysiące lat. Schody dawały możliwość przemieszczania się w pionie bez użycia rąk (inaczej niż po drabinie) i ułatwiały noszenie ciężarów.
Zasadniczo funkcja schodów zatem nie zmienia się od tysięcy lat. Pomagają nam one, ale są jednocześnie najniebezpieczniejszym miejscem w naszych domach. W większości krajów prowadzi się statystyki urazów spowodowanych upadkiem, jednak nie notuje się, z czego dana osoba spadła.
Temat zgłębił John Templer z Massachusetts Institute of Technology w swojej wyczerpującej publikacji „The Staircase: Studies of Hazards, Falls and Safer Design”.
Z domowych schodów częściej spadają kobiety. Mieszkanki USA bardziej niż Japonii, bo te pierwsze poza domem używają wyłącznie wind i schodów ruchomych. Co ciekawe, więcej nieszczęść spotyka na schodach osoby zdrowe niż niesprawne.
Potykamy się nie przez przypadek, ale zazwyczaj przez zły kąt i wymiar stopnia. Nachylenie powyżej 45° jest uciążliwe, a mniejsze niż 27° nieznośnie powolne. Schodzimy i wchodzimy po schodach z prędkością dostosowaną do ich długości. Dlatego w przypadku krótkich schodów stopnie powinny być głębsze, a w przypadku długich płytsze. Wchodząc, pochylamy się do przodu, a schodząc, odchylamy do tyłu. Schody zatem muszą być jakimś kompromisem.
Dwie trzecie wypadków występuje na trzech pierwszych lub trzech ostatnich stopniach. Jeszcze bardziej urazogenne są schody z czterema lub mniejszą ilością stopni. Naszą koncentrację często zaburzają bezmyślnie użyte materiały. Prawdopodobieństwo urazu na schodach prostych wynosi 57%, a na zakrzywionych już tylko 37%.
A skoro już o nich mowa. Spiralne schody w zamkach warownych pięły się zawsze w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Miało to sens, ponieważ 90% ludzi jest praworęczna. Obrońca schodzący po schodach miał więcej miejsca na zamach orężem. Atakujący musiał z kolei odsłonić większą część ciała, aby odeprzeć cios.
Klasycy literatury architektonicznej o schodach piszą mało. Witruwiusz (ten pan od rytmu i proporcji) przestrzega, aby porządnie je doświetlać. Powodem nie był jednak strach przed potknięciem, ale przed zderzeniem z inną osobą. To ilustruje, jak żyło się bez elektryczności, kiedy na przykład krzesła w pokojach rozstawiano pod ścianami, aby nie wpadać na nie w nocy.
Nasz mózg potrzebuje 190 milisekund, aby reagować. Nasze ciało z kolei w tym czasie zdąży pokonać 18 cm. No to się potykamy. Ja na przykład mam często problem, schodząc po schodach, aby trafić w pierwszy stopień.
Miłosz Matelski. „Wnętrza wychodzą z szafy”
Urodzony w Poznaniu, w 1981 roku. Projektant, założyciel pracowni Miastoprojekty. Ukończył architekturę wnętrz i przestrzeni wystawowych na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Pomaga producentom w doborze wzornictwa, strategii projektowej i wdrażaniu produktów na rynku wyposażenia wnętrz. Projektuje przestrzenie komercyjne i showroomy. Edukuje i opowiada o materiałach oraz elementach wnętrz w kontekście ich historii na @miastoprojekty, oraz w cyklu krótkich opowieści „Wnętrza wychodzą z szafy” na portalu „Design Alive”.