Jego zawodowa droga rozpoczęła się od dziecięcych zabaw z drewnem i gliną, a dziś prowadzi własne biuro projektowe zaczynające być rozpoznawalne międzynarodowo. Kamil Domachowski z trójmiejskiej pracowni IFAgroup w grudniu odebrał prestiżową nagrodę „Europe 40 Under 40”, przyznawaną przez The Chicago Athenaeum Museum oraz The European Centre of Architecture.
Ostatnie miesiące to dla Domachowskiego i jego zespołu nagrody i wyróżnienia w zagranicznych konkursach architektonicznych, takich jak Architizer A+Award dla budynku kliniki, oraz wyróżnienie w Archello Awards oraz nominacje: do nagrody Prezydenta Gdańska w konkursie na najlepszą gdańską realizację architektoniczną, oraz w XXVIII edycji konkursu Polski Cement w Architekturze, oraganizowanego przez SARP.
W rozmowie z „Design Alive” Kamil Domachowski dzieli się historią swoich początków oraz inspiracjami, które napędzają jego twórczość.
Czy architektura była od zawsze „planem na życie”?
Kamil Domachowski: Może nieświadomie tak, ponieważ już jako sześciolatek budowałem zabawki z drewna. Mój ojciec miał składzik, mały warsztat, w którym po godzinach dorabiał, tworząc meble i boazerię. To zawsze mnie fascynowało. Miałem dostęp do narzędzi i budowałem różne konstrukcje, na przykład traktorki i przyczepki. Z kolegami i kuzynami tworzyliśmy całe mini gospodarstwa.
Jako nastolatek dorabiałem na zrębach w lesie. Dźwigając kłody, zacząłem dostrzegać w nich nogi stołów bilardowych. Zbudowałem trzy, a później zacząłem tworzyć wiatraki ogrodowe z odpadków desek, już zarobkowo. Był także epizod budowy motocykli i prace na budowach. Tworząc te rzeczy, poczułem, że architektura to może być moja droga.
Jak wspominasz swoje początki?
Swoje pierwsze kroki w zawodzie stawiałem w pracowni Kwadrat w Gdyni. Tam po raz pierwszy z bliska zobaczyłem, jak wygląda warsztat projektowy i codzienność w tym zawodzie.
Samodzielna praca szybko zweryfikowała moje wyobrażenia – rysowanie toalet czy projektowanie garaży okazały się częścią rzeczywistości. Mimo to, krok po kroku jako trzyosobowe biuro, zaczęliśmy realizować pierwsze projekty.
Ale zanim do tego doszło, na studiach również nie marnowałeś czasu.
Na pierwszym roku spędziłem wiele godzin w bibliotece, studiując prace takich architektów jak Alvar Aalto, Peter Zumthor, Tadao Ando, Herzog de Meuron czy MVRDV. Patrząc na ich realizacje, moje dziecięce eksperymenty wydawały mi się z jednej strony niepoważne, a z drugiej – dobrą podstawą dalszych działań. Próbowałem wytworzyć własny kierunek logicznego poszukiwania kształtu w kontekście, często przy pomocy makiet.
Na trzecim roku wziąłem udział w studenckim konkursie na mały budynek biurowy w Grudziądzu. Przyniosłem projekt bryły wykonany w glinie, który nawiązywał do kontekstu zabytkowego kościoła. To był moment, w którym glina, znana z dzieciństwa, powróciła w dojrzalszej formie.
Na piątym roku studiów, wspólnie z Maciejem Buschem, z którym do dziś działamy razem w IFAgroup – odbywaliśmy praktyki w biurze, uczestnicząc w projekcie, który zwyciężył w prestiżowym konkursie. Potem możliwość uczestnictwa w tak kompleksowej pracy nad dalszymi fazami projektu, w który zaangażowanych było ponad 80 specjalistów z różnych branż, nauczyło mnie odwagi w rozwiązywaniu problemów zawodowych.
Proces projektowania architektonicznego to sztuka kompromisów, jednak zawsze oparta na zasadach i głębokim szacunku do przestrzeni.
Praca architekta to też nieustanna ocena. Rywalizacja w konkursach uczy, jak stawić jej czoła?
To dwa różne aspekty. Ocena naszej pracy pojawia się na każdym etapie – od projektu po użytkowanie budynku. Ludzie często nieświadomie oceniają otoczenie przez pryzmat tego, jak się w nim czują. To dla nas najważniejszy wskaźnik.
Konkursy z kolei pozwalają na dystans i refleksję. To moment, w którym konstruktywne uwagi innych stają się źródłem rozwoju lub pohamowania zapędów. Sukcesem owszem jest tworzenie projektów, które wyznaczają standardy i mogą być punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń architektów. Ale sukcesem jest także budowanie architektury tła z szacunkiem do tego co już jest.
Po studiach przyszedł czas na weryfikację umiejętności.
Jednym z naszych pierwszych zleceń był garaż dla klienta, który chwilę później szukał architekta do rozbudowy swojego domu – kostki. Zaproponowaliśmy przekrzywiony mansard, który harmonijnie wpisał się w gradację wysokości pierzei ulicy, ale który spotkał się z odmową wydania pozwolenia na budowę. Inwestor, przekonany do tej wizji – zwłaszcza przez centralne okno „czapki”, które kojarzyło mu się z lampą laryngologiczną, co nawiązywało do jego pracy w branży medycznej – dał nam czas na odwołanie.
Urząd Wojewódzki ostatecznie uznał nasz projekt za współczesną interpretację dachu mansardowego i wydał pozwolenie na budowę. To doświadczenie nauczyło mnie, że warto być upartym i wiernym swoim przekonaniom.
Gdybyś miał określić co jest dla Ciebie najważniejsze w projektowaniu…
Moje priorytety opierają się na dogłębnym zrozumieniu miejsca i odkryciu jego kontekstu. Na tej podstawie decyduję, czy projekt powinien kontynuować historię miejsca, czy stać się początkiem czegoś zupełnie nowego.
Kluczowym narzędziem w procesie twórczym są makiety. Dzięki nim mogę w pełni zobaczyć i ocenić projekt. Makieta nie oszukuje – daje rzeczywisty obraz i precyzyjną kontrolę nad przestrzenią.
A inspiracja – jak dbasz o to, by nie zabrakło Ci pomysłów?
Czerpię ją przede wszystkim z doświadczeń – zarówno zawodowych, jak i życiowych. Kluczowe są dla mnie lokalność oraz rozmowy z inwestorami. To często ich opowieści o oczekiwaniach i codziennym życiu dostarczają cennych informacji, które kształtują projekt. Ta praca to seria epizodów, anegdot i śmiesznych sytuacji, które pozwalają zżyć się z Inwestorem.
Patrząc w przyszłość, inspiracją stają się podróże, zgłębianie konkretnych tematów czy zespołowe rozmowy, które pozwalają na wymianę spostrzeżeń i świeże podejście. Proces projektowania jest wielowątkowy i wymaga pracy zespołu składającego się z wyspecjalizowanych osób, z których każda zajmuje się innym zakresem. Nasz zespół ludzi jest różnorodny, a jednocześnie łączy się w zgraną całość.
Każdy projekt traktujemy jak prototyp – szyty na miarę miejsca i kontekstu.
Co w takim razie doradziłbyś młodszym kolegom i koleżankom z branży, co powinno znaleźć się w ich „architektonicznym niezbędniku”?
Ważna jest umiejętność podejmowania decyzji, które sprzyjają otoczeniu, oraz zdolność doprowadzenia inwestycji do końca. Architekt to nie tylko projektant – to także mediator, doradca i często spowiednik inwestora.
Projekt nie kończy się w momencie, gdy opuszcza biuro. Kluczowy jest cały proces przygotowawczy – uświadamiamy inwestorom, że najprostsze formy często okazują się najtrudniejsze do realizacji.
Jak więc wygląda Twój typowy dzień w pracy?
Każdy dzień to mieszanka racjonalności i spontaniczności – ich proporcje zmieniają się w zależności od fazy projektu.
Dzień zaczynam wcześnie – o 6:00 rano – a kończę często dopiero o 23:00. Mam nieocenione wsparcie żony, z którą studiowałem i która, z ogromną cierpliwością, pomaga mi godzić życie zawodowe z rodzinnym, opiekując się naszą dwójką małych dzieci.
Na początku kariery podobało mi się szybkie tempo pracy. Byłem zmęczony, ale szczęśliwy. Dziś, kiedy zespół rozrósł się do 11 architektów oraz wielu współpracowników z różnych dziedzin – obowiązki są bardziej podzielone.
Najważniejsze pozostaje jednak to, by w codziennym biegu nie zgubić idei tworzenia – serca każdego projektu.
Mówiąc o sercu – pomówmy o marzeniach.
Marzę o prostych rzeczach, takich jak auto terenowe i dalekie wyprawy. Kiedyś miałem dwie terenówki, ale musiałem je sprzedać, aby wesprzeć budowę biura. Chciałbym do tego wrócić, ponieważ wyprawy pozwalają mi nabrać dystansu i znaleźć nowe inspiracje.
Jeśli chodzi o architekturę, moje marzenia są bardziej konkretne: chciałbym projektować odpowiedzialne budynki. Projekty, które z perspektywy czasu uznam za wartościowe – zarówno pod względem ekologicznym, jak i kontekstualnym. Jak powiedział Tadao Ando: „Każdy projekt powinien być jak dialog między przeszłością a przyszłością – most, który łączy to, co było, z tym, co ma dopiero nadejść.”
Największe wyzwanie w dotychczasowej karierze to…
Największe wyzwania wciąż są przede mną, ale patrząc wstecz, było wiele trudnych momentów. Pamiętam, jak moja żona uspokajała myśli, słuchając dźwięku piekarnika o trzeciej w nocy, gdy mieliśmy napięte terminy i ograniczone budżety inwestorów.
Kiedyś Tomek Konior, na jednym z wykładów na którym byłem, powiedział, że architekturę ocenia się po tym, jak się starzeje. Zgadzam się z tym w pełni.
Mówiąc o wyzwaniach – niedawno otrzymałeś nagrodę „Europe 40 Under 40”.
To ogromna radość, ale i duża odpowiedzialność.
Tego typu wyróżnienie może przełożyć się na komercyjny sukces?
Być może. To przede wszystkim potwierdzenie jakości pracy i doskonała promocja. Dzięki temu więcej osób dowiaduje się, co tworzymy, a to zawsze otwiera nowe możliwości.
Wręczenie nagrody zbiegło się z okresem podsumowań i wyznaczania nowych celów. Jakie są Twoje plany na kolejne miesiące?
Rok 2025 mamy już zaplanowany – to seria projektów, które pozwalają rozwijać nasze biuro również w kierunku precyzyjnych analiz przedprojektowych. Chcemy rozwijać specjalizację w tworzeniu domów-rzeźb i większych rezydencji, gdzie bryła naturalnie przenika się z wnętrzem. Działamy też w obszarze przebudowy zabytków, architektury przemysłowej i medycznej.
Kamil Domachowski
Rocznik 1986. Architekt, absolwent Politechniki Gdańskiej. W 2014 roku założył firmę architektoniczną IFAgroup. Zrealizował wiele projektów domów jednorodzinnych oraz budynków publicznych. Kamil Domachgowski jest także współautorem koncepcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, 2010 rok, razem z Maciejem Buschem w Studio Kwadrat.
W grudniu 2024 roku otrzymał nagrodę „Europe 40 Under 40”. Co roku The European Centre for Architecture Art Design and Urban Studies we współpracy z The Chicago Athenaeum: Museum of Architecture and Design wyróżnia czterdziestu wschodzących liderów architektury i wzornictwa w Europie, którzy nie ukończyli jeszcze 40. roku życia. Program nagradza najbardziej obiecujących specjalistów, promując nowe talenty i innowacyjne podejście do projektowania, które kształtuje przyszłość miast i środowisk.
IFAgroup
IFA, czyli Innowacyjna Firma Architektoniczna została założona w 2014 przez architekta Kamila Domachowskiego, jednak korzenie grupy sięgają 2007 roku. Obecnie zespół stanowi 10 osób. IFA kreuje formy poprzez syntezę, okrajanie z nadmiaru niepotrzebnych wartości oraz poszukiwania istoty rzeczy bez zbędnych dodatków.