Katarzyna Tilszer podjęła się ambitnego zadania przeobrażenia mieszkania w warszawskiej Kolonii Lubeckiego przy ul. Uniwersyteckiej. 80-metrowa przestrzeń, zakupiona przez właścicielkę w latach 90., przeszła kompleksową metamorfozę, która przywróciła jej modernistyczny charakter.
Mieszkanie pierwotnie składało się z trzech małych pokoi i ciasnej kuchni. Stan wnętrza pozostawiał wiele do życzenia, a o oryginalnych elementach sprzed wojny nie było mowy. – Aby przywrócić modernistyczny charakter wnętrza, najpierw trzeba było dosłownie wypruć i wyrzucić koszmarne detale z okresu PRL-u – wspomina Tilszer.
Kluczowe w tym procesie okazały się zachowane przedwojenne fotografie, które posłużyły jako punkt odniesienia. Plastikowe okna zastąpiono drewnianymi, zniszczone podłogi wymieniono na dębowy parkiet, a kuchnia została otwarta na salon. Nowo powstałą przestrzeń połączył delikatny, ręcznie wykonany łuk wykończony gipsowym kołnierzem.
Projektantka postawiła na połączenie współczesności z elegancją Dwudziestolecia Międzywojennego. Meble wykonano na zamówienie z forniru orzechowego, inspirowane oryginalną orzechową szafką z zaoblonymi bokami, którą odnowiono i wykorzystano w łazience jako podstawę pod umywalkę.
Minimalistyczne elementy dopełniają oryginalne meble z rynku wtórnego, które po renowacji idealnie wkomponowały się w nowe wnętrze.
W kuchni zastosowano granitowe blaty, a szafki dyskretnie podświetlono ciepłymi diodami LED sterowanymi czujnikami ruchu. W łazience pojawiły się prążkowane kafle w kolorze brudnego różu, sztukaterie i subtelne oświetlenie, które podkreślają oryginalne drewniane detale.
Największym wyzwaniem było uzyskanie pozwoleń na zmiany w układzie pomieszczeń i przekonanie Konserwatora Zabytków, że proponowane zmiany są zgodne z oryginalnymi założeniami przedwojennymi. – Procedury te są zwykle dość czasochłonne, ale tym razem wszystko odbyło się dość gładko – dodaje projektantka.
Największą satysfakcję przyniósł natomiast moment wykucia łuku między kuchnią a salonem. – To było „wow”! Zależało mi, żeby zaoblenia miały odpowiednie kąty. Robiliśmy je ręcznie, odrysowując szablony na ścianie.
Katarzyna Tilszer
Rocznik 1975. Absolwentka Wydziału Prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz British College of Interior Design. – Odkąd pamiętam, uwielbiałam remonty, przeróbki, budowy. Prowadziłam je najpierw dla siebie – bardzo liczne, potem dla znajomych. To, co większość uznawała za koszmarne utrapienie, to dla mnie zawsze był miód na serce – podkreśla. Kilka lat temu ukończyła studia z projektowania wnętrz i od tamtej pory realizuje projekty również dla klientów.