Dubaj, Guangzhou, Lagos, Houston i Londyn. Pięć miast, którym przyglądała się zza obiektywu aparatu Charlie Koolhaas, fotografka, artystka, wykładowczyni akademicka. Swoje prace zebrała w książce „City Lust”” („Spragnieni Miasta”). Jej powiększoną, 25-metrową wersję – wciąż można oglądać na Łódź Design Festival.
Artystka, która dorastała w Londynie, a obecnie mieszka i pracuje w Rotterdamie, spędziła w sumie 10 lat, prowadząc osobiste badania we wspomnianych miastach – zresztą mieszkała w czterech z nich. Chciała sprawdzić, czy jako mieszkańcy globalnej wioski coraz bardziej się do siebie upodabniamy. Okazało się, że nawet w wielomilionowych miastach, gdzie panuje totalne wymieszanie kultur, religii, narodowości, tak naprawdę żyjemy obok siebie. I wcale nie chcemy poznawać się nawzajem. – Ignorowanie to nowa forma współżycia społecznego – podkreślała Charlie Koolhaas, opowiadając o swojej wystawie i książce. Jako przykład doskonale ilustrujący to stwierdzenie pokazała jedno z zdjęć zrobione w Dubaju. Fotografka uchwyciła w kadrze idące brzegiem dwie pary – jedną ze świata zachodniego, a drugą – Bliskiego Wschodu. – Tego już nie widać na zdjęciu, ale nawet nie spojrzeli w swoją stronę, mijając się. Jakby byli przeźroczyści dla siebie nawzajem – mówi.
Z drugiej strony wielu mieszkańców Chin, Nigerii, Emiratów Arabskich, Stanów Zjednoczonych, czy Wielkiej Brytanii ma podobne aspiracje i marzenia. – Jest takie słowo, które znali mieszkańcy wszystkich tych pięciu miast. To słowo klucz, słowo będące niemal religią. Coś, co jest pożądane, w co wierzymy bezkrytycznie. To „lifestyle” – przyznaje Koolhaas. Dlatego tak bardzo lubi fotografować mniej reprezentacyjne ulice, fragmenty miast, których nie zobaczymy w folderach reklamowych. – Takie miejsca mówią najwięcej o ludziach. Pokazują jakie są ich ambicje, o jakim lifestylu marzą i jakie jest ich życie naprawdę – podsumowuje autorka zdjęć.
Więcej: www.lodzdesign.com, www.charliekoolhaas.com