Maarten Baas. Syn pastora

Cieszyn |

13 września 2013 | Design | Ludzie |

Grał na gitarze, nosił długie włosy i pisał wiersze. Długo, instynktownie szukał swojej ścieżki. Zachęcony przez ojca, by próbował sam odnaleźć swój sposób na życie, stał się jednym z najciekawszych europejskich projektantów młodego pokolenia. Maarten Baas.

Grał na gitarze, nosił długie włosy i pisał wiersze. Długo, instynktownie szukał swojej ścieżki. Zachęcony przez ojca, by próbował sam odnaleźć swój sposób na życie, stał się jednym z najciekawszych europejskich projektantów młodego pokolenia. Maarten Baas.

Niezwykle miło spotkać chłopaka, którego kreatywność wyrosła w miłości i rodzinnym zrozumieniu. Nie była efektem buntu, sposobem na udowodnienie światu, że jednak potrafię. Nie była eksplozją skrywanego, bo nierozumianego, talentu. Wręcz przeciwnie. Wspierany, uczony od dziecka otwartości szukał własnej ścieżki i sposobu na życie. Spokojny, uśmiechnięty. Maarten Baas ma urodę chłopczyka i opinię awangardzisty, choć wcale się na nią nie sili. Zwyczajnie, robi to, co robił od zawsze, a świat właśnie do niego powoli dobiega.

– Pracuję już ponad 10 lat. Nigdy nie zmierzałem w stronę ilości, zawsze najważniejsza była jakość. Nie zastanawiam się teraz, w jaką stronę zmierza świat i rynek, tylko podążam swoją drogą. Małe ilości, ręczna robota, unikalność. Może to dziś globalny trend, ale ja w taki sposób pracowałem od zawsze.

Cała rozmowa Ewy Trzcionki z Maartenem Baasem w ósmym numerze kwartalnika „Design Alive”
Magazyn znajdziesz: tutaj
Prenumeratę zamówisz: tutaj

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: