– Bycie mamą zadecydowało o tym, jaką ścieżkę przyjmuję. Miałam rok na to, by trochę pomyśleć, odsapnąć. Bycie mamą wpływa na inne spojrzenie. Po roku przerwy mam bardzo odświeżoną głowę, działającą na wysokich obrotach. Chcę tworzyć nowe wartości – póki mam ten power – mówi w wywiadzie dla „Design Alive” Małgorzata Żmijska, jeszcze do niedawna siła sprawcza Łódź Design Festivalu, dziś dojrzała matka idąca własną drogą.
Energia Małgosi Żmijskiej oświetliłaby całe osiedle, a ilość proponowanych przez nią pomysłów przyprawia o zawrót głowy – z wrażenia i z zazdrości. Kto z nią pracował, ten wie. Szybka, skuteczna, merytoryczna, pełna optymizmu, a jednocześnie niezwykle życzliwa dla innych. Wszystkie te cechy sprawiają, że stała się cenionym managerem, organizatorem i twórcą w branży polskiego designu. Od 2005 roku aktywnie działa w zakresie organizacji wydarzeń kulturalnych zlokalizowanych na pograniczu sztuki i biznesu, w Polsce i na świecie. Od początku istnienia Łódź Design Festival związana z nim wykonawczo i merytorycznie, a od 2010 roku jego dyrektor programowa. Odpowiedzialna za inicjowanie i wdrażanie nowych rozwiązań, projektowanie doświadczeń jego uczestników. Nagradzana m.in. Design Alive Awards 2013. Współpracowała z najlepszymi polskimi kuratorami i badaczami, przybliżając tematykę projektowania w wielu różnych płaszczyznach. Teraz, przyszła kolej na zmiany i własne kreatywne wyzwania. Na Gdynia Design Days pokazała nam Akademię Pana Technika, swoją pierwszą samodzielną wystawę zorganizowaną dla dzieci. Teraz wydała „Niemapę” – ilustrowany przewodnik po Łodzi. A to dopiero początek!
Myśląc o Tobie zawsze na myśl przychodził Łódź Design Festival.
– Tak, byłam związana z festiwalem od samego początku, w kilku rolach. Całe osiem lat drogi zawodowej spędziłam właśnie tam. To był fantastyczny czas. Zaczęłam w Łódź Art Center (fundacji organizującej ŁDF) od strony produkcyjnej. Naturalnie ewaluowałam w działania programowe, zdobywając wiedzę merytoryczną, która – chcą nie chcąc – przychodziła w trakcie pracy nad tworzeniem wystaw i wydarzeń festiwalowych. Osiem lat temu wzornictwo w kraju było na całkowicie innym poziomie ilościowym i jakościowym. Możliwość obserwowania rozwoju tej dziedziny było i jest fascynującym doświadczeniem. Tylko teraz doświadczam tego w nowej roli.
Zaczynasz całkiem nową – swoją własną przygodę z projektowaniem.
– Tak. Po ośmiu latach przyszła pora na zmiany. Na świat przyszedł mój syn. Co się z tym wiąże, na swojej drodze zawodowej miałam rok oderwania się od pracy. Miałam czas na podsumowania, przemyślenia i doszłam do tego, że to co mogłam zrobić przy festiwalu, już zrobiłam, to czego mogłam się nauczyć, również się nauczyłam. Fantastyczna przygoda, którą tam przeżyłam już się dla mnie zakończyła. Poczułam się gotowa na realizowanie własnych pomysłów w środowisku, które poznałam i z umiejętnościami, które zdobyłam. Teraz tworzę swoje projekty – różnorodne, bo chcę sama się sprawdzić. W ramach Gdynia Design Days zrobiłam swoją pierwszą wystawę Akademia Pana Technika, która opowiada o technologii. W sierpniu miała miejsce premiera „Niemapy”, niezwykłego przewodnika po Łodzi dla dzieci z grafiką Ładne Halo, który wydaję we współpracy z Pocztą Polską, EC1 i Urzędem Miasta Łodzi. Dotykam różnych elementów, korzystając ze swojego doświadczenia i wiedzy zdobytej przez ostatnie 8 lat. Rozpoznaję różne tereny, ale jednocześnie robię to, na co mam ochotę, co zawsze chciałam zrobić.
Widzisz już jakiś wspólny mianownik przedsięwzięć, za które się zabierasz?
– Jedynym wspólnym mianownikiem, który rozpoznaję w tym momencie jest to, że dają mi one ogromną satysfakcję. Robię takie rzeczy, które w jakiś sposób mnie przyciągają. Wszystkie związane są z projektowaniem, myśleniem projektowym, z designem w bardzo szerokim kontekście.
Jesteś z wykształcenia socjologiem. Dlaczego akurat design stał się głównym bohaterem? Zaczęło się od ludzi, szeroko pojętej kultury?
– Większość rzeczy w moim życiu jakoś tak naturalnie do mnie przychodzi. Tak było również z designem. Początkowo w Fundacji zajmowałam się działaniami wykonawczymi, przy tej okazji okazało się, ze jestem sprawnym managerem, producentem. W sposób spontaniczny pojawiła się wiedza, nawiązałam relacje z ludźmi z branży designu, w związku z czym moi szefowie zaproponowali mi, bym zajęła się programem. Kiedy taka możliwość się pojawiła, z wielką ciekawością i otwartością na nowe doświadczenie podjęłam to wyzwanie. Ucieszyło mnie, kiedy stało się jasne, że również tę rolę udźwignęłam. Świat projektowy, w którym łączenie różnych kompetencji, rozwiązywanie konkretnych problemów, kombinowanie, praca w zespole, kreatywność są ważnymi wyznacznikami stał mi się bardzo bliski.
Jak zdobywałaś wiedzę o projektowaniu?
– W praktyce, przez obserwację, kontakt z ludźmi. Łódź Design organizuje konkursy, które powodują, że masz do czynienia z najlepszymi projektami. Dzięki wystawom dużo podróżowałam, spotykałam ciekawych twórców, brałam udział w wielu dyskusjach, wykładach, zapraszaliśmy gości, debatowaliśmy. Ta cała wiedza się do nas przykleja, otacza nas, pływamy w niej, dotykamy jej korzeni.
Jako dyrektor programowa festiwalu współdecydowałaś o temacie danej edycji, a zatem poniekąd naprowadzałaś branżę projektową na temat, którym żyła przez cały kolejny rok. Inspirowałaś. Co decydowało o wyborze kierunku w danym momencie?
– Nadając tytuł edycjom, zawsze naradzałam się z zespołem lub powołaną radą programową. Bardzo wiele rożnych czynników wpływało na tę decyzję. W 2014 kiedy mówiliśmy o empatii, spożywaniu i zamieszkiwaniu, spojrzałam na design jako socjolog. Zaczęłam się zastanawiać, które elementy, obszary życia można wyróżnić i w łatwy sposób strukturalizować w kontekście projektowania, co wpływa na nasze życie, co jest nam bliskie i zrozumiałe dla ludzi. Wtedy właśnie pomyślałam o tych trzech obszarach. Zamieszkiwanie, czyli architektura i wyposażenie; spożywanie, czyli wątek projektowania jedzenia, oraz empatia, branie pod uwagę potrzeb ludzkich, codziennych niedogodności – projektowanie wymagające zanurzanie się w problem. Społeczny aspekt designu interesuje mnie najbardziej. Społeczny, czyli zorientowany na człowieka.
I właśnie tym kluczem podejmujesz się kolejnych wyzwań?
– Tak, widać to w moich obecnych działaniach. Akademia Pana Technika, tworzona zgodnie z hasłem przewodnim tegorocznego Gdynia Design Days, spogląda na projektowanie w kontekście interakcji społecznych, osadzonych w świecie pędzącej technologii. Całe sieci twórców, konstruktorów, użytkowników mogą mieć realny wpływ na kształt przyszłego świata. Nasza wystawa ma być swego rodzaju zaproszeniem do działania.
Akademia Pana Technika jest zdecydowanie nowością. Technologia, projektowanie i edukacja – takie zestawienie nie jest jeszcze w Polsce popularne, zwłaszcza w kontekście designu.
– Powołując Akademię do życia chciałam zacząć wypełniać dostrzeżoną lukę – poprzez dobrze zaprojektowane wystawy, jasne, czytelne, spróbować oswoić technologię. Tego nie było jeszcze u nas – robią to oczywiście parki naukowe takie jak na przykład gdyński Eksperyment, warszawskie Centrum Nauki Kopernik, ale na festiwalach designu ta tematyka nie była jeszcze poruszana. Akademia ma pokazać w przystępny sposób, że technologia nie tylko może być przez nas użytkowana, ale też współtworzona, wykorzystywana jako narzędzie do realizacji naszych potrzeb. Sami możemy tworzyć, a nie tylko przyjmować gotowe rozwiązania.
Gdzie jest miejsce designu w tym wszystkim?
– Akademia Pana Technika pokazuje możliwe do wykorzystania zestawy. Z jednej strony projektujesz i bierzesz odpowiedzialność za przedmiot i jego kształt dostosowany do twoich potrzeb. Pokazujemy również rozwiązania gotowe, stworzone przez projektantów, które mają formę ostateczną. Chcemy udowodnić, że odbiorca może projektować. Choć samo słowo jest nadużywane, to jednak chcemy pokazać, że możesz tworzyć, majsterkować, generować rozwiązania, które są ci potrzebne, i których forma jest w większym stopniu funkcjonalna, aniżeli estetyczna. To są zazwyczaj produkty zrobione w stylu DIY z elementów, które masz pod ręką. Liczy się ich funkcja i dobra zabawa.
Nie boisz się technologii? Nie jest jej już za dużo w naszym życiu?
– Wiesz, ja tę wystawę robię również dla siebie. Choć jest zaprojektowana głównie z myślą o najmłodszych to, mam nadzieję, inspirowała również dorosłych. Ja sama bardziej użytkuję sprzęt i oprogramowanie, niż je rozumiem. Sama chciałabym lepiej poznać sposób działania mojego telefonu, a nawet zdobyć umiejętności samodzielnego konstruowania rozwiązań. Poprzez Akademię Pana Technika chcę sama poznać elektroniczne komponenty. Podczas Gdynia Design Days zaobserwowałam ogromną fascynację dzieci i dorosłych, pojawiające się pytania, ich nieposkromioną ciekawość. Doszłam do przekonania, że Akademia Pana Technika powinna dalej żyć, rozwijać się. Radość dzieciaków po warsztatach, gdy wychodziły z nich z własnym instrumentem, robotem – widać, że było im to potrzebne, że sprawiało wiele przyjemności. Z pewnością pokażemy Akademię w Gdyni jeszcze raz, chcemy przygotować towarzyszące jej warsztaty dla nauczycieli, zarazić bakcylem, który miejmy nadzieję, przeniesie się na formę i proces edukacji w ich szkołach.
Nie mogę pominąć tematu rodziny i tego, że zostałaś mamą. Z pewnością nowa rola decyduje o rodzaju projektów, w które się angażujesz.
– Na pewno bycie mamą zadecydowało o tym, jaką ścieżkę przyjmuję. Miałam rok na to, by trochę pomyśleć, odsapnąć. Doświadczyłam, że projekty realizowane samodzielnie dają możliwość elastycznej organizacji dnia i pracy. To z pewnością miało kluczowe znaczenie przy podejmowaniu kolejnych decyzji. Jeśli chodzi o tematykę, to zdecydowanie tak. Bycie mamą wpływa na inne spojrzenie. Kolejny projekt, którym teraz się zajmuję również dotyczy dzieci. To z myślą o najmłodszych robię przewodnik po Łodzi – mam jednak nadzieję, że również rodzice będą mieć radochę. Więc muszę przyznać, że tak. Bycie mamą decyduje o tym, co robię. Chcąc nie chcą tematy się zmieniły. (śmiech)
Widać, że szybko znalazłaś złoty środek, kompromis.
– Tworząc obecnie rzeczy, podejmując się nowych tematów myślę też o moim synu, o tym, że fajnie zrobić coś ciekawego również dla niego. Nie ma przewodnika dla dzieci po Łodzi – pomyślałam, że chciałabym, by również on z niego kiedyś skorzystał. Z technologią również tak było. Patrzyłam na mojego syna, który ma 14 miesięcy i zasuwa paluchem po moim telefonie. Wolałabym, by coś z tego rozumiał, sam kreował.
Patrząc na twoje doświadczenie, ilość lat spędzonych na oglądaniu designu i pokazywaniu kreacji projektantów z całego świata, nie można oprzeć się wrażeniu, że o polskiej branży wiesz już wszystko, albo prawie wszystko. Zdobyłaś ogromną wiedzę. Nie kusi cię krytyka?
– Chcę generować jak najlepsze produkty, jak najbardziej skierowane na potrzeby, które dostrzegam, które pojawiają się wokół mnie i na tym chcę się koncentrować. Może przyjdzie kiedyś taki moment, by podejmować się krytycznych analiz, wystaw, konferencji. Teraz jednak swój wysiłek chciałabym skupić na generowaniu dobrych i ciekawych produktów – wystawienniczych, wydawniczych. Nie mam obecnie potrzeby, by brać udział w designie krytycznym.
Mówisz o potrzebach. Jakie ty dostrzegasz w swoim otoczeniu, w Polsce?
– Teraz, obieram w swojej pracy kierunek edukacyjny. Akademia Pana Technika, również „Niemapa”, pokazująca dzieciakom miasto Łódź, są tego wyrazem. Chciałabym współpracować z nauczycielami, zbadać, jakie są ich potrzeby i może właśnie coś dla nich/z nimi wygenerować, stworzyć.
Wspaniały ten twój entuzjazm. Udziela się!
– Po całym roku przerwy mam bardzo odświeżoną głowę, działającą na wysokich obrotach. Mam dużo energii, by inicjować przedsięwzięcia różnego rodzaju i dużo siły, by je realizować. Chcę tworzyć nowe wartości – póki mam ten power. Zobaczymy, co się dalej stanie. Bardzo mi się dobrze układa zawodowo, spotykam wspaniałych ludzi – aż z radości dostaję gęsiej skórki, jak tylko o tym pomyślę. Zawsze gdy pojawia się chwila zwątpienia, staram się ufać sobie, ufać tej energii i dobru, które mnie otacza. Teraz, skupiam się na realizowaniu autorskich pomysłów i budowaniu zespołu ludzi z podobną wizją i równie silnym entuzjazmem.
Łódź nadal będzie centrum dowodzenia Małgosi Żmijskiej?
– Nie wiem. Teraz jest bardzo trudno o jakiekolwiek stanowcze definicje tego, kim jesteśmy, czym się zajmujemy i gdzie mieszkamy. Wiele ludzi ma problem z odpowiedzią na pytanie, gdzie żyją, gdzie jest ich miejsce, jaka jest ich rola zawodowa. Rzeczywiście przez ostatnie 30 lat mieszkałam i tworzyłam w Łodzi i to miasto jest mi najbliższe.
Rozmawiała: JULIA CIESZKO