Szerokie ulice. Wielkie domy. Na placach i skwerach kwitną magnolie. Ciche miasto nie zdradza się żadnym dźwiękiem. Ten poranny spokój jest jednak tylko pozorny. Już za parę godzin otwarcie największych w Europie i na świecie targów designu. Jesteśmy w Mediolanie, mieście które dobry design ma we krwi.
– Dla nas mediolańczyków Design Week to najważniejsze wydarzenie w roku. Ważniejsze nawet niż Fashion Week. To właśnie w kwietniu wyciągamy najlepsze ciuchy z szafy, żeby dobrze się zaprezentować na ulicy – śmieje się Francesco, młody projektant z Cassiny.
Szerokie ulice. Wielkie domy. Na placach i skwerach kwitną magnolie. Ciche miasto nie zdradza się żadnym dźwiękiem. Ten poranny spokój jest jednak tylko pozorny. Już za parę godzin otwarcie największych w Europie i na świecie targów designu. Jesteśmy w Mediolanie, mieście które dobry design ma we krwi.
– Dla nas mediolańczyków Design Week to najważniejsze wydarzenie w roku. Ważniejsze nawet niż Fashion Week. To właśnie w kwietniu wyciągamy najlepsze ciuchy z szafy, żeby dobrze się zaprezentować na ulicy – śmieje się Francesco, młody projektant z Cassiny.
To już 52. edycja Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie (9-14 kwietnia). Miasto znów odwiedzi ok. 700 tys. ludzi.
Targi
Dla wielu spośród 2500 wystawców jest to zwieńczenie rocznych przygotowań. Przez ten jeden tydzień prezentują się tu wystawcy z całego świata. W ciągu kilku dni zjeżdża tu ponad 300 tysięcy zwiedzających ze Azji, Ameryki Północnej i Południowej, Afryki, łączne ze 160 krajów. W gigantycznych halach gubią się w nieskończonej ilości alejek, by znaleźć inspiracje, zorientować się w nowościach i nawiązać kontakty handlowe.
– Pozytywna atmosfera targów jest dowodem na to, że nawet w tych trudnych czasach, innowacyjność, design i komunikacja są dźwigniami inwestycji. Liczby potwierdzają, że targi umożliwiają wystawcom nawiązanie międzynarodowej współpracy i dążenie do sukcesu – mówi Claudio Luti, dyrektor targów iSaloni.
Choć spędzamy na Salone del Mobile cały dzień, to za mało, by zwiedzić wszystko. Spośród ponad 20 pawilonów udaje nam się zobaczyć zaledwie kilka, a w nich stoiska takich marek jak Cappelini, Magis, Moroso, Edra, Vitra… Można długo wymieniać. Uwagę przyciąga wystawa Jeana Nouvela o przestrzeniach biurowych, żyjących i zmieniających się w zależności potrzeb ludzi. Zaglądamy też do Salone Sattelite – strefy, w której prezentują się młodzi, niezależni projektanci i uczelnie.
– To niesamowite jak ludzie są tu otwarci i mili. Włosi wspaniale się integrują, potrafią z każdym porozmawiać. Można się tu uczyć nie tylko o designie, ale też o relacjach. W takiej atmosferze chce się przebywać – mówi Gosia Włas, studentka architektury wnętrz z Warszawy.
Centrum
Choć targi – fiera, to bardzo ważne wydarzenie, znacznie bardziej przyciągają nas wystawy odbywające się poza targami, czyli „fuori salone”. To właśnie w miejskim gąszczu można wypatrzeć najświeższe trendy w designie. Jak to we Włoszech bywa, nie ma jednego uporządkowanego planu, czy programu. Po prostu trzeba wiedzieć gdzie pójść. To polowanie na design rozpoczynamy od Muzeum Designu Triennale, gdzie, jako jedyna redakcja z Polski bierzemy udział w premierze koncepcyjnego projektu samochodu Rossa Lovegrove’ a dla Renault.
– Cieszę się, że mogłem zaprojektować ten samochód od początku do końca, dzięki temu projekt jest niezwykle spójny zarówno funkcjonalnie, jak i estetycznie – mówi Ross Lovegrove.
Będąc w centrum Mediolanu nie można zapomnieć też o odwiedzeniu Brery – ekskluzywnej dzielnicy przepełnionej galeriami i sklepami z designem, gdzie właściwie nie sposób, co chwilę się nie zatrzymywać. W tym roku gości tu też londyńska strefa Designjunction z wystawą Edit pod patronatem „Design Alive”, na której Fundacja Creative Project prezentuje polskie projekty. Można tu też znaleźć przewodnik po polskich śladach w Mediolanie przygotowany przez fundację we współpracy z „Design Alive”. W tym roku możemy pochwalić się silną reprezentacją, bo w całym mieście jest aż 15 wystaw organizowanych przez Polaków. Choć to wciąż ziarenko piasku w porównaniu z ogromem całego festiwalu, mamy nadzieję, że to dopiero początek obecności projektantów znad Wisły w Mediolanie.
Tropiąc polskie ślady trafiamy do MOST – wystawy organizowanej przez Toma Dixona w Muzeum Nauki i Technologii im. Leonarda da Vinci. W uśpionych na co dzień salach pojawiają się setki ludzi, by pośród starych parowozów zobaczyć najróżniejsze projekty. Wśród nich m.in. wystawa School of Form z gotującym robotem, którego widzieliśmy już w Poznaniu podczas Arena Design oraz nowa kolekcja 3+ Oskara Zięty.
W okolicy znajduje się słynne, ukwiecone Spazio Rosany Orlandi, gdzie w starej kamienicy, na kilku piętrach można zobaczyć i kupić nie tylko projekty wielkich marek, ale też zupełnie nieznanych dizajnerów. – To miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wspaniale, że jest osoba, która daje szansę zaistnieć młodym projektantom, tworząc jednocześnie tak przyjazną przestrzeń – mówi Aldona Banasiuk, która przyjechała do Mediolanu szukać inspiracji do pracy jako projektant.
Zona Tortona
Choć położona dosyć daleko od centrum miasta, Zona Tortona na czas targów zmienia się w tętniące całą dobę miasteczko designu. Szczególną wystawę przygotowało Moooi , gdzie na tle ogromnych zdjęć znanego holenderskiego fotografa Erwina Olafa zaprezentowano kolekcje mebli tworząc, poprzez ikoniczne i bogate zestawienia, tajemniczy, zagadkowy klimat. W tej samej dzielnicy trafiamy też na wystawy PackDesign poświęconą opakowaniom z Wielkopolski oraz wystawę Doroty Koziary.
Ventura Lambrate
Pełna ludzi i wydarzeń, dzielnica ta jest chyba najbardziej awangardowym miejscem na całych targach. Szczególnie dużo projektów pokazali w tym roku Skandynawowie, próbując znaleźć równowagę między tradycją, technologią i innowacyjnością. Tutaj też natrafiamy na Polaków: Łódź Design Festival z wystawą „must have” i Śląski Klaster Dizajnu prezentującą najnowsze projekty połączone wspólnym pochodzeniem.
„Design Alive – collector’s edition”
W Mediolanie odbyła się też premiera pierwszego międzynarodowego wydania magazynu „Design Alive”. Pismo było dystrybuowane bezpłatnie przez cały tydzień praktycznie w całym mediolanie – na samych targach, w Edit, Most, na Brerze, w Zonie Tortonie oraz w Ventura Lambrate.
Okładkę magazynu zdobi niezwykły piktograficzny krój pisma stworzony przez pochodzącego z Korei Południowej, a mieszkającego obecnie w Sztokholmie grafika Kyuhyung Cho. Koreańczyk zaprojektował piktograficzne kroje pisma Geometry, Creatures i Garden, dzięki którym każdy tekst zamienić można w kwiaty, zwierzęta, czy przeróżne monochromatyczne lub kolorowe wzory.
Magazyn powstał przy współpracy z partnerami: Instytuem Adama Mickiewicza, Schattdecor, Nowy Styl Group, Circus Digitalis, School of Form, Bisk oraz SAFI (Paris Design Week).
Milan Design Month?
Minął tydzień. Nasyceni włoskim stylem i lekkością wcale nie przejmujemy się, że jeszcze tyle zakątków zostało nieodkrytych. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, stale rozrastająca się oferta wydarzeń uniemożliwia wnikliwe poznanie. Kto wie, może za parę lat Design Week zmieni się w Design Month? – Ja jestem za. Czasami aż żal kończyć po tygodniu – uśmiecha się w rozmowie z nami Rosana Orlandi.