Uwielbiam klasyczne Mercedesy. Cenię je za ich niepowtarzalny charakter, ponadczasowy wygląd i elegancję. Przejażdżka takim samochodem zmienia nasze nastawienie do świata. Sposób prowadzenia aut z celownikiem na masce pozwala oderwać się od rzeczywistości, gdzie każdy gdzieś się spieszy, pogania innych. W tych klasowych autach sam jestem kierowcą z klasą. Porzucam nerwowość. Zamiast tego siedzę w wygodnym fotelu i ze stoickim spokojem, acz zdecydowanie, zmierzam w kierunku wybranego celu.
Jaka jest nowa klasa C, która trafiła na test w „Design Alive”? Wygląda jak nowa S-ka, a może CLA? Hmm… albo jest nową klasą C. Mercedes ostatnio odświeża swoją gamę modelową i za każdym razem prezentuje wspaniałą formę. A moje źrenice rozszerzają się, dostrzegając nowe modele na drodze. Podobnie było z naszym. Tym bardziej, że został wyposażony w pakiet sygnowany trzema magicznymi literkami AMG. Aż miło się robiło i czułem podbite delikatnie tętno. Trochę też ze stresu, bowiem nowy model Mercedesa jest wyposażony w wiele udogodnień, systemów i gadżetów. Mam zawsze problem z ogarnięciem siebie w nowej multimedialnej rzeczywistości. Na szczęście fotel jest rzeczywisty, a przyciski służące do jego ustawiania są tam, gdzie spodziewałem się je znaleźć.
Po krótkiej chwili dopasowałem się za trójramienną sportową kierownicą. Krótki rzut oka na kabinę wystarcza, aby się przekonać, że stylistycznie Mercedes zmienił się także wewnątrz. I może się podobać większości. Zresztą każdy, kto zaglądał do nowej C klasy, jest pod wrażeniem. Jedno tylko pytanie się przewija: „Czy ten tablet można zabrać ze sobą?”. Na początku nieco zakłóca jednorodność deski rozdzielczej, jednak przyzwyczajam się do niego i po pewnym czasie nie kłuje w oczy. Zresztą auto daje niezłą frajdę z jazdy i łatwo zapomnieć o jakimś tam drobnym mankamencie.
Nową C klasą można oczywiście podróżować w sposób znany z wcześniejszych modeli marki. Niespiesznie. Dostojnie. Z klasą. Przejazd przez zatłoczone miasto czy drogami ekspresowymi nie jest nadzwyczajnie męczący ani nudny. Ustawienie przełącznika systemu Agility w pozycji Comfort, jest według mnie wówczas najodpowiedniejsze. Automatyczna dwusprzęgłowa skrzynia biegów zmienia je odpowiednio wcześnie, wybierając w każdym momencie najodpowiedniejszy z siedmiu dostępnych. Przy okazji można samemu poćwiczyć jazdę na zasadach modnego ostatnio ecodrivingu. Na wyświetlaczu pomiędzy zegarami jedną z możliwych funkcji jest wskaźnik ECO. Określa poziom dostosowania się naszego prowadzenia do tej wersji. Pokazuje także, oszczędności, które dzięki temu poczyniliśmy.
Jakie jeszcze mamy możliwości ustawień systemu Agility? Możemy wybrać jeden z czterech gotowych programów jazdy bądź stworzyć swój własny Individual. Przełączając się na tryb Sport+, auto zmienia swoją charakterystykę. I już nie jest dostojnym, opanowanym i statecznym Mercedesem. Do pełni szczęścia zostaje mi odnaleźć wyłącznik systemu ESP – już go nie montują w postaci przycisku gdzieś na desce rozdzielczej. Skrzynia odrzuca swoje ekologiczne zapędy i trzyma obroty silnika w górnym zakresie tak, aby żaden ułamek sekundy się nie zmarnował. Pedał gazu staje się odczuwalnie bardziej drażliwy i każde nawet delikatnie muśnięcie powoduje natychmiastową reakcję.
A układ kierowniczy? O matko z córką! Ani grama tego luzu, który był w Mercedesie. Jego bezpośredniość nie pozwala na trzymanie kierownicy jedną ręką i trzymanie za kolano podekscytowanej pasażerki. Zresztą doskonałe fotele niekoniecznie na to pozwalają. Trzymają świetnie i pozwalają dobrze wyczuć każde wychylenie tyłu auta. A wychylać się lubi. Nie od rzeczy byłaby na tylnej klapie naklejka znana ze starych Ikarusów „Uwaga tył zachodzi w zakrętach”. I to w jakim stylu! W nocnych jazdach na pustych ulicach miasta można docenić również świetne światła. Nasz model posiadał zamontowane inteligentne reflektory ILS w technologii LED.
Mercedes zaskoczył mnie bardzo pozytywnie nową klasą C. Dwoistość natury i łatwa możliwość adaptacji do bieżącej potrzeby. Z jednej strony w pełni bezpieczne i dostojne auto. Z drugiej – mały wariat, który potrafi wyskoczyć zza zakrętu z uśmiechem na twarzy, mobilizując kierowcę do pełnej koncentracji. Przy okazji jego apetyt na paliwo jest bardzo umiarkowany – ok. 8 l/100 km benzyny w aucie tej klasy? Przyjemne, zważywszy na niezbyt delikatne traktowanie. Prawie podstawowa silnikowo wersja, bowiem C 200, dysponując mocą 184 KM, potrafi rozpędzić ważące niecałe półtorej tony auto w nieco ponad 7 sekund do setki. Fajnie? Pewnie, że tak. Tym bardziej, że daje wielką frajdę z jazdy albo robi to w dobrym stylu. Wszystko zależy od Ciebie.