Od lat w Danii na popularności nie tracą karuzelki, czyli tzw. mobile. Przez lata były traktowane jako rodzaj rękodzieła artystycznego. Jednak w latach 50. zeszłego stulecia dowiedział się o nich świat. Wszystko dzięki małżeństwu z wyspy Funen, tej samej, na której urodził się Hans Christian Andersen.
Od lat w Danii na popularności nie tracą karuzelki, czyli tzw. mobile. Przez lata były traktowane jako rodzaj rękodzieła artystycznego. Jednak w latach 50. zeszłego stulecia dowiedział się o nich świat. Wszystko dzięki małżeństwu z wyspy Funen, tej samej, na której urodził się Hans Christian Andersen.
To właśnie małżeństwo Christina i Grethy Flensted sprawiło, że dziś mobile można kupować niemal na całym świecie. Gdy w 1954 roku narodziła się ich córka Mette, postanowili stworzyć pierwszego mobila, którym stał się bocian. Dekoracja szybko przypadła do gustu nie tylko najbliższej rodzinie, więc małżeństwo stworzyło wówczas pierwszy warsztat do produkcji rzeźb.
Na drobne, ozdobne akcenty wciąż nie brakuje chętnych, a rodzinna firma Flensted Mobiles wciąż wprowadza nowe wzory. Jednak w cenie nadal pozostaje klasyka. To dlatego w salonach m.in. Rosenthala są dostępne modele pod nazwą Życie oraz Rytm.
W czym tkwi sekret tych niezwykłych rzeźb kinetycznych najlepiej wyjaśnia Ole Flensted, syn założycieli marki, który kontynuuje rodzinne tradycje. – Jeśli twoją głowę zaprzątają problemy, wpatrz się w mobil i zapomnij o nich – radzi.
Mobile mogą dawać bezinteresowną radość, nie tylko ze względu na swoją formę i bogactwo kolorów. Bywają kojarzone ze sztuką współczesną. Jednak ich największa siła tkwi w konstrukcji, w której wykorzystuje się ciężar podstawowych elementów. Dzięki tej właściwości mobile potrafią balansować pomiędzy ruchem a pozycją statyczną.
Za Flensted Mobiles zapłacimy od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.
Więcej: www.flensted-mobiles.com, www.rosenthal.pl