Charlotte Perriand, francuska architektka i projektantka, wierzyła, że dobre projektowanie może pomóc w budowaniu nie tylko funkcjonalnych przestrzeni życiowych, lecz także lepszego społeczeństwa. Uwielbiała metal, promowała wzornictwo modułowe i przemysłowe, jednocześnie inspirując się naturą i japońskim rzemiosłem. Była wybitną projektantką, która nie tylko współpracowała z Le Corbusierem, ale pozostawiła trwały ślad w europejskim designie.
Urodziła się w 1903 roku w Paryżu, jej rodzice zajmowali się krawiectwem Haute Couture. Za namową matki poszła do École de l’Union Centrale des Arts Décoratifs. Tam skupiła się przede wszystkim na wystroju wnętrz i meblarstwie. Mimo że na uczelni dominowała jeszcze secesja i ozdobne motywy, to mottem szkoły już wtedy było hasło – piękno w użyteczności. A Charlotte interesowały najbardziej właśnie nowoczesne i minimalistyczne rozwiązania.
Dorastała w czasie transformacji, przejścia od tradycji do nowoczesności i uwielbiała maszyny, ich budowę i surowość; przejrzystość szkła i nowoczesne połączenia materiałów. Chętnie korzystała z zajęć dostępnych w dużych domach towarowych, które posiadały własne warsztaty projektowe. Uczęszczała na przykład na wykłady w Galerii Lafayette w Paryżu. Słuchaczom rzucano wyzwania projektowe, które owocować miały praktycznymi projektami, gotowymi do zastosowania. Jej projekty zostały wybrane i wystawione na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Décoratifs et Industriels Modernes w 1925 roku.
Le Corbusier: – Nie haftujemy poduszek
Po studiach była pod szczególnym wrażeniem rewolucyjnej myśli Le Corbusiera. Idealnie zgadzały się z jej przekonaniami – nie lubiła zdobień, ornamentów i niefunkcjonalności. Pociągała ją era maszyn: chromowana stal, zimne formy i standaryzacja produkcji. Papieżem tych modernistycznych idei był Le Corbusier, postanowiła więc znaleźć u niego pracę.
Kiedy przyszła do atelier Le Corbusiera przy Rue de Sèvres z teczką swoich projektów, ten lekceważąco wypalił: „Nie haftujemy poduszek w mojej pracowni”. Nie zniechęcona jego komentarzem, zaprosiła go na trwający właśnie w Grand Palais, Salon Jesienny 1927, coroczny przegląd sztuki i projektowania, aby obejrzał jej projekt.
Zaaranżowała tam awangardowy „Bar pod dachem” z aluminiowym kontuarem, krzesłami z niklowanych rur i chromowaną otomaną obitą błękitną skórą. Futurystyczny projekt był przełomowy w jej rozpoczynającej się karierze; użyła w nim stali, a wcześniej sięgali po nią tylko mężczyźni. Kobiece projekty kojarzyły się raczej z tapicerką w ciepłe desenie, drewnem i miękkimi tkaninami. Krytycy pisali, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej młodzieńczego i świeżego.
Charlotte Perriand i Papież Designu
Przez kolejnych dziesięć lat pracowała z Le Corbusierem, nazywając później to doświadczenie przywilejem. Jej głównym zadaniem było„wyposażenie nowoczesnego mieszkania”, projektowała meble, tworzyła prototypy i zarządzała ich finalną produkcją. Jest współautorką czterech kultowych mebli z 1928 roku: fotela z odchylanym oparciem, LC1, foteli biurowych „Grand Confort” LC2 i LC3, oraz szezlonga „maszyna do odpoczynku”, LC4.
Dziś już wiadomo, że powstały one w kooperacji: Perriand definiowała formę i zapewniła kierownictwo projektowe, dopracowując szczegóły, konstrukcję i ostateczny projekt z Pierre Jeanneretem, kuzynem Le Corbusiera. Cała trójka projektantów tworzyła faktycznie jego słynne atelier. Dziś meble są nadal sprzedawane przez włoską markę Cassina, która przypisuje już projekty wszystkim trzem projektantom.
Rola Charlotte Perriand w atelier wykraczała zresztą poza meble i wykonanie prototypów. W 1929 zaprojektowała „Wyposażenie dla domu” dla Salonu Jesiennego, które obejmowało całe mieszkanie, wraz z kuchnią i łazienką. Z atelier wyszła wtedy industrialna lampa, stół z mlecznego szkła i obrotowe krzesło inspirowane kierownicą auta. Mimo to nie czuła się do końca spełniona, i w końcu zdecydowała się odejść z pracowni Le Corbusiera, by wyjść z jego cienia i rozpocząć własną karierę. – Musisz ciągle mieć oczy otwarte jak wachlarze. Nic nie jest niemożliwe – mówiła.
Bambus zamiast chromowanych rur
Po okresie fascynacji estetyką modernizmu, zaczęła dostrzegać piękno natury, zaprojektowała nawet schronisko górskie, które miało minimalny wpływ na środowisko naturalne. Tą koncepcją, wyprzedzała swoje czasy o dziesięciolecia. Po wybuchu wojny, w 1940 roku wyjechała do Tokio. To całkowicie zmieniło jej perspektywę, a jej styl stał się jeszcze bliższy natury. Doceniła minimalistyczne wnętrza i lokalne rzemiosło. Uważała, że zachodnie idee nie powinny być narzucane lokalnym kulturom, ale mimo to można je zsyntetyzować w aranżacji wnętrz. Na dalekim wschodzie odnalazła ramy dla swojego myślenia o designie. Integracja architektury, mebli i środowiska, miała tworzyć harmonijną przestrzeń do życia.
Półki ścienne, które zobaczyła w cesarskiej willi w Kioto, będą inspirować jej modułowe drewniane i metalowe półki na książki i szafki przez następne dwie dekady, w tym serię Nuage dla Cassini. W 1941 roku zorganizowała wystawę w Tokio, na której, jej meble zestawiono z meblami miejscowych rzemieślników. Kiedy wróciła do Tokio w 1955 roku, jej druga wystawa, „Propozycja syntezy sztuki”, niosła przesłanie, że sztuka, architektura i wzornictwo przemysłowe powinny wspólnie tworzyć nowoczesny dom. Zaczęła używać bambusa i naturalnych tkanin, japońskie maty tatami zainspirowały ją do nowoczesnych podziałów wnętrz mieszkalnych. Była wtedy gotowa rozpocząć kolejny etap swojej twórczości i zakwestionować zachodni plan stworzenia nowego utopijnego świata dla „nowoczesnego człowieka”. Plan ten odrzucał bowiem korzenie, lokalną kulturę i tradycję.
Korzyści płynące z designu
Po powrocie do Paryża po II wojnie światowej kontynuowała propagowanie współpracy między projektantami i producentami przemysłowymi. Projektowała teraz cieplejsze niż na początku kariery, ale wciąż modernistyczne projekty wnętrz we współpracy z wielkimi architektami. W 1952 znów współpracowała z Jeanem Prouvé i Pierrem Jeanneretem, a także z malarzem Fernandem Légerem i urbanistą Lúcio Costą.
Le Corbusier powierzył jej wystrój słynnego Unité d’Habitation w Marsylii – zaprojektowała wtedy słynną kuchnię modułową. Interesowała ją transformacja roli kobiety w domu. – Dawno minęły czasy, kiedy kobieta była całkowicie odizolowana jak niewolnica, w ciasnej kuchni na końcu korytarza. Kobiety mogą naprawdę skorzystać na harmonijnym układzie wnętrz – przekonywała.
Meble z jej sygnaturą były zawsze poręczne i wygodne do używania. Ruchome półki w regale Tunise pozwalały dopasować go od wielkości książek, a drewniany taboret z 1955 roku dobrze sprawdzał się jako mebel, jak i domowa rzeźba.
Architektka leżących domów
W 1952 Charlotte Perriand współpracowała z Jeanem Prouvé, mistrzem solidnej, inżynieryjnej architektury, przy akademiku meksykańskich studentów w Paryżu. Następnie wraz z czołowym brutalistą, Ernö Goldfingerem, w 1957 roku stworzyła londyńskie biura dla Air France, a w latach 60., dla Francuskich Kolei. W latach 1967-1989 zajmowała się swoim największym projektem, oszałamiającym francuskim ośrodkiem narciarskim Les Arcs, z meblami i wnętrzami jej autorstwa. To tutaj rozwinęła najpełniej swoje zainteresowanie standaryzacją, industrializacją i prefabrykacją. Zarządzała zespołami młodych architektów w kilku domach wakacyjnych o dynamicznych, rzeźbiarskich kształtach.
Jednym z nich był La Cascade (1969), ogromna, przechylona, wyłożona drewnem konstrukcja, która pochyla się w stronę zbocza. Za nimi podążały jeszcze większe „leżące budynki” – jak nazywała je Perriand. Jej niesamowity pomysł na pełnowymiarową, prefabrykowaną jednostkę łazienkowo-kuchenną z włókna szklanego, był wytwarzany przez stoczniowców i umieszczany w budynkach dźwigiem.
Artystka sztuki życia
Historia modernistycznego designu do niedawna była narracją napisaną przez mężczyzn o mężczyznach. Dzisiaj, kiedy ponownie oceniamy tę historię, Perriand wyrasta na projektantkę, która wyprzedzała swoje czasy. Jednak arogancja wynikająca z seksizmu, którą zaprezentował Le Corbusier przy ich pierwszym spotkaniu, jest powodem, dla którego prawdopodobnie nie wszyscy słyszeli, o tej, jednej z największych projektantek XX wieku.
Charlotte Perriand wyrażała koncepcje, które mocno odróżniają ją od męskich odpowiedników jej czasów. Antycypowała współczesne zadania projektowe – harmonijną równowagę i tworzenie dobrego samopoczucia, wrażliwość i tolerancję kulturową, a także szacunek dla natury. Zmarła w 1999 roku, w wieku 96 lat, kiedy jej meble były na dobrej drodze do uznania za klasykę designu. Przez całe życie interesowały ją dwie splecione ze sobą zasady, które nazwała „sztuką zamieszkiwania” i „sztuką życia”. Uważała, że dobrze zaprojektowane wnętrza dają ludziom lepsze życie i konsekwentnie spełniała się jako pionierka nowoczesności.