Sztokholmskie metro to 100 stacji, a aż 90 z nich zostało stworzonych przy współudziale artystów, pozwalając mieszkańcom stolicy Szwecji na co dzień obcować ze sztuką. To niezwykła galeria, rozciągająca się na długości aż 110 kilometrów.
Pośrodku archipelagu składającego się z ponad 20 tysięcy wysp, w otoczeniu natury i wody, na 14 wyspach pełnych dostojnych budowli, pięknych muzeów i galerii, położony jest Sztokholm – stolica Szwecji i Skandynawii. To tutaj rodzą się trendy w designie, modzie czy technologii, a także innowacje, które podbijają świat. Miasto słynie z otwartości, tolerancji i swobodnej atmosfery.
Miłośnicy sztuki i designu nie będą się tu nudzić. W Moderna Museet, Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej, mogą zobaczyć ważne prace, począwszy od Picassa, Dalego, Derkerta i Matisse’a, aż po dzieła współczesnych artystów szwedzkich. Arkitekturmuseet, nowoczesne Muzeum Architektury i Designu usytuowane na wyspie Skeppsholmen, w interesujący sposób przedstawia przebieg procesu architektonicznego. Popularne miejsce na spotkania w ciągu dnia to Kulturhuset Stadsteatern, jedna z największych instytucji kulturalnych Skandynawii. Organizowane są tu wystawy, debaty i działania związane z muzyką i tańcem, a także pokazy filmowe i spektakle teatralne. Mieści się tu biblioteka dla dzieci, pełna książek w różnych językach, a także przestrzenie socjalne z grami planszowymi dla dorosłych. Warto wspomnieć też o galerii Fotografiska – to jedno z największych na świecie muzeów fotografii współczesnej.
Obok życia kulturalnego uwidacznia się zwykła szwedzka codzienność: minimalistycznie urządzone concept store’y, sklepy i kawiarnie, które wydają się nie uznawać innego designu niż skandynawski. I choć oczywiście wokoło jest też sporo sieciówek (H&M, COS czy Weekdays), to poniekąd można tego Szwedom pozazdrościć: mimo ekspansywności tych marek na cały świat, tutaj są w końcu u siebie. Miasto jest przemyślane, estetyczne i dobrze zorganizowane. Pozostaje tylko zastanowić się, czy w tej doskonałości nie brakuje odrobiny szaleństwa?
Nawet metro działa nader sprawnie. Kiedy znajdziemy się na którejś z większych stacji, takiej jak T-Centralen, przez którą codziennie przewijają się tysiące ludzi, możemy niechcący przeoczyć pewne elementy przestrzeni. Ale już po odwiedzeniu kilku stacji nagle zaczynamy łączyć fakty. Tuż pod powierzchnią ziemi kryje się prawdziwy szwedzki underground. Nie jest on już wcale minimalistyczny, a wręcz przeciwnie: jest odważny, śmiały, krzykliwy. Tak jakby nagle spod tej ugładzonej powierzchowności wydostało się szwedzkie alter ego. Czy to tęczowe schody i kiczowate artefakty na stacji Tekniska Högskolan, czy kontrastujące zestawienie czerwonego z zielonym oraz instalacje z wiejską scenerią na stacji Solna – wszystko to zadziwia, a jednocześnie autentycznie zachwyca.
Szwedzkie metro nie jest jednak efektem działań niszowych twórców. I choć spontaniczna podziemna sztuka ma swój niekwestionowany czar, trzeba też docenić podejście Szwedów: już pod koniec XIX wieku podjęli debatę na temat przystępności sztuki, która ich zdaniem powinna wyjść poza salony elit. Sprzyjające okoliczności nastały po II wojnie światowej. Pod koniec lat 50., w ramach nowej ideologii politycznej zwanej Folkhemmet (Dom Ludowy), politycy zastanawiali się między innymi nad tym, jak przybliżyć ludziom kulturę. W tym samym czasie, w wyniku rozrastania się przedmieść miasta, kontynuowano budowę metra. Na czele kampanii na rzecz wprowadzenia do niego sztuki stanęły artystki: Vera Nilsson i Siri Derkert. W 1955 roku rada miejska poparła ten projekt i ogłoszono konkurs. T-Centralen została pierwszą stacją, na której w 1957 roku miała pojawić się sztuka.
Z tego okresu pochodzi zielona linia metra, na której większość stacji jest położona nad ziemią. Ściany podziemnych przystanków wykładano kafelkami – to efekt inspiracji stacjami tramwajów z lat 30. XX wieku. Właśnie wtedy powstały piękne mozaiki na T-Centralen – była to jedyna stacja z tej dekady, w której wystrój od samego początku włączono sztukę; w przypadku pozostałych przystanków dodano ją znacznie później. Dzięki technologii wysadzania tuneli, a także podatnej na te zabiegi skale, na której zbudowano Sztokholm, prace nad kolejnymi liniami metra zaczęły postępować coraz szybciej. Z płytek ceramicznych zrezygnowano na rzecz betonu, którym okładano nierówne ściany.
Dopiero w latach 70. narodził się pomysł, aby skały natryskiwać warstwą betonu. Podążając za kształtem kamienia, beton tworzył iluzję jaskini. Groty wzbudzały jednak wiele kontrowersji, przywodząc na myśl podziemne czeluście czy wręcz otchłanie piekła. Dlatego też pierwsze stacje wykonane tą metodą wykańczane były metalowymi siatkami (na przykład Masmo, Stadion i Tekniska högskolan). Dopiero przy tworzeniu niebieskiej linii, kiedy u boku architektów i inżynierów zaczęli pracować artyści, mający wpływ na wygląd całej przestrzeni, zdecydowano, aby zostawić ściany takimi, jakie są. Zachowując model wypracowany w poprzedniej dekadzie, w latach 80. i 90. twórców angażowano już na wczesnym etapie projektu. Efekty tej współpracy są oczywiste: metro często bardziej kojarzy się z galerią czy instalacją artystyczną, niż tylko ze swoją funkcją transportową.
W pierwszej dekadzie XXI wieku nie zbudowano nowych linii podziemnych ani nowych stacji. Mimo to przystanki stale ulepszano, zarówno pod kątem infrastrukturalnym, jak i artystycznym. Ze względu na trudne warunki i eksploatację przestrzeni, niektóre instalacje nie przetrwały jednak długo, więc zastępowano je nowymi dziełami sztuki, trwałymi lub tymczasowymi. Aby pokazać prace jak największej liczby artystów, sześć stacji przeznaczono na galerie tymczasowe. Turyści mogą także skorzystać z oprowadzania, podczas którego eksperci opowiadają o architekturze i sztuce w poszczególnych miejscach metra. Co tydzień eksplorowana jest inna linia.
Stacje-jaskinie są typowe i unikalne dla Sztokholmu. Wraz z artystycznymi instalacjami, rzeźbami czy malowidłami, sztuka pełni tu także bardzo ważną funkcję: dzięki zaangażowaniu artystów każde miejsce ma własną tożsamość, co pozwala szybko odróżnić je od siebie i ułatwia orientację. Ze 100 stacji aż 90 zostało stworzonych przy współudziale artystów, pozwalając mieszkańcom na co dzień obcować ze sztuką. Ta niezwykła galeria, rozciągająca się na długości 110 kilometrów pod ulicami i budynkami Sztokholmu, tworzy najdłuższą galerię świata.