– Meble i różne drobiazgi znajduję głównie na ryneczku w Sopocie i na Przymorzu, resztę wygrzebuje w internecie. Warunkiem zakupu jest okazyjna cena – mówi Julia Mirny. Graficzka, ilustratorka i wielbicielka vintage zaprosiła nas do swojego żoliborskiego mieszkania.
– Odkąd pamiętam nie lubiłam za bardzo nowych rzeczy, nowego dizajnu. Zawsze inspirowałam się „starociami”. Kocham stare samochody z lat 70.-90., architekturę modernistyczną przedwojnia, meble mid-century, stare zdjęcia i gazety. W twórczości wykorzystuję stare fotografie rodzinne oraz znaleziska z Polony. Wychowałam się w domu w Sopocie, w którym mieszkali też dziadkowie – mieli piękny, duży salon, a w nim meble z lat 30., 60., 70., pokaźną kolekcja palem, juk, agaw i gigantycznych kaktusów. Na ścianach w salonie wisiały talerze z różnych stron świata, a w kuchni królowała rodzima produkcja z Włocławka, Ćmielowa i Koła. Dziadek jako inżynier na statkach opływał cały świat i przywoził z każdej podróży jakiś pokaźny mebel i całe mnóstwo bibelotów. Babcia wszystko łączyła w całość i świetnie jej to wychodziło. Namiastkę babcinego Sopotu przenoszę do siebie na Żoliborz.
***
Materiał powstał w ramach cyklu „Co masz w środku” projektu Patyna – platformy zrzeszającej miłośników przedmiotów vintage. Oprócz oferowania starannie wyselekcjonowanych przedmiotów, Patyna popularyzuje ideę wykorzystywania vintage we wnętrzach. W cyklu „Co masz w środku” prezentowane są sylwetki oraz mieszkania miłośników designu. Pierwsza odsłona dokumentuje wizytę w pełnym skarbów żoliborskim mieszkaniu ilustratorki i graficzki Julii Mirny.
Więcej na: www.patyna.pl