Kalithea oznacza w języku greckim „piękny widok” i takie właśnie najpiękniejsze widoki chcą zapewnić użytkownikom twórcy marki. W portfolio Kalithea znajdują się panele ścienne o oryginalnych kształtach i pięknych barwach, wykonane z różnych materiałów, które dowolnie można ze sobą łączyć, tworząc niepowtarzalny efekt. Firmę tworzy dwóch braci – Tomasz i Grzegorz Włudarczyk, z którymi mieliśmy okazję porozmawiać.
Co oznacza nazwa Kalithea? Skąd wziął się pomysł na właśnie taką nazwę?
Tomasz Włudarczyk: W języku greckim Kalithea oznacza „piękny widok”. Nazwę zapożyczyliśmy z miejsca, w którym byłem w podróży poślubnej w 2009 roku. Na wyspie Rodos znajduje się kompleks spa o nazwie Kalithea Springs. Magia tego miejsca położonego nad Morzem Egejskim, niesamowite światło oraz architektura urzekły mnie tak bardzo, że powiedziałem sobie, że nadam mojej przyszłej firmie właśnie taką nazwę.
Jakie są kulisy powstania firmy Kalithea?
Grzegorz Włudarczyk: Powstawanie firmy Kalithea było wieloletnim procesem. Tomek jeszcze na studiach, na podstawie wiedzy i umiejętności zgromadzonych podczas kilkunastu lat bycia modelarzem, wykonywał wieczorami wykańczanie elementów wnętrz i karoserii samochodowych włóknem węglowym. Wówczas były to początki wprowadzania do sportowych aut tzw. elementów karbonowych. Kiedy po studiach wrócił do Leszna, wynajęliśmy nasz pierwszy warsztat o powierzchni 25 metrów kwadratowych. Był to rok 2010, a więc działo się to ponad dekadę temu. Szybko okazało się, że nakładanie włókna węglowego na przesyłane przez klientów elementy jest bardzo kosztowne, dlatego chcieliśmy rozpocząć niewielką, ale seryjną produkcję jakichś powtarzalnych elementów z kompozytów (połączenie żywicy epoksydowej z włóknami szklanymi i węglowymi). Udało nam się wtedy pozyskać pierwszego klienta, którym był wiodący producent odzieży i akcesoriów dla sportu żużlowego. W ten sposób rozpoczęliśmy produkcję podkładów do siedzeń motorów żużlowych z włókien węglowych. Niestety żużel jest sportem sezonowym, dlatego potrzebowaliśmy zleceń na drugą część roku. Szukaliśmy klientów, którym niezbędne były elementy bardzo lekkie, a zarazem niezwykle wytrzymałe. Udało nam się znaleźć kilka firm, dla których rozpoczęliśmy małą, ale powtarzalną produkcję m.in. osłon do kół wózków inwalidzkich, łopat do przydomowych elektrowni wiatrowych czy osłon do urządzeń montowanych w samochodach wyścigowych. Pewnego dnia przyjęliśmy zlecenie na stworzenie dużej i ciekawej dekoracji ściany na prywatnym basenie. I tak rozpoczęła się przygoda ze zdobieniem ścian, czyli produkcja lekkich i modułowych paneli ściennych.
Jakie wartości przyświecały Wam, gdy zaczynaliście pracę nad konceptem firmy?
Grzegorz Włudarczyk: Jesteśmy firmą, która daje klientowi bardzo kompleksowe rozwiązania – przemyślane i w maksymalnym stopniu przygotowane do implementacji. Dużo czasu i wysiłku poświęcamy właśnie na to, aby klient po otrzymaniu przesyłki od Kalithea miał wszystko, co potrzebne do montażu i upiększenia swojego wnętrza (podobnie jak czynią to firmy typu IKEA czy nawet LEGO). Chcemy, aby instalowanie naszych paneli ściennych było szybkie, bezstresowe i przyjemne. Kolejną sprawą jest nasza otwartość. Nigdy nie byliśmy i nie będziemy firmą zamkniętą na klienta. Każdy może do nas bezpośrednio zadzwonić lub napisać i wytłumaczyć, czego potrzebuje. Bardzo często zdarza się, że personalizujemy nasze produkty, przerabiamy lub docinamy, tak aby pasowały do wymagań klienta. Ważną wartością w naszej firmie jest także wzajemny szacunek. Na każdym etapie, niezależnie, czy jest to jest kontakt z klientem, dostawcą czy pracownikiem, staramy się traktować ludzi wokół nas z szacunkiem i możemy śmiało powiedzieć, że to wraca do nas często w najmniej spodziewanych chwilach.
Z myślą o jakich użytkownikach tworzycie panele Kalithea?
Grzegorz Włudarczyk: Panele ozdobne marki Kalithea należą dzisiaj do grupy produktów premium. Kierujemy je do osób ceniących dobry design, dbałość o szczegóły i najwyższą jakość wykonania. Wierzę głęboko, że takich osób ceniących „piękny widok” w swoim wnętrzu będzie coraz więcej a – w miarę upływu lat – produkty Kalithea będą trafiać do coraz większej rzeszy odbiorców zarówno w Polsce, jak i poza granicami naszego kraju.
Co wyróżnia Wasze panele ścienne? Dlaczego warto wybrać Was?
Tomasz Włudarczyk: Kalithea tworzy ozdobne panele na ścianę, które pasują do wielu pomieszczeń (panele ścienne do kuchni, łazienki czy salonu) i są aktualne przez długi czas. Dotyczy to nie tylko designu, ale również materiałów, których używamy. Osobiście nie przepadam za przedmiotami, którym szybko kończy się „termin przydatności”, co znaczy, że są wykonane i zaprojektowane tak, że po roku czy dwóch nie możemy już na nie patrzeć, zużywają się lub starzeją. Nasze produkty trwają znacznie dłużej. Nienachalne wzory nawet po kilku latach wyglądają świeżo i atrakcyjnie, a lakiery, których używamy do pokrycia paneli są bardzo trwałe, nie da się ich poplamić czy zabrudzić, dlatego zawsze mamy do czynienia z „czystą formą”.
Grzegorz Włudarczyk: Poza tym warto nas wybrać, jeśli nie przepada się za długim, brudnym i bolesnym montażem. W przypadku naszych ścian to bardzo krótki i przyjemny proces. Wyprzedzamy inne rozwiązania również tym, że dostarczamy panele ścienne polakierowane w dowolnie wybranym kolorze. Robimy to w profesjonalnych warunkach, dzięki czemu jakość powłoki jest bardzo wysoka, nieosiągalna w warunkach domowych. Warto też wspomnieć – zwłaszcza w dzisiejszych czasach, że proces od zamówienia do otrzymania naszych paneli można przejść nie wychodząc z domu, korzystając z naszej strony kalithea.pl. Dostarczamy produkty w umówione miejsce i pod wskazany adres. Chcemy, aby wszystko, co jest związane jest z Kalithea, kojarzyło się z lekkością i „pięknem”.
Czy planujecie wprowadzenie nowych produktów w najbliższym czasie?
Grzegorz Włudarczyk: Mamy mnóstwo pomysłów na nowe wzory i wykończenia. Na pewno w 2021 roku pojawi się kilka nowości. Widzimy także ogromny potencjał w nowych kombinacjach naszych obecnych wzorów i w łączeniu ich z innymi formami upiększania przestrzeni wokół nas – na przykład z drewnem.
Jakie są Wasze najlepsze realizacje? Gdzie można spotkać Wasze panele ścienne?
Tomasz Włudarczyk: Nasze realizacje są w znacznej większości rozsiane po domowych zaciszach i zawsze zostawiamy decyzję co do ich pokazania właścicielom tych pięknych wnętrz. Zdarza się, że zadowoleni klienci przesyłają nam zdjęcia z efektu końcowego, umożliwiając umieszczenie ich na przykład na Instagramie, co wówczas czynimy. Posiadamy także realizacje paneli ściennych w przestrzeniach komercyjnych, które są bardziej spektakularne. Przykładem jest ekskluzywny salon samochodowy z Hamburga. Duża ściana, na której tle dealer fotografuje i wystawia na sprzedaż auta takie jak Ferrari, Rolls-Royce itp. To naprawdę piękny widok i jest na co popatrzeć.
Czy panele ozdobne na ścianę sprzedają się tylko w Polsce, czy macie na koncie zagraniczne realizacje?
Tomasz Włudarczyk: Większość naszych produktów trafia na rynek polski, ale mamy także kilku przedstawicieli w Europie, więc wysyłamy nasze produkty także na szeroko rozumiany rynek europejski. W nadchodzących latach planujemy systematycznie zwiększać eksport naszych paneli. Nie ukrywam jednak, że priorytetem nadal będzie dla nas upiększanie wnętrz i sprawianie satysfakcji naszym klientom w Polsce.
Więcej na: www.kalithea.pl