Poligon: Ikea Knappa, czyli zabawa w fotografię

Ikea sprzedaje już nie tylko fotele, sofy i szafy. Wkrótce na polskim rynku pojawi się jej kino domowe. A my mieliśmy okazję przetestować aparat fotograficzny Knappa – najdziwniejszy, z jakim dotychczas mieliśmy do czynienia.

Aparat fotograficzny od IKEA

Knappa to aparat kompaktowy. Bardzo dziwny, wygląda jak kartonowa atrapa. Obudowa wykonana jest z tektury, pod którą umieszczono płytkę z obiektywem, mikroprocesorem, miejscem na dwie bateryjki AA oraz wyjściem USB. Zamiast wizjera, w kartonie jest wycięty prostokątny otwór, a włącznik i spust to jeden przycisk. Aparatem można wykonać 40 zdjęć o rozdzielczości 1024×768 pikseli. Nie wiadomo, jaką ma matrycę. Ma za to – podobno – stabilizację obrazu.

Postanowiliśmy przetestować działanie aparatu. W tym celu wybraliśmy się do Villi Tugendhat w Brnie (Republika Czeska), która niedawno została ponownie otwarta dla zwiedzających. To jedno ze szczytowych dzieł modernizmu – projekt genialnego architekta Miesa van der Rohe. Na miejscu aparaty rozdaliśmy dzieciom. Zadanie miały tylko jedno – zapełnić karty pamięci.

Po podpięciu aparatów do komputera i obejrzeniu zdjęć gremialnie uznaliśmy, że tym aparatem Ikea nie podbije rynku fotograficznego. Zdjęcia są słabej jakości – nieostre, prześwietlone, poruszone (rzekomy stabilizator obrazu nie radzi sobie). Ale zabawa była świetna.

I w zasadzie o to chodziło. Knappa to bowiem gadżet reklamowy rozdawany klientom, którzy kupili meble Ikea (w ramach akcji reklamowej prowadzonej przez kilka sklepów sieci na świecie klienci są zachęcani, aby fotografować mieszkania wyposażone w meble Ikea i dodawać je na stronę internetową firmy).

Aparat został tak zaprojektowany przez Jespera Kouthoofda, aby z czasem wyrzucić go razem z innymi odpadami, które poddaje się recyklingowi. My na razie postanowiliśmy zostawić je dzieciom. Niech się dalej bawią.

W Polsce aparaty są niedostępne.

Przeczytaj również: Ikea stawia na vintage

 

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: