Na naszym Poligonie zrobiło się ostatnio biało. Dziś kolejne „jasne” spotkanie, na którym testujemy przedmioty sztuki użytkowej. Bohaterami poligonu stają się otoczaki, stworzone przez Bogdana Kosaka.
– Warto posłuchać o historii otoczaków, które są czymś pomiędzy rzeźbą a wazonem do bardzo rozmaitych zastosowań – zaprasza Magdalena Jackowska, dziennikarka RMF Classic, która wraz z Ewą Trzcionką, wydawcą portalu designalive.pl mierzy się z przedmiotami na naszym Poligonie.
Na naszym Poligonie zrobiło się ostatnio biało. Dziś kolejne „jasne” spotkanie, na którym testujemy przedmioty sztuki użytkowej. Bohaterami poligonu stają się otoczaki, stworzone przez Bogdana Kosaka.
– Warto posłuchać o historii otoczaków, które są czymś pomiędzy rzeźbą a wazonem do bardzo rozmaitych zastosowań – zaprasza Magdalena Jackowska, dziennikarka RMF Classic, która wraz z Ewą Trzcionką, wydawcą portalu designalive.pl mierzy się z przedmiotami na naszym Poligonie.
– Każdy z nas nieraz był nad rzeką i widział otoczone nurtem kamienie, które mają fantastyczne kształty i aż chce się je dotykać – przyznaje Ewa Trzcionka. To właśnie do tej inspiracji często odwołuje się Bogdan Kosak. – Naturalny otoczak jest zwykle szorstki i nie błyszczy. I tak też wyglądają otoczaki porcelanowe zaprojektowanego przez jednego z najlepszych obecnie ceramików w Polsce, wystawianego nie tylko w Polsce ale i za granicą, w najważniejszych dla designu miejscach, jak Mediolan czy Berlin – dodaje Ewa Trzcionka.
Otoczaki Kosaka są zjawiskami pomiędzy designem a sztuką, każdy ma dziurę, na zewnątrz jest szorstki, a w środku skrywa szkliwione wnętrze. Każdy jest unikalny, nie ma tutaj żadnej powtarzalności. – Długo nie mogłam przekonać się do otoczaków, choć przecież mogą pełnić różne funkcje, stawać się wazonem, doniczką czy schowkiem na biżuterię. Przez pewien czas wydawały mi się drobiazgiem raczej nie pierwszej potrzeby, zwłaszcza jeśli chodzi o cenę, bo ta nie jest taka niska – przyznaje Magdalena Jackowska.
Otoczaki mają także różne kształty i wielkości, potrafią być podłużne, mogą leżeć bądź stać na stole, otwory też są różnej wielkości i są lokowane w rożnych miejscach. – To wszystko sprawia, że oddają znakomicie wrażenie organiczności tego projektu – mówi Ewa Trzcionka. Trzy otoczaki, zgodnie z ideą ich twórcy, sklejone taśmą izolacyjną, mogą funkcjonować jako wazon. – Jeden mały otoczak kosztuje ok. 150 zł. Najważniejsza jest tutaj idea, każdy otoczak jest przecież kawałkiem sztuki, jest zjawiskiem niepowtarzalnym – deklaruje Ewa Trzcionka.
POSŁUCHAJ NASZEGO POLIGONU: