Od razu przyznam – nigdy nie pasjonowały mnie tzw. szybkie samochody. I zupełnie nie rozumiałam pełnych ekscytacji rozmów na temat osiągów, przyspieszeń i innych wartości, które podobno są takie ważne w samochodach. Przyznaję, że nawet czasem przyjmowałam w takich sytuacjach pobłażliwy wyraz twarzy… Pokornie posypuję głowę popiołem, to wszystko z braku doznań w tym temacie. Tak! Panowie i Panie rozmiłowani w sportowych samochodach, przyznaję Wam rację – to jest ekscytujące! Zwłaszcza jeśli wyścigowe dziewictwo traci się na chorwackim wybrzeżu, a samochód ma… przepiękny, wykończony bordową skórą kokpit.
Lubię jeździć samochodem, podobno całkiem nieźle. Do tej pory 208 km/h było moim najszybszym osiągnięciem i wcale nie było to przyjemnie, bo mój dostosowany do potrzeb rodzinny kombi po prostu nie jest od tego. Jazda Porsche to zupełnie coś innego, to inne myślenie o odległości i o czasie. Bo właściwie dla mnie bezpieczeństwo na drodze sprowadza się do tych dwóch danych i umiejętności intuicyjnego ich kalkulowania. Prędkość jest tylko wypadkową.
Jako grupa dziennikarzy z Polski mieliśmy przyjemność spędzić cały dzień za kierownicami najnowszych modeli Porsche Panamera Sport Turismo i Panamera Turbo S E-Hybrid. Organizatorzy wytyczyli dla nas wymagającą trasę po górskich ścieżkach poszarpanego wybrzeża Chorwacji i tylko na koniec, na deser mogliśmy wypróbować samochód na autostradzie, gdzie pierwszy raz w życiu jechałam ponad 260 km/h. Początki były skupione na wyczuciu samochodu i bardziej przebiegły na testowaniu siebie w zaufaniu do tego samochodu, do jego fantastycznej przyczepności na zakrętach i przyspieszeniu przy wyprzedzaniu na wąskich krętych ścieżkach. Z czasem, kiedy już się porozumieliśmy i mogłam poczuć się kierowcą sportowego samochodu, wyobraziłam sobie, że równie dobrze mogłabym pojechać nim w rodzinną podróż. Wpakować na tylne siedzenie dwójkę dzieci i ruszyć na wakacje. Model Panamera Sport Turismo ma bowiem bardzo przestronną tylna kanapę na trzy osoby i wygodny bagażnik. Ach, no i co ważne – ma wielki ekran z nawigacją i podłączonym do smartfona interfejsem. Porzucając jednak tę wizję, równie dobrze wyobrażam sobie po prostu samotną, intuicyjną jazdę, gdzie przyjemność sprawia każdy minimalny ruch kierownicą i odgłos silnika – ciche mruczenie i dynamiczne eksplozje. Myślę, że podobnie ma Radzimir Dębski vel „Jimek”, polski kompozytor, który stał się ambasadorem tego samochodu. Jimek napisał utwór Race Force One, gdzie te wszystkie foniczne niuanse sportowego silnika oddał wręcz fantastycznie. „Odwaga. To, co wyróżnia zwycięzców” – to motto Porsche Panamera. A ja dodaję od siebie „intuicję” i niniejszym oficjalnie staję się „Panią, która lubi szybkie samochody”.
Dla znających temat lepiej niż ja, oto kilka faktów na temat samochodu, którym jeździłam w Chorwacji:
Panamera Turbo S E-Hybrid Sport Turismo to wyjątkowy model – topowa wersja auta łączącego design z funkcjonalnością. 4-litrowy silnik V8 z odmiany Turbo łączy się tu z jednostką elektryczną, co skutkuje mocą systemową 500 kW (680 KM) i imponującym zapasem siły napędowej: już przy obrotach nieznacznie powyżej biegu jałowego Panamera Turbo S E-Hybrid Sport Turismo zapewnia 850 Nm momentu obrotowego. W rezultacie od 0 do 100 km/h przyspiesza w 3,4 s, a jej prędkość maksymalna wynosi 310 km/h. Jednocześnie auto zachowuje wszystkie inne zalety modelu Panamera, przez co staje się autem prawdziwie uniwersalnym – dobrym zarówno do zabawy sportowej na torze, jak i do codziennej, ekonomicznej jazdy miejskiej (w trybie czysto elektrycznym może pokonać do 50 km), jak i długich, komfortowych podróży. Panamera w odmianie Sport Turismo po raz pierwszy oferuje także piąte miejsce dla pasażera – co dodatkowo zwiększa jego funkcjonalność.