Zmiany w naszym funkcjonowaniu sprawią, że estetykę ekologiczną, wspólną przestrzeń z miejscem dla odpoczynku oraz dostępną zieleń zaczniemy traktować jako usługę publiczną, która mieszkańcom wielkich miast po prostu się należy.
Czas tej specyficznej kwarantanny pokazał nam, jak głęboko potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem i z przyrodą tkwią w naszej świadomości. Na kilka tygodni miasta stały się betonowe, wyludnione, nieprzyjazne i dopiero ta ekstremalna sytuacja sprawiła, że inaczej spojrzeliśmy na nasze miejscowości i na to, co nam dzisiaj oferują, a co powinny gwarantować w przyszłości.
Co czeka miasta w postpandemicznej przyszłości? To zagadnienie społeczne, ekonomiczne i urbanistyczne, a nawet medyczne. Najwięcej będzie zależeć od tego, czy nastąpi druga fala zachorowań. Można stwierdzić, że po doświadczeniach kilku miesięcy, jako społeczeństwo znaleźliśmy się w paradoksalnej sytuacji – z jednej strony miasto kojarzy się nam z przestrzenią tętniącą życiem, sprzyjającą zawieraniu i pielęgnowaniu relacji, a z drugiej strony strach przed epidemią powstrzymuje nas przed zacieśnianiem tych więzi. Duże skupiska ludzi stały się źródłem społecznego i indywidualnego niepokoju. To oczywiście może minąć, ale wiele zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja i jaką wiedzę na temat pandemii będziemy mieć w najbliższym czasie.
Druga fala zachorowań – zapowiadana przez różne instytucje i osoby publiczne – może mieć jeszcze bardziej dogłębny wpływ na nasze funkcjonowanie oraz na szersze zainteresowanie tym co wiąże się z problemem zagospodarowania przestrzeni. I to nie tylko przestrzeni miejskiej, publicznej, ale również w zakresie tego, jak będą wyglądały nasze mieszkania, miejsca pracy, rozrywki, świadczenia usług administracyjnych itp. Oczywiście jako pierwsze zmiany odczują (już odczuwają) budynki użyteczności publicznej – szkoły, uczelnie, urzędy, muzea. Wkroczyliśmy teraz w stan euforii, chwilowego uspokojenia, częściowo wynikającego ze zmęczenia izolacją, ale ewentualny ponowny wzrost zachorowań odbierze nam ten spokój i sprawi, że znacznie intensywniej zaczniemy myśleć o tym, jak urządzić miasta i mniejsze miejscowości.
Okres administracyjnie zarządzonej kwarantanny pokazał nam, jak głęboko ekologicznie zakorzenionymi jesteśmy istotami. Kwestią chwili będzie pojawienie się presji różnego rodzaju ruchów oddolnych, ruchów miejskich, społeczności osiedlowych i dzielnicowych, które będą się domagały od swoich włodarzy właśnie tego, żeby zieleń ponownie stała się istotnym elementem komponowania przyjaznej przestrzeni miejskiej. Na pewno będzie to też częściowo podyktowane przerzuceniem się w znaczącym stopniu na pracę zdalną i związaną z tym mniejszą mobilnością, połączoną z większym przywiązaniem się do miejsca zamieszkania.
Wolimy pracować w otoczeniu natury, męczy nas zamknięcie w betonowych klatkach. Zieleń stała się znaczącym elementem komfortu naszego życia i bardzo prawdopodobne jest, że zjawisko migracji z centrów miast na ich obrzeża lub do obszaru podmiejskiego jeszcze się nasilą. Jednocześnie mieszkańcy budynków wielorodzinnych będą oczekiwać od władzy publicznej większego zainteresowania miejską zielenią i obiektami o funkcjach sportowo – rekreacyjnych. Takiego przemodelowania myślenia obywateli i osób odpowiedzialnych za polityki publiczne spodziewać się możemy po wyciszeniu emocji spowodowanych stanem epidemii oraz po unormowaniu sytuacji gospodarczej.
Motorem działania lokalnych wspólnot, wspólnot sąsiedzkich i organizacji społecznych będzie zmiana mentalności. Trudna sytuacja kryzysowa wyzwoliła bardzo pozytywne emocje i poczucie odpowiedzialności za innych. Młodzi ludzie zaczęli pomagać starszym, sąsiedzi dbali o siebie wzajemnie, robili zakupy, opiekowali się osobami, które tej opieki potrzebowały. Czy to było powierzchowne i chwilowe doświadczenie? Nie wiem. Myślę, że w naturze naszego narodu leżą takie chwilowe, emocjonalne uniesienia. Chciałbym, aby takie nawyki w nas pozostały i przełożyły się na zaangażowanie oraz współzarządzanie szeroko rozumianymi sprawami wspólnymi, czyli na większą odpowiedzialność szerokich grup społecznych.