Spośród dziesiątek wystudiowanych rezydencji ten dom jest przyjemnym powiewem domowej przytulności. Za jego projektem stanęło małżeństwo architektów, David Liddicoat i Sophie Goldhill prowadzący studio Liddicoat & Goldhill, którzy w 2012 roku nabyli wąską działkę we wschodnim Londynie, by stworzyć dla siebie wymarzone gniazdko.
Cztery lata zajęło im zebranie odpowiednich funduszy, by rozpocząć budowę. Kiedy jednak ją zaczęli, oczywiste było, że osobiście staną za projektem domu i będą nadzorować jego budowę. Za cel postawili sobie zbadanie, czym powinno wyróżniać się idealne rodzinne siedlisko.
Podstawowym wyzwaniem, przed jakim stanęli, było sprostanie rygorom dzielnicy objętej nadzorem konserwatorskim oraz dopasowanie nowej tkanki do gęstej zabudowy.
Na przekór standardom
Czterokondygnacyjna konstrukcja wyróżnia się nie tylko formą, ale również różnorodnością materiałów, wykorzystanych do stworzenia elewacji. Rdzawe cegły zestawiono z cynkowaniem dachu oraz drewnianymi wykończeniami. Zewnętrzna stylistyka znajduje zresztą również odbicie wewnątrz domu, gdzie na 222 m kw. królują odkryte struktury ścian oraz stalowe i drewniane akcenty.
Hol wejściowy prowadzi do strefy dziennej, z której, pokonując kilka schodków, przechodzimy dalej, do otwartej na taras kuchni i jadalni. Kolejne schody, tym razem w dół, prowadzą z kuchni do piwnicy, gdzie ulokowano pokój gier, pomieszczenie gospodarcze i spiżarnie. Na wyższych poziomach rozmieszczono sypialnie, gdzie przemyślane systemy świetlików mimo wąskiej formy pozwalają odpowiednio doświetlić przestrzeń. Przesuwne panele w tej części domu pozwalają natomiast z łatwością oddzielić część wypoczynkową od łazienek w zależności od potrzeb mieszkańców.
Aranżacja wnętrza była kolejnym etapem ich badań. David i Sophie drobiazgowo badali choćby to jak pachną poszczególne materiały, lub jak chodzi się po nich boso. Wszystko po to, aby osiągnąć nadzwyczajny poziom komfortu.