Norweg z pochodzenia, Polak z wyboru. Rune Askevold, twórca sieci Puro, od ponad 10 lat tworzy nową jakość w polskim hotelarstwie, stawiając na wysublimowany design i ideę domu gościnnego nie tylko dla podróżnych.
Spotykamy się w barze Loreta na siódmym piętrze hotelu Puro w Warszawie. Roztacza się stąd panorama Warszawy, gęsta od dachów starych kamienic. W oddali wyrastają metaliczne wieżowce i iglica Pałacu Kultury. Rune pokazuje mi miejsce, z którego lubi patrzeć na miasto. Z tego piętra widać je z nietypowej perspektywy. Jesteśmy w ścisłym centrum, ale ulica Widok jest zaciszna i spokojna.
– Kiedyś hotele potrzebowały reprezentacyjnych lokalizacji, po to by turyści mogli je łatwo zauważyć, zatrzymać się i wynająć pokój. Dziś każdy rezerwuje pobyt online, dlatego nie musimy być na widoku, wystarczy, że jesteśmy w sercu miasta – mówi Rune. Jest sympatyczny, świetnie osadzony w polskich warunkach i środowisku kreatywnym, od początku skraca dystans i z entuzjazmem opowiada o swoim pomyśle na życie, który kryje się za krótkim słowem – Puro.
Z fiordów na statki i do hotelu
Rune wychował się na zachodnim wybrzeżu Norwegii, w niewielkim portowym miasteczku Haugesund, pełnym prostych, drewnianych domków, które nieodłącznie wpisują się w bajkowe otoczenie lasów, fiordów i szkierów.
– Większość czasu po szkole spędzałem, grając w piłkę. Moi przyjaciele z ulicy, przy której mieszkaliśmy, nadal są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ferie zimowe spędzaliśmy na nartach w norweskich górach, a w każde wakacje jeździliśmy z Norwegii przez Europę do Włoch, gdzie co roku wynajmowaliśmy ten sam dom w Toskanii. Mam więc wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa, a zwłaszcza z Włoch. Może kiedyś wybudujemy tam hotel Puro? I może właśnie dlatego tak bardzo chciałem otworzyć włoską restaurację Magari w Warszawie? – zastanawia się z uśmiechem Rune.
Studiował w szkole biznesu w Bergen. Jego żona pochodzi z wyspy na obrzeżach Aalesund. Wciąż mają tam dom, w którym zamierzają zamieszkać na emeryturze.
W czasie studiów marzył o tym, aby pracować w przemyśle okrętowym, ale też namiętnie czytał w szkolnej bibliotece czasopisma dotyczące hotelarstwa. – Moich kolegów to śmieszyło. Każdy chciał pracować w inwestycjach, finansach – wspomina 53-latek.
Po szkole pracował jako pośrednik w handlu statkami, a później w banku finansującym transport morski. Kiedy przypadkiem dowiedział się, że w jednym z hoteli szukają głównego menedżera, spróbował i choć nie miał żadnego doświadczenia, dostał tę pracę. To był początek wielkiej życiowej zmiany.
Po czterech latach wrócił jednak do branży związanej ze statkami i wtedy okazało się, że właściciel firmy prowadzi interesy w Polsce. Podczas podróży służbowej w 2006 roku uderzyło go, że rozwijały się u nas wyłącznie wielkie, międzynarodowe sieci hotelowe w bardzo tradycyjnym stylu. Poczuł, że jest tu potencjał do stworzenia czegoś zupełnie innego.
Dobry sąsiad
Mimo że inwestor, norweska grupa kapitałowa Genfer, pochodzi z Norwegii, idea Puro od początku była taka, żeby stworzyć markę lokalną, polską, i rozwinąć ją na tyle, aby po pewnym czasie być z niej dumnym i móc ją przenieść na rynek międzynarodowy.
– W tamtym czasie w Polsce było mnóstwo inwestorów, głównie z Ameryki. Miałem wrażenie, że Polacy chłoną wszystko z zagranicy, bo brakuje im wiary we własne możliwości. A spotkałem tu mnóstwo utalentowanych ludzi – wspaniałych architektów i projektantów! Postanowiłem zapraszać ich do współpracy. Ale nie tylko ich. Do projektowania wnętrz wybieram dla odmiany światowe studia. Wspólnie ze mną i moim zespołem tworzymy w ten sposób kreatywny team, który działa ze sobą bardzo blisko, inspirując się nawzajem. Dzięki temu efekt końcowy jest wynikiem wspólnej pracy zarówno na poziomie lokalnym, jak i międzynarodowym – opowiada Rune.
Pierwszy hotel sieci Puro powstał w 2011 roku we Wrocławiu. Tak naprawdę przez przypadek. Trzy lata wcześniej pojawiła się okazja kupienia znakomitej działki we Wrocławiu. Była co prawda zlokalizowana w trochę zapomnianej części miasta, ale Rune dostrzegł w niej wielki potencjał. I nie pomylił się, od tamtego czasu przy ul. Włodkowica tętni życie, jest to teraz jeden z ciekawszych punktów miasta.
– W tamtym czasie myśleliśmy też oczywiście o Warszawie, kupiliśmy działkę, ale proces zdobywania pozwoleń przedłużał się w nieskończoność, ostatecznie hotel otworzyliśmy w 2019 roku – tłumaczy.
Kolejne obiekty powstały w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Warszawie i Łodzi. Na początku miały to być trzygwiazdkowe, budżetowe hotele z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi, ale ograniczonymi usługami. Od tego czasu branża hotelarska w Polsce bardzo się zmieniła i zmienił się też pomysł na Puro. Obecnie są to już docelowo hotele czterogwiazdkowe plus, full service, ze SPA, apartamentami, restauracjami i barami.
– Dążymy do tego, aby postrzegano nasze hotele jako dobrych sąsiadów, którzy są otwarci i zapraszają do korzystania ze wszystkich atrakcji – podkreśla Rune. – Organizujemy wydarzenia, spotkania, lekcje pilatesu itp., na które przychodzą głównie mieszkańcy! W barze Loreta w Warszawie 90 proc. klientów to goście, którzy nie mieszkają w hotelu. W restauracji Magari 60 proc. gości stanowią warszawiacy. My nie prowadzimy hotelowych restauracji czy barów, chcemy, aby były one postrzegane jako jedna z wielu opcji gastronomicznych, jakie oferuje miasto. I to jest jedno ze źródeł sukcesu Puro – nie jesteśmy marką przeznaczoną tylko dla turystów. Zależy nam też na ludziach, którzy mieszkają w danym mieście.
Sztuka i design
Na czym więc polega polskość marki Puro i w jaki sposób Rune ją buduje? Przede wszystkim zapraszając do współpracy świetnych polskich architektów, którzy mają ugruntowaną renomę, ale także młodych artystów, projektantów mody i designerów. Puro daje im możliwość tworzenia pod własnym nazwiskiem, ale z solidnym wsparciem. Stają się rozpoznawalni dla zagranicznych gości, którzy mogą zobaczyć i kupić dobry design z Polski. W hotelu funkcjonuje sklep z designem, dostępny też online.
– Wiele lat temu poznaliśmy się np. z projektantką mody Anią Kuczyńską. Jej pop-up store stanął wtedy w Poznaniu, a później w Krakowie. Ta współpraca była dla mnie w pewnym sensie wzorcowa, bo jej marka prezentuje wszystkie te wartości, które są ważne także dla nas. Czerpie inspirację z miejsca, w którym żyje, interesuje ją historia Europy Wschodniej, siła kobiet. Później zaprosiliśmy Zofię Chylak, na której torebki czeka się w kolejkach, a u nas były dostępne w hotelowym pop-upie. To o wiele bardziej autentyczne i interesujące niż kiczowate pamiątki turystyczne – zauważa Rune. – Przez lata było u nas mnóstwo ciekawych marek, ostatnio The Odder Side, która idealnie do nas pasuje. To dwie superzdolne dziewczyny, które osiągnęły duży sukces. Ich ubrania były dostępne w naszym hotelu w Krakowie i spotkały się z tak dużym zainteresowaniem, że być może The Odder Side otworzy teraz swój sklep w tym mieście. Dla nas to radość i wyróżnienie, jeśli marki tego typu chcą z nami pracować, bo wiedzą, kim jesteśmy. Wiadomo, że współpraca z przypadkowym hotelem nie wchodziłaby u nich w ogóle w grę.
Sieć hoteli Puro ma własną kuratorkę, która jest odpowiedzialna za dobór artystów i ściśle współpracuje z architektami wnętrz, a także z samym Rune Askevoldem. Do współpracy zawsze zapraszani są artyści związani z danym miastem. Na przykład w Warszawie znajdują się prace m.in. Nicolasa Grospierre’a, Maurycego Gomulickiego czy Michała Loby.
Szef Puro zawsze stara się podkreślać znaczenie polskich artystów, projektantów i architektów, których zaprasza do współpracy. W prasie zamiast zdjęć apartamentów woli pokazywać dzieła sztuki, które prezentuje w swoich hotelach. – Wiem, że takie linkowanie jest dla artystów ważne i pomocne. Cieszę się, jeśli możemy dołożyć swoją cegiełkę do ich promowania – dodaje.
Kwestia zaufania
Rune najczęściej wybiera do współpracy studia projektowania wnętrz z zagranicy, jednak w pierwszym hotelu w Krakowie postawił na pracownię Piotra Paradowskiego. Celem było stworzenie klimatu krakowskiego apartamentu z lat 60. i 70. Byłoby to trudne z projektantami z innego kraju, dlatego wybór padł na Piotra i Zuzę.
– Wszyscy mówili mi, że to zbyt ryzykowne, bo brakuje im doświadczenia przy dużych projektach, wcześniej pracowali jedynie przy apartamentach czy wnętrzach kawiarni. Ale ja poczułem, że dobrze się rozumiemy, wiedziałem też, że dla nich będzie to ważny projekt. Zaufałem im. To projektanci, którzy świetnie czują się nie tylko w dziedzinie wnętrz, ale także interesują się designem, rzemiosłem, materiałami. Było trochę nerwów, czy się uda, ale ostatecznie jestem bardzo zadowolony z efektu. Dokonanie takiego wyboru precyzyjnie pokazuje, kim jesteśmy jako Puro. Duże sieci hoteli nigdy by się na coś takiego nie zdecydowały. Osoby zarządzające, podejmując decyzje w centrali, często w innym kraju niż lokalizacja hotelu, nie ryzykowałyby, zatrudniając kogoś bez doświadczenia w branży. My jesteśmy na miejscu, znamy miasto, poznajemy ludzi. Ostatecznie to ja podejmuję decyzję, mogę i chcę zaryzykować. W ten sposób możemy osiągać znacznie lepsze rezultaty – podkreśla Rune.
Puro wyróżnia się brakiem maniery. Każdy hotel jest inny, każdy ma swoją odrębną tożsamość. Rune zawsze zaczyna od czystej karty, nikt mu niczego nie narzuca, dlatego może zrobić coś szytego na miarę, co pasuje dokładnie do konkretnej lokalizacji. W sieciach, które mają kilkaset hoteli, wszystkie muszą być podobne. Nie ma miejsca na adaptację do lokalnych warunków, do jakiej dąży Puro. Rune bardzo drobiazgowo podchodzi do każdego hotelu, np. sam kupuje meble. Chce rozwijać markę poprzez inwestowanie w jakość detali, designu i materiałów.
– Dyrektorzy zarządzający wielkimi sieciami hotelowymi kompletnie tego nie rozumieją. Słyszę od nich: „Rune, to was wykończy, jeśli dalej będziecie działać w ten sposób, nie dacie rady”. Ale to nieprawda. Damy radę, bo nie mamy setek hoteli. Na razie jest ich siedem, być może będzie ponad 20, ale nigdy nie pójdziemy w masowość. Tym, co czyni mnie pewnym, że Puro utrzyma swój sukces, jest założenie, że nie będziemy się za bardzo rozrastać. Nie chcę stracić z oczu nawet najmniejszych detali, bo to one stanowią o charakterze Puro. Mamy świetny feedback, wiem, że ludzie nas lubią, ale jednocześnie mam poczucie, że nasz najlepszy hotel jeszcze nie powstał… Z tego powodu ani moi dwaj bracia, ani najlepsi przyjaciele z Norwegii nie byli jeszcze w żadnym z naszych hoteli. Wciąż im mówię, że muszą poczekać, bo następny będzie jeszcze lepszy… – mówi z uśmiechem szef sieci.
Skandynawski raj
Kolejny hotel powstaje właśnie w Warszawie przy ul. Canaletta. Jest to dla Rune wyjątkowy projekt z kilku powodów. Pierwszym jest topowa lokalizacja – cicha, spokojna uliczka, która jednak sąsiaduje blisko z Teatrem Wielkim i ogrodem Saskim, a kawałek dalej z Krakowskim Przedmieściem i Starówką. Drugi powód to wyjątkowy koncept tego założenia. – Jestem Norwegiem i Puro ma silne skandynawskie korzenie. Dlatego w hotelu przy ul. Canaletta powstanie rodzaj „skandynawskiego raju”, dla tych warszawiaków, którzy kochają skandynawski styl życia. Design, jedzenie – wszystko będzie rodem z północy.
Idea była taka, aby stworzyć tu apartamenty w stylu kopenhaskim. Dlatego Rune zatrudnił światowej klasy designerów z Kopenhagi – GamFratesi. I tu historia się powtarza, bo nigdy wcześniej nie brali oni udziału w projekcie o tej skali. Do tej pory zajmowali się projektowaniem przemysłowym, głównie mebli i wyposażenia wnętrz.
Skąd pomysł na skandynawski hotel w centrum Warszawy? Hotel dla turystów powinien dać im odczuć, że są w Warszawie – po to tu przyjeżdżają. Jednak miejsce, które ma być ciekawe także dla lokalnych mieszkańców, tego nie potrzebuje. Powinno ono przyciągać czymś innym. – Poznałem w Warszawie wiele osób z branży kreatywnej, które fascynują się skandynawskim stylem życia, designem, jedzeniem, społeczeństwem, hygge, kulturą nordycką. Postanowiłem więc stworzyć miejsce, w którym można doświadczyć autentycznej skandynawskiej atmosfery, ciepłej, przyjaznej. Nieprzeładowane, proste, pełne rzemiosła i naturalnych materiałów świetnej jakości. Poprzez nawiązanie do nazwy ulicy, wziętej od nazwiska włoskiego malarza, a także ze względu na to, że Enrico jest Włochem, nie zabraknie też włoskich akcentów. To będzie zupełnie nowa propozycja od Puro. Pewnie, że jest to bardzo ryzykowne, ale będąc małą siecią, mamy ten komfort, że sami decydujemy o tym, co robić. Mam nadzieję, że ludziom się spodoba, a mieszkańcy będą przychodzić do nas do kawiarni i brać udział w różnych aktywnościach, które zawsze organizujemy. Otwieramy się w 2024 roku.
Gotowi na ekspansję
Rune nie ustaje w działaniach. W kolejnych latach otworzy w Polsce kilka nowych hoteli – pierwszy w 2025 roku przy ul. Mariańskiej w Warszawie. Tutaj za unikalny i zaskakujący projekt odpowiedzialne jest studio architektoniczne JEMS, które zmierzy się z dużym wyzwaniem – bardzo wąską formą budynku. Przy ul. Waliców z kolei obiekt projektuje pracownia Kuryłowicz & Associates, a jego wnętrza – studio AvroKO z Nowego Jorku. – Już dziś sądzę, że ten hotel ma szansę stać się jednym z najciekawszych w Europie, ale poczekajmy, najpierw musimy go wybudować – studzi emocje Rune.
We Wrocławiu też budują. Tutaj projekt wykonał lokalny architekt Andrzej Hubka wraz z Conran and Partners z Londynu. I na koniec Katowice – tu nowy budynek tworzy pracownia Tomasza Koniora. Lokalizacja znów będzie fantastyczna, w sercu miasta, naprzeciwko Hotelu Katowice i obok słynnego Spodka.
– Od początku chciałem, aby Puro po jakimś czasie przeszło na międzynarodowy poziom. Potrzeba było czasu, abyśmy stali się na to gotowi. I teraz już jesteśmy. Naturalne jest dla nas, aby rozwijać się w tej części Europy, szukaliśmy lokalizacji w Pradze, Wiedniu, Berlinie i Bukareszcie. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się na fantastyczne miejsce, w ścisłym centrum Budapesztu. Planowane otwarcie to rok 2024. Chcielibyśmy wypracować sobie na Węgrzech taką samą pozycję, jaką osiągnęliśmy w Polsce. Jak zawsze zaprosimy do współpracy lokalnych architektów wespół ze studiem z zagranicy. Kierunek związany jest po części z Markiem Piechockim, założycielem LPP, który od 2018 roku jest też współwłaścicielem Puro. LPP prowadzi z sukcesem sklepy na Węgrzech, więc jego znajomość tamtejszego rynku bez wątpienia ułatwi nam rozszerzenie działalności w tym regionie. Wychodząc poza Polskę, zamierzamy otwierać nasze hotele tylko w stolicach. Być może kolejna będzie Praga? – zdradza Rune.
Kreatywne ogniwo łączące
Puro to w zasadzie instytucja. Łączą się w niej lifestyle, design, architektura i sztuka. Spotykają się ludzie z różnych kultur i miejsc na świecie. Zaangażowanie i odwaga, z jakimi Rune buduje markę, tworzą niespotykaną wartość na polskim rynku hotelarskim, ale też punkt odniesienia dla architektów, artystów i projektantów. Największą przyjemnością dla Rune jest właśnie kreatywna część jego pracy.
– Zajmuję się tworzeniem połączeń między Polską a Skandynawią, chciałbym, aby były coraz lepsze – przekonuje szef Puro. – Ucieleśnieniem tej idei będzie nowy hotel przy ul. Canaletta w Warszawie, ale nie tylko. W 2019 roku wsparłem wydanie książki Filipa Springera „Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz”. Filip przyszedł do mnie kilka lat wcześniej i opowiedział o tym, jak od dzieciństwa fascynował się Skandynawią, a także o swoim zainteresowaniu wpływem tzw. prawa Jante na skandynawską mentalność. Bliski mi pisarz Aksel Sandemose, Norweg duńskiego pochodzenia, napisał w 1933 roku powieść „Uciekinier przecina swój ślad”. Wprowadził w niej pojęcie prawa Jante, według którego „nikt nie jest kimś specjalnym. Nie próbuj wyróżniać się ani udawać, że jesteś pod jakimkolwiek względem lepszy od innych”. W swojej książce Filip Springer tropi tę ideę, która miała ogromny wpływ na kolejne pokolenia Skandynawów. I także na mnie. To bardzo ważny element mojej tożsamości, zarówno w dobrym, jak i złym znaczeniu. W Skandynawii, jeśli odnosisz sukcesy, zarabiasz pieniądze, absolutnie nie powinieneś nikomu o tym mówić. Takie podejście jest do pewnego stopnia problematyczne. Zainteresowałem tą książką ambasadę norweską, która również pomogła w jej wydaniu. Każdy sposób na pokazywanie w Polsce skandynawskiej kultury, życia codziennego i historii jest dla mnie niezwykle cenny – przyznaje Rune.
Polsko-norweski mariaż udał się też przy okazji innej kooperacji. W hotelach Puro znaleźć można koce legendarnej norweskiej marki Røros Tweed, która już od 1940 roku zajmuje się produkcją wyrobów z czystej wełny, czerpiąc przy tym z lokalnej tradycji rzemieślniczej.
Aby połączyć tę jakość z polskim designem, Rune zaprosił do współpracy Marię Jeglińską-Adamczewską. Projektantka stworzyła dla Puro piękne, kolorowe narzuty, które zostały wyprodukowane w fabryce w Røros.
– Jest to dla mnie idealny produkt, bo łączy polski projekt z norweskim rzemiosłem. Wspólnie pojechaliśmy do malowniczego Røros, które jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, w zimie temperatura sięga tam minus 50 stopni. Chciałbym tworzyć więcej tego typu kooperacji. Uwielbiam osobiście się w nie angażować, to niezwykle satysfakcjonujące! Zwykle nie mam na to zbyt wiele czasu, pochłaniają mnie sprawy nieruchomości i zarządzania marką, ale jest to najciekawsza część mojej pracy. Zastanawiam się nawet, czy nie zamienić miejscami moich funkcji na wizytówce. Creative director bardziej mi pasuje, prawda?
Kto stoi za Puro?
Pierwszy hotel tej sieci otwarto w 2011 roku we Wrocławiu. Obecnie sieć składa się z siedmiu hoteli: w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi, Gdańsku i dwóch w Krakowie. Puro Hotels sp. z o.o. należy do Puro Hotel Holding AS Norwegia i jest kontrolowana w 70 proc. przez grupę inwestorów norweskich, a w 30 proc. przez spółkę Family Investments 3, której właścicielem jest Marek Piechocki, współtwórca firmy odzieżowej LPP.
Rune Askevold
Pomysłodawca oraz dyrektor zarządzający i kreatywny sieci hoteli Puro. Urodził się 3 maja 1968 roku w Haugesund w Norwegii. Karierę rozpoczął jako bankier w Holandii i Niemczech. W latach 2001–2002 był również dyrektorem inwestycyjnym w firmie Inship, będącej wtedy głównym udziałowcem Qubus Hotels. Był także dyrektorem sieci Choice Hotels Scandinavia. Ukończył Amsterdam Institute of Finance/INSEAD, Norges Handelshøyskole – Norwegian School of Economics, a także studia polityczne na Uniwersytecie w Bergen. Od 10 lat mieszka w Polsce, ma żonę Norweżkę i trzech synów.
Tekst pierwotnie ukazał się w 39. numerze magazynu „Design Alive”.