Jerzy Ruszkowski (Ruszkowski Architekci) zmierzył się z architektoniczną próbą zapewnienia prywatności mieszkańców domu w sercu Warszawy.
Prywatność bywa w tych czasach cenniejsza od złota. Aby zapewnić ją swoim klientom, Jerzy Ruszkowski stworzył prawdziwą fortecę w centrum miasta.
Czarna, perfekcyjnie wyrysowana bryła przy jednej z warszawskich ulic jednocześnie intryguje i odpycha; zupełnie jakby chciała przypomnieć o prawie do prywatności osób, dla których jest schronieniem.
Jerzy Ruszkowski, założyciel pracowni Ruszkowski Architekci, nie ukrywa, że położenie i charakter działki miały spory wpływ na kształtowanie bryły i położenie budynku. Dostosowując się do zastanych warunków, mimowolnie udało się mu również spełnić oczekiwania właścicieli, pragnących spokoju z dala od wścibskich oczu.
Ruszkowski Architekci. Życie za wielkim murem
Od strony ulicy gości wita widok czarnego muru, wystarczy jednak odrobinę zagłębić się w tajemniczo wyglądające przejście, aby dotrzeć do prawdziwego serca rodzinnego życia – ogrodu. Rozległy taras, wręcz stworzony do relaksu w otoczeniu odgłosów natury, oddziela od salonu jedynie cienka warstwa szkła pokrywająca niemal całą ścianę parteru.
Imponujące przeszklenie nie jest jednak jedyną formą zatarcia granicy pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. Niemałą rolę odgrywa w tym temacie ulokowane pośrodku salonu atrium w stylu zen, znakomicie doświetlające wnętrze, a zarazem będące wsparciem w rozdzieleniu funkcji tej strefy.
Funkcjonalnie, na 420 m kw. dom dzieli się bowiem na dwie części – wspólną, rodzinną na parterze oraz prywatną, z niezależnymi „mieszkaniami” na piętrze. Z poziomu własnego pokoju, każdy z domowników ma również dostęp do tarasu lub atrium.
Dobór materiałów wykorzystanych do aranżacji ograniczył się do prostego zestawienia: kamienia, drewna, betonu i naturalnych tkanin. – Najciekawsze efekty znajdujemy na styku tego co zbudowane (dom) i zastane (przyroda). Bez mieszkańców ten dom by nie żył, ale i nie zostałby stworzony w takiej formie – podsumowuje.